Coś groźnego dzieje się z Polską i w jej otoczeniu. Coś, co nie ma jednej przyczyny, jest połączeniem wielowątkowych nurtów, ale może przynieść jeden skutek: utratę przez nasz kraj bezpieczeństwa i podmiotowości.
Czyli utratę zdolności kształtowaniu naszego losu. Żeby to zrozumieć, trzeba zobaczyć te zjawiska razem, a nie osobno – i szukać odpowiedzi w całości. Nie walczyć z pojedynczymi „smokami”, takimi jak złe rządy Jarosława Kaczyńskiego czy agresywna Rosja.
Nowe rozdanie w Niemczech
Zacznijmy od wydawałoby się normalnej w demokracjach rzeczy, którą jest zmiana władzy w Berlinie. Może i ważna, bo po szesnastu latach, ale nie takie zmiany przecież już bywały. Nowa koalicja pod egidą socjaldemokracji ma tak radykalnie inne wrażliwości i agendę przyszłości niż jej środkowoeuropejskie odpowiedniki, że już to wystarczy, by spodziewać się innej niż do tej pory układanki politycznej w Europie.
Zielona energia, praworządność (szczególnie akcentowana przez koalicyjnych liberałów), wyczulenie na prawa człowieka i rewolucję technologiczną (zieloni), a nade wszystko odważne traktowanie Unii Europejskiej nie jako zamkniętego projektu, ale terytorium zmian. Od wzmocnienia roli europarlamentu po sugestie (na razie delikatne) federalizacji Europy. „Wzmocnienia” – przynajmniej dla tych, którzy chcą czegoś nowego i silniejszego niż pogrążona w kryzysie wiecznego spóźnienia i reaktywności dotychczasowa UE.
Powitanie tej koalicji przez Kaczyńskiego epitetem odwołującym się do niemieckiej Rzeszy jest nie tyle głupotą, ile świadomym wejściem na kurs kolizyjny z nową władzą w Berlinie. I powiedzeniem „nie” jakimkolwiek próbom zmiany sytemu Unii Europejskiej – jej dotychczasowe braki służą rządzącym w Warszawie, a nie przeszkadzają. Jednym ruchem polskie władze zdystansowały się i od nowych Niemiec, i od potencjalnej reformy UE, wybierając dalszą marginalizację.
[promobox_wydarzenie link=”https://kulturaliberalna.pl/2021/11/16/polska-w-europie-nie-jest-partnerem-dla-nikogo/” txt1=”Polska w Europie nie jest partnerem dla nikogo” txt2=”Jana Puglierin ” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2021/12/mati-3131158_1280-550×366.png”]
Wielki test Europy
Polityka bezpieczeństwa europejskiego przechodzi właśnie teraz test, potencjalnie o brzemiennych skutkach – kryzys ukraiński. Rosja, grożąc inwazją na Ukrainę, wymusiła dialog z Waszyngtonem o swoim nowym miejscu w Europie, co było postulatem Władimira Putina zgłaszanym od dawna. Rosja chce rozmawiać jak równy z równymi poza formalnymi mandatami Zachodu w rodzaju NATO czy UE, chce powrotu do szachownicy gry mocarstw, a nie prawa i procedur chroniących mniejsze kraje.
Ten dialog będzie się toczył, ale Polski w nim nie ma. Spadła do „trzeciego stolika” – krajów granicznych Sojuszu, z którymi się rozmawia po tym, jak odbyły się rozmowy na szczycie Biden–Putin, i po tym, jak konsultowane oraz informowane były Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Włochy. A także Ukraina.
Potencjał szkodzenia, jaki zaprezentowała Moskwa, wspierając kryzys graniczny między Białorusią a Polską i grożąc wojną Ukrainie, wystarczył, by wobec tych kłopotów Waszyngton wszedł w proces deeskalacji, który skutkuje nieuchronnymi kompromisami. Rosnące wyzwanie ze strony Chin sprawia, że łagodzenie kryzysów w Europie staje się dla supermocarstwa za Atlantykiem oczywistą koniecznością.
Cenę zapłaci Ukraina, co stawia całą prowadzoną od 1989 roku polską politykę w bezradnej pozycji braku miejsca przy stole, co kontrastuje z naszą wcześniejszą rolą na Wschodzie. A w konsekwencji prowadzi do osłabienia naszego znaczenia i bezpieczeństwa.
Na marginesie energetycznej rewolucji
Do tego dochodzą problemy klimatyczne i energetyczne wymuszające coraz to nowe sposoby radzenia sobie z rosnącymi cenami energii i systemem zapobiegania katastrofom naturalnym, których źródłem są zmiany klimatyczne.
Wysokie ceny energii, rosnąca inflacja w krajach europejskich to zwiastuny problemów, które wkrótce staną się kluczowe dla wszystkich rządów. Raczej należy spodziewać się przyspieszenia restrykcji wobec tradycyjnych sektorów energetycznych i represyjności wobec krajów, które w zielonej rewolucji nie wzięły dotąd udziału.
