Pierwsza wojna światowa, oprócz milionów ofiar, przyniosła też poczucie moralnego kryzysu oraz kompromitacji dotychczasowego świata. U jednych przerażenie, u innych zaś fascynację budziła rewolucja rosyjska, perspektywa przemiany społeczno-ekonomicznej w skali dotychczas nieznanej. Rewolucja, jak stwierdzał francuski historyk François Furet, nie była już przedmiotem teoretycznych rozważań, ale obiektem gorących emocji, namacalnym doświadczeniem oraz inspiracją.

[promobox_publikacja link=”https://scholar.com.pl/pl/zapowiedzi/8659-bunt-podziemie-wladzabrpolscy-komunisci-i-ich-socjalizacja-polityczna-do-roku-1956.html” txt1=”Nowa seria Kultury Liberalnej i Wydawnictwa Scholar” txt2=”Łukasz Bertram<br><strong>Bunt, podziemie, władza. Polscy komuniści i ich socjalizacja polityczna do roku 1956</strong><br><br><i>Książka ta jest opracowaniem niezwykłym z wielu względów. Autor (…) potrafi stawiać tezy odważne, wręcz drażniące – jak wtedy, gdy zestawia komunistów z bohaterami „Rodowodów niepokornych”.</i><br><br><i>prof. Andrzej Friszke, Instytut Studiów Politycznych PAN</i><br>” txt3=”Czytaj więcej” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2021/12/Okładka_Bertram-—-LICO-422×600.jpg”]

Nad Wisłą w dniach odzyskiwania niepodległości splatały się zaś pragnienia emancypacji narodowej oraz socjalnej. Warstwy nieuprzywilejowane żywiły nadzieję, że nowe państwo nie tylko będzie niepodległe, lecz także zapewni sprawiedliwość i godne życie. Na Zamku Królewskim w Warszawie socjaliści zawiesili czerwony sztandar, a na południu radykalni działacze wiejscy i zrewoltowani chłopi zawiązali Republikę Tarnobrzeską. Strajkowy ferment o podłożu zarówno narodowym, jak i socjalnym rodził się na Śląsku, powstawały Rady Delegatów Robotniczych, szczególnie radykalne w Zagłębiu Dąbrowskim.

Naprzeciw tym żądaniom społecznych rewindykacji wychodziły również kierunki odrzucające gwałtowną rewolucję na rzecz cząstkowych reform oraz parlamentaryzmu, skupione w dwóch pierwszych polskich rządach: Ignacego Daszyńskiego oraz Jędrzeja Moraczewskiego. Wszystko to składało się na „listopadową rewolucję”.

Tak wyglądała społeczno-polityczna arena, na którą wchodzili aktorzy przybierający miano komunistów. W wielkim uproszczeniu wiązało się to z przypieczętowaniem dokonującego się od pewnego czasu rozchodzenia się dwóch prądów światowej lewicy: reformistycznego, z którego wyłaniała się socjaldemokracja w dzisiejszym rozumieniu – oraz rewolucyjnego, który dał początek ruchowi komunistycznemu.

Przypieczętowanie podziału lewicy

W marcu 1918 roku, kilka miesięcy po zwycięskim przewrocie, bolszewicka frakcja Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji zmieniła nazwę właśnie na Rosyjską Komunistyczną Partię (bolszewików). W krajach takich jak Francja, Hiszpania, Niemcy, Rumunia czy Włochy partie inspirujące się ich drogą powstały w następnych latach na drodze rozłamów w partiach socjalistycznych. W Polsce natomiast zdarzyło się coś odwrotnego: wspólny szyld przybrały dwie partie dokonujące zjednoczenia: Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy oraz Polska Partia Socjalistyczna – Lewica.

