Szanowni Państwo!
W powieści Milana Kundery „Nieznośna lekkość bytu” grupa zaangażowanych intelektualistów udaje się z Europy do Kambodży z misją pokojową. Wsiadają na pokład samolotu, lądują na obcym kontynencie, próbują przedostać się na miejsce wydarzeń, ale wkrótce rozlegają się strzały – w zetknięciu z rzeczywistością zawracają z drogi i szybko wracają do domu. Aktywizm zostaje ośmieszony, ponieważ wzniosła w zamyśle aktywność członków misji pokojowej nie zmienia w świecie niczego poza samopoczuciem aktywistów – jest po prostu kiczowata.
Współcześnie jako odpowiednik takiej postawy wymienia się figurę social justice warrior – osoby ograniczającej wojowanie w słusznych sprawach do środowiska mediów społecznościowych dla własnej satysfakcji. Ale aktywistów wyśmiewa się również z innych powodów, choćby za niepoprawny idealizm, roszczeniowość albo naiwność. Postacią symboliczną jest w tym kontekście Greta Thunberg, którą konserwatyści krytykowali za sprawy zupełnie niezwiązane z problemem zmiany klimatu – choćby za sposób, w jaki wyraża emocje.
W sprawie aktywizmu byłoby zatem nierozsądne pójść zbyt daleko drogą krytyczną, w całości skreślając aktywną postawę jako niedojrzałą albo niepotrzebną. Aktywizm zawsze rodzi opozycję, ponieważ potrzebny jest przede wszystkim w sprawach spornych, gdy nie istnieje przytłaczające poparcie dla proponowanego rozwiązania. Dlatego praktycznej refleksji nad tym, jakie działania są użyteczne, a jakie wyłącznie sygnalizują cnotę, nie może zastąpić cynizm, który podważałby sens pozytywnego działania. Nawet jeśli niektóre działania aktywistyczne mogą wydać się naiwne, a środki wybierane przez aktywistów bywają rzeczywiście kiczowate, nie oznacza to, że nie warto starać się o naprawę niesprawiedliwości albo słuszne reformy społeczne.
Liberałowie tradycyjnie opowiadają się za reformami, a zatem za zmianą rzeczywistości społecznej na lepsze. To zaś często wiąże się z różnymi formami aktywizmu, choćby takimi, jak walka o prawa człowieka i obywatela w zmieniających się okolicznościach. To niezmiennie poważne tematy, o czym dobitnie przekonaliśmy się nad Wisłą. Tymczasem natura współczesnych mediów skłania do zwracania uwagi na śmiesznostki, które żyją w obiegu informacyjnym przez kilka godzin albo kilka dni.
W praktyce powraca zatem pytanie o znalezienie złotego środka, czyli o to, jakiego aktywizmu potrzebujemy?
W 2022 roku nie brakuje wartościowych celów do osiągnięcia. Musimy zdusić pandemię w podzielonych społeczeństwach, poprowadzić odpowiedzialną politykę klimatyczną, wielkiej naprawy wymaga szereg instytucji polskiego państwa.
W tych sprawach nie możemy w tej chwili liczyć na poparcie jednoznacznej większości społeczeństwa, rodzą one poważne podziały, które nie zawsze idą równo po linii partyjnej. Jest jasne, że u rosnącej grupy osób taka sytuacja powoduje poczucie zniechęcenia, niemocy, a nawet prowadzi do depresji. Jednak w „Kulturze Liberalnej” wierzymy, że nie warto poddawać się negatywnym nastrojom – lepiej ustawicznie robić swoje w trzecim sektorze i poza nim.
W aktualnym numerze „Kultury Liberalnej” zastanawiamy się nad znaczeniem aktywizmu społecznego i politycznego w 2022 roku w odniesieniu do najważniejszych problemów Polski i świata.
Anne Applebaum w rozmowie z Karoliną Wigurą mówi o książce „Wybór”, którą wydała wspólnie z Donaldem Tuskiem. Jak mówi pisarka, „w interesie ekstremistów z prawej i lewej strony jest przekonywanie, że nasze społeczeństwa mają się ku końcowi, ponieważ to otwiera drogę dla radykałów. Jeśli wszystko jest i tak skończone, to możemy to równie dobrze sami zniszczyć. Taki był pomysł bolszewików i takie jest obecnie stanowisko skrajnej prawicy”. Sugeruje ona, że zamiast tego strona liberalna może odwołać się do innego zestawu emocji – na przykład pokazywać, w jaki sposób liberalno-demokratyczna polityka może wyrażać troskę o wartości najbliższe obywatelom, takie jak rodzina i dobra praca.
Kumi Naidoo, były dyrektor Greenpeace International i sekretarz generalny Amnesty International opowiada w rozmowie z Karoliną Wigurą o swoim wieloletnim doświadczeniu w globalnym aktywizmie w sprawach zielonej polityki oraz praw człowieka. Jak mówi Naidoo, „aktywizm zbyt często posługuje się rodzajem szantażu moralnego. W rezultacie nie jesteśmy w stanie mówić przekonująco, uwzględniając różnorodność odbiorców”. Jak podejrzewa, „gdyby BBC i CNN zaczęły zapraszać nas codziennie na swoje anteny, mówilibyśmy w sposób tak nudny, żargonowy, elitarny, że prawdopodobnie przyniosłoby to więcej złego niż dobrego”.
Można zatem powiedzieć, że płynie z tego podwójna lekcja.
Po pierwsze, potrzebujemy aktywizmu, jeśli chcemy zwiększyć szansę na pozytywne zmiany społeczne. Aktywistom, szczególnie młodym, należy się zatem raczej wsparcie niż podcinanie skrzydeł.
Po drugie, potrzebujemy aktywizmu, który w jak największej mierze korzysta z narzędzi współczesnej komunikacji – który nie ogranicza się do słuszności moralnej, lecz szuka momentów spotkania z żywymi ludźmi, którzy zawsze mają własne nadzieje, nawyki i historie życiowe.
Im więcej takich owocnych spotkań – tym lepiej.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”