[promobox_wydarzenie link=”https://kulturaliberalna.pl/2021/03/17/szulecki-pep2040-to-kolejny-dowod-na-brak-strategicznego-myslenia/” txt1=”PEP2040 to kolejny dowód na brak strategicznego myślenia” txt2=”Kacper Szulecki” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2021/12/Renewable_Energy_on_the_Grid-550×385.jpg”]
Dzieje się to od dłuższego czasu, teraz może nabrać tempa. Tu różnice między Polską ze swoimi zaniedbaniami a resztą krajów UE są tak wielkie, że od razu spycha nas to na margines i prowadzi do najwyższych cen prądu w Unii.
Choroba państw
I ostatni element – pandemia. Stopień wyszczepienia społeczeństw stał się „cywilizacyjnym paszportem covidowym” – dzieli Europę na te państwa, które zdały egzamin z odpowiedzialnych rządów i społeczeństw, oraz na te, które tego egzaminu nie przeszły i spadły do kategorii „barbarzyńskich krajów pogranicza”. Pandemia jest też chorobą państw, nie tylko ludzi – te zdrowe, czyli sprawne, będą naturalnie chronić się przed chorymi, czyli niewydolnymi.
[promobox_wydarzenie link=”https://kulturaliberalna.pl/2021/08/03/obowiazkowe-szczepienia-na-covid-19-liberalizm-kasia-wigura/” txt1=”Liberałki za obowiązkowymi szczepieniami na covid-19″ txt2=”Katarzyna Kasia i Karolina Wigura” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2021/08/pexels-photo-3952241-550×367.jpeg”]
Nikt z polityków tego głośno nie mówi, ale jest kwestią czasu, gdy ten czynnik będzie miał konsekwencje praktyczne. Zresztą już się zaczęły – Wizz Air skasował część lotów z Polski i paru innych krajów o niskim poziomie wyszczepienia, powołując się na nieopłacalność i niepewność prowadzenia biznesu. Niedługo pojawią się obostrzenia państwowe, a nowa odmiana wirusa (omikron) może być do tego dobrym pretekstem. W tym teście państwo polskie okazało się dramatycznie nieodporne, czego widocznym znakiem są nadmiarowe zgony, jedne z najwyższych Europie.
Zła synergia dla Polski
Te cztery czynniki, każdy na swój sposób, łącznie mogą wywołać dla Polski efekt „złej synergii”, czyli stanu, w którym nakładające się nieszczęścia zmieniają radykalnie położenie państwa. Wobec każdego z tych procesów nasz kraj jest albo bezradny, albo zapóźniony, albo w ogóle niezdolny do systemowego zrozumienia wyzwań.
I na nic konkluzja, dość oczywista, że to konsekwencja przyjętej od 2015 roku złej polityki: braku wyobraźni, rozmontowania państwa i zastąpienia go partią, propagandy zamiast działania, w czym specjalizuje się premier Mateusz Morawiecki. To nie tylko kwestia złych rządów, ale systemowy problem Polski, spadającej ruchem jednostajnie przyspieszonym na dno znaczenia politycznego i gospodarczego Europy.
Polityczna wojna z UE i Berlinem, zakupy na oślep uzbrojenia z USA, w złudzeniu, że kupuje się bezpieczeństwo i prestiż, likwidacja profesjonalnej dyplomacji i zastąpienie jej warknięciami z Nowogrodzkiej, zastój inwestycyjny, który coraz bardziej odbija się na gospodarce, szaleństwo opodatkowania wszystkiego i rosnący dług – to tylko niektóre grzechy obecnej ekipy rządzącej.
Systemowy skok w nową rzeczywistość
Jednak ich likwidacja w wyniku zmiany władzy może już nie wystarczyć, by powstrzymać te negatywne makroprocesy. Na to trzeba czasu, a nie jednego dekretu zmieniającego wszystko. Do momentu, kiedy nastąpi zmiana polityki, wszystkie elementy „złej synergii” jeszcze się pogłębią.
Jeśli chcemy wyjść z tego korkociągu, musimy myśleć o systemowej zmianie, a nie cząstkowej. Musimy przeprojektować cele państwa w taki sposób, by nie tyle wrócić do przeszłości, co przecież byłoby niemądre i praktycznie niemożliwe, ale uciec w przyszłość. To konieczność wyjścia poza utarte resortowe schematy i resortowe polityki.
Musimy skonstruować pomosty, które unieważnią nasze deficyty i będą kolejnym po 1989 roku skokiem w nową rzeczywistość. Skokiem, który nie będzie oznaczał wyrzeczeń dla obywateli, ale będzie realną obietnicą sprawczości państwa i mądrej troski.
I jeśli po stronie opozycyjnej jest jakaś równie ważna rzecz, oprócz zdobywania poparcia w celu wygrania wyborów, to właśnie ta: dyskusja nad sposobami ucieczki w przyszłość. Całej opozycji, zdolnej do dialogu i układania wspólnych celów, nawet jeśli przy tej okazji ujawnią się kolejne różnice.
Świadomość ich istnienia raczej pomaga, a nie przeszkadza – lista rozbieżności, jeśli jest wspólny cel, ułatwia porozumienie. W tej dyskusji nie pomoże nam rytualne potępianie Kaczyńskiego ani nostalgia za przeszłością. Liczy się tylko przyszłość.