SDKPiL powstała w 1893, pod tą nazwą działała zaś od 1900 roku. W przeciwieństwie do Polskiej Partii Socjalistycznej, która łączyła idee niepodległościowe z socjalnymi, jej przywódcy uważali te pierwsze za szkodzące międzynarodowej solidarności proletariatu oraz sprawie rewolucji. Wywierająca przemożny wpływ na ten program Róża Luksemburg bardzo silnie utożsamiała się z polską kulturą, ale uważała, że oddzielna, polityczna „sprawa polska” nie ma przyszłości, a ziemie nadwiślańskie są nieodwracalnie sprzęgnięte gospodarczo z imperium rosyjskim.

Od 1906 roku SDKPiL była też autonomiczną częścią SDPRR. W związku z takimi poglądami esdecy narażeni byli też na różne dysonanse poznawcze, jak w 1910 roku, kiedy robotnicy darli ich ulotki namawiające do bojkotu uroczystości upamiętniających bitwę pod Grunwaldem. Radykalizm poglądów uważali jednak za cnotę: jeden z najostrzejszych lewicowców, Henryk Stein-Domski, stwierdzał, że Socjaldemokracja walczy przeciw wszystkiemu i wszystkim – i czuł z tego powodu dumę.

Mimo to SDKPiL udało się uzyskać realne wpływy wśród części polskich proletariuszy i z całą pewnością nie była siłą zupełnie marginalną, ale trwałym elementem rodzącego się, nowoczesnego spektrum politycznego nad Wisłą. Była nim również PPS-L, powstała w 1906 roku po rozłamie w PPS. Próbowała ona łączyć program rewolucji wspólnej z rosyjską z żądaniami autonomii dla ziem polskich.

Nierówne siostrzeństwo

W rewolucjach 1917 roku brali aktywiści obu organizacji, ale SDKPiL popierała bolszewików, a członkowie jej rosyjskich kół zostali też członkami SDPRR/RKP(b); PPS-Lewicy bliżej było do mienszewików. Ostatecznie przeważyły jednak podobieństwa ideowe oraz pragmatyczna potrzeba zebrania rozproszonych sił.

Na początku listopada liderzy PPS-Lewicy zwrócili się do esdeków z inicjatywą zjednoczenia. Powołano wspólną komisję, która dopracowała ostatnie szczegóły. Zostały one zaakceptowane przez zjazd PPS-L (15 grudnia) oraz konferencję SDKPiL (15–16 grudnia). Drugie z tych posiedzeń wypełniły zresztą mało wybredne ataki na dotychczasowa linię PPS-Lewicy. Jeśli zjednoczenie miało być przypieczętowaniem rewolucyjnego siostrzeństwa, to SDKPiL była siostrą starszą i większą, która lubiła od czasu do czasu brutalnie poddusić i podszczypać młodszą. Jeśli było to małżeństwo, to nie na zasadach partnerstwa, lecz dominacji. Program nowej partii, o którym niżej, oznaczał kapitulację PPS-Lewicowców.

Powołanie nowej partii dokonywało się w napięciu między legalnością a konspiracją i poczuciem funkcjonowania we wrogim otoczeniu. 10 listopada zdemolowana została redakcja pisma SDKPiL; jednocześnie w warszawskim Parku Skaryszewskim odbywały się tajne zbiórki zbrojnej bojówki partyjnej. Ostatnie zgromadzenie PPS-L zwołano w szkole dentystycznej – bez wiedzy jej właściciela, za to dzięki pomocy zatrudnionej tam sympatyczki. Obradowano przy zasłoniętych oknach, bez światła elektrycznego. Z konspiracją niewiele miało zaś wspólnego sprowadzenie fotografa, by uwiecznił zebranych na pamiątkowym zdjęciu. Wzbudziło to zresztą niezadowolenie ostrożniejszych działaczy. Przed wejściem na konferencję SDKPiL ustawiono straż na wypadek kolejnego najścia.

Również zjazd zjednoczeniowy nie miał uroczystej oprawy, a same obrady szybko zakończono po zaakceptowaniu platformy programowej i wysłuchaniu pozdrowień od bolszewików. Z drugiej strony przed rozpoczęciem posiedzenia odbyła się uliczna demonstracja młodzieży, a kiedy skończyła się część oficjalna, ktoś przyniósł patefon, trochę potańczono i pośpiewano pieśni rewolucyjne.

Program światowej rewolucji

W sprawozdaniu rosyjskich grup SDKPiL pod koniec 1918 roku zapisano, że wszelkie dziejowe wydarzenia rozpatrywane muszą być „z punktu widzenia całości międzynarodowego ruchu robotniczego”. Myśl tę powtarzała platforma programowa KPRP, którą otwierała deklaracja o odsłoniętym przez wojnę bankructwie kapitalizmu. Zadania mającej go dobić rewolucji są takie same w Polsce i w innych krajach, należy odrzucić wszelkie hasła takie jak „autonomia, usamodzielnienie, samookreślenie, oparte na rozwoju form politycznych czasu kapitalistycznego”.

W tej klasowej optyce polskie warstwy posiadające mają takie same interesy jak we wszystkich innych krajach. W miejsce państw komuniści proponowali ponadnarodowy, powszechny system władzy rad robotniczych. Próbowali zresztą wpływać w tym kierunku na działalność rad tworzących się od listopada w Polsce, czemu przeciwstawiały się inne reprezentowane tam stronnictwa lewicy.

Drogą miała być światowa rewolucja, a natchnieniem – zwycięstwo bolszewików. Za jedyną rewolucyjną siłę komuniści uważali przy tym miejski i wiejski proletariat, zupełnie ignorując niewygodny fakt, iż ogromną większość mieszkańców ziem polskich stanowili chłopi. Zwraca również uwagę absolutna nieobecność w programie oferty dla robotników „tu i teraz”. KPRP niespecjalnie mówiła wtedy, co zamierza uczynić w temacie bezrobocia, płac, łamania praw, fatalnych warunków mieszkaniowych, konkretnych przejawów wyzysku. Stawiała sobie natomiast za cel zaostrzanie i pogłębianie generalnych starć klasowych prowadzących do zwycięstwa rewolucji, która w przekonaniu niecierpliwych radykałów-marzycieli była tuż tuż.

Na zjeździe wybrano też Komitet Centralny nowej partii, do którego weszło po sześć zgłoszonych wcześniej osób z SDKPiL i PPS-L (niemal wszyscy zginą za dwadzieścia lat w wielkiej czystce w ZSRR). Zabrakło w nim jednego z najważniejszych liderów Socjaldemokracji, Adolfa Warskiego, który kilka dni wcześniej zaburzył samozadowolenie swojej macierzystej formacji. W artykule „Niech żyje zjednoczenie” skupił się bowiem na jej własnych błędach: braku samokrytycyzmu, dogmatyzmie i braku propozycji dla robotników „tu i teraz”, a nie po zwycięstwie rewolucji. Odpowiedzią były ostre polemiki, wręcz ataki ze strony towarzyszy wyrażane na konferencji SDKPiL.

Warto też przypomnieć, że pewna część członków PPS-L nie zdecydowała się pozostać w nowej partii, nie akceptując dominacji SDKPiL. Wśród nich był też i młody socjalista lubelski Bolesław Bierut – choć akurat on po pewnym czasie uznał, że bezpartyjna spółdzielczość nie jest tym, czego w życiu potrzebuje najbardziej, i powrócił na łono KPRP.

Zagrożenie dla państwa

Władze państwowe nigdy formalnie nie zdelegalizowały KPRP. Jednak już po kilku tygodniach od zjazdu partia stała się nielegalna de facto, a więzienie zaczęło grozić za samą tylko do niej przynależność. Komuniści zostali uznani za jedno z podstawowych zagrożeń dla młodego państwa – jako negujący jego niepodległość, głoszący „wywrotowy” program społeczny oraz powiązani z nową, ekspansywną siłą na Wschodzie.

20 grudnia 1918 roku do Warszawy przybyła delegacja Rosyjskiego Czerwonego Krzyża, na czele której stał SDKPiL-owiec Bronisław Wesołowski. Nazajutrz jej członkowie zostali aresztowani, w Nowy Rok wywiezieni w stronę ówczesnej linii granicznej i tam zamordowani przez polską żandarmerię. W styczniu 1919 roku przeprowadzono pierwsze szerzej zakrojone aresztowania komunistów, przestała się też ukazywać legalna gazeta „Sztandar Socjalizmu”.

Okoliczności powstania KPRP pokazują jednak, że polscy komuniści, przybierając pod koniec 1918 roku tę tożsamość i nadając sobie ramy organizacyjne, nie działali jako agentura czy desant z Rosji. Wielu aktywistów komunistycznych rozpoczynało swoje kariery jako „ludzie podziemni” PPS. Świadkiem na ślubie Maksymiliana Horwitza (Henryka Waleckiego), który odczytał deklarację o powstaniu KPRP, był w 1904 roku Piłsudski. Z kolei stryjem innego uczestnika zjazdu, Zygmunta Balickiego, był inny Zygmunt, ideolog endecji.

Między środowiskami esdeków, PPS-lewicowców i PPS-owców było tyleż zapiekłych wzajemnych ataków, co punktów styczności i przenikania się. Komuniści inspirowali się rewolucjonistami rosyjskimi oraz zachodnim marksizmem, ale ich bezpośrednie korzenie wyrastały z tradycji jednego z nurtów polskiej lewicy, od kilkudziesięciu lat obecnego w życiu politycznym pod zaborami i na emigracji.

***

W listopadzie 1918 roku działaczka SDKPiL Rozalia Rybacka spotkała na ulicy młodą Żydówkę, pełną niepokoju o Piłsudskiego, który teraz będzie musiał martwić się o wszystkich. Zwróciła jej więc uwagę, że o nią to na pewno się on martwić nie będzie. Z perspektywy wielu lat uznała zaś, że całe dwudziestolecie międzywojenne od początku było kontrrewolucją. Jednak o ile samo powstanie nowej partii korespondowało z poruszeniem wśród warstw dotąd nieuprzywilejowanych w całej Europie, to ze społecznymi oczekiwaniami rozmijał się maksymalizm i dogmatyzm komunistów.

Marzeniem setek tysięcy ubogich polskich chłopów była nie proponowana przez KPRP kolektywizacja, lecz reforma rolna i nadanie ziemi na własność, robotnicy pragnęli namacalnej, „cząstkowej” poprawy swojej sytuacji, a rewolucja u wielu „prostych ludzi” budziła nie tyle nadzieje, co obawy przed przemocą i chaosem. Wielu inteligentów marzyło o zupełnie nowej przyszłości – ale jej wizje były bardzo różne.

[promobox_wydarzenie link=”https://kulturaliberalna.pl/2018/05/01/mitologia-lewicy-przyszlosc-bedzie-inna-zacheta-iza-mrzyglod/” txt1=”Iza Mrzygłód” txt2=”Mitologia lewicy. O wystawie „Przyszłość będzie inna” w warszawskiej Zachęcie ” pix=”https://kulturaliberalna.pl/wp-content/uploads/2018/04/Mrzygłód_ikonawpisu.jpg”]

Partii nie pomagała też gwałtowna niechęć do wszystkich innych sił politycznych (w tym socjalistów, z pogardą traktowanych jak zdrajcy i ugodowcy służący burżuazji), a także negatywny stosunek do kwestii niepodległości. W tym jego konkretne manifestacje, takie jak bojkot wyborów parlamentarnych – w sytuacji, gdy również wielu robotników wiązało nadzieje na poprawę losu właśnie z Polską, a głosowanie postrzegali jako akt uzyskanej podmiotowości.


Już wkrótce pierwsza książka w ramach wspólnej serii wydawniczej „Kultury Liberalnej” i Wydawnictwa Naukowego Scholar!

Więcej informacji TUTAJ.

Książka dofinansowana przez Instytut Studiów Społecznych im. Profesora Roberta Zajonca UW, wydana wspólnie z Instytutem Studiów Politycznych PAN.