Szanowni Państwo!
Jaki będzie świat po pandemii? Od pierwszych miesięcy jej trwania socjolodzy, ekonomiści, eksperci od polityki zdrowotnej, spraw międzynarodowych, praw obywatelskich projektują odpowiedzi na wyzwania, które postawiła. Szybko stało się jasne, że pandemia przeora nasz porządek i że trzeba będzie ułożyć go na nowo. Pisano na ten temat książki, konstruowano modele gospodarcze i społeczne, debatowano na konferencjach.
Stało się jednak coś, czego na początku, a nawet rok temu eksperci nie brali poważnie pod uwagę. Im bardziej próbujemy dostrzec koniec pandemii, tym bardziej go nie widać. Polska, a także inne kraje europejskie szykują się na prognozowany gwałtowny wzrost zakażeń. Wykresy pokazują wysoką górkę, na której szczycie są nawet 2 miliony zachorowań dziennie. Jednocześnie dowiadujemy się, że na Cyprze wykryto właśnie nowy wariant wirusa. Wszystko wskazuje na to, że pandemia jeszcze długo z nami zostanie.
Skoro tak, oznacza to wyzwanie dla państwowych instytucji. One już od dawna działają w warunkach kryzysowej mobilizacji. Kraje interweniują ekonomicznie, pomagając przetrwać firmom recesję i lockdowny. Wprowadzają kryzysowe rozwiązania w opiece zdrowotnej, w edukacji, ograniczają wolności obywatelskie, aby spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa. Jednak, skoro wiadomo już, że pandemia szybko się nie skończy, działanie doraźne trzeba przeprojektować na perspektywiczne. Potrzebne są szersze horyzonty.
Instytucje państwowe muszą w tej rzeczywistości inaczej niż dotychczas planować usługi publiczne, także państwa w ogóle muszą inaczej funkcjonować. Klasyka nauk ekonomicznych czy innych nauk społecznych już nie wystarcza. Instytucje muszą odpowiadać nowym wyzwaniom. Z jednej strony wiadomo, że państwa w roli nocnego stróża w czasie pandemii się nie sprawdzają. Z drugiej – że nie wystarczą znane narzędzia do umacniania państw dobrobytu.
Społeczeństwa potrzebują szerokiego wachlarzu usług publicznych, a do nich – nowych kluczy podziału. Pandemii towarzyszy jednak kolejny kryzys migracyjny, a w niektórych krajach, tak jak w Polsce, także kryzys związany z rządami populistów. Trudno w tych warunkach zaprojektować na nowo solidaryzm społeczny – to, kto będzie jego beneficjentem, a kto musi się podzielić. I nie zawsze będzie to zrobione dobrze.
Aby państwo dobrobytu działało, potrzebna jest mądra wizja. Nie wystarczy, jak w Polsce, fantazjować o dołożeniu pieniędzy na opiekę zdrowotną, trzeba naprawić cały system tak, by dobrze działał. Nie wystarczy wprowadzić sprawne systemy szczepień i generowania paszportów covidowych. Trzeba sprawić, by paszporty te przynosiły obywatelom korzyści, by obywatele mieli po co je posiadać. Kiedy w państwie nie ma takiej zintegrowanej wizji, grozi mu nie tylko funkcjonowanie w trybie kryzysowym, ale i to, że ten tryb przestanie wystarczać.
W najnowszym numerze „Kultury Liberalnej” piszemy o tym, czego pandemia nauczyła polityków i naukowców oraz jakiego państwa potrzebujemy w jej erze my, Europejczycy, i my, Polacy.
Brytyjska ekonomistka Hilary Cooper i Simon Szreter z Uniwersytetu Cambridge, autorzy książki „After the virus. Lesson from the past for a better future”, w rozmowie z Jarosławem Kuiszem mówią o lekcji, którą dało nam doświadczenie pandemii, by lepiej urządzić przyszłość. Zmieniło ono sposób, w jaki patrzymy na kontrakt między rządem a społeczeństwem. „Koronawirus symbolizuje kryzys naszego systemu”, mówi Simon Szreter. Czy odpowiedzią na kryzys jest wzmocnienie opiekuńczej roli państwa? Szreter opowiada o paradoksie, którego doświadcza brytyjski rząd kierowany przez wolnorynkową frakcję partii konserwatywnej. Interweniując z powodu pandemii, wprowadza rozwiązania, „o których nie śniło się socjalistom”. Jednak robi to inaczej, niż robiliby to socjaliści – bez strategii. Mówi: „Z jednej strony widzimy interwencję państwa, z drugiej strony jest ona zupełnie nieefektywna i pozbawiona planowania – a to dlatego, że ludzie u władzy wciąż wierzą w magiczną samoregulację rynku. Jest frustrujące obserwować, jak wydaje się pieniądze w zupełnie bezsensowny sposób”.
Istotne jest też pytanie, czy możliwa jest budowa państwa dobrobytu bez nacjonalizmu. Solidaryzm społeczny potrzebuje przecież spoiwa. Hilary Cooper zauważa: „Wszystkie badania na temat imigracji do Wielkiej Brytanii na przestrzeni ostatnich 10–15 lat pokazują, że wkład migrantów w budżet państwa opiekuńczego był większy niż czerpane przez nich korzyści”.
Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego i autor książki „Pandenomia. Czy koronawirus zakończył erę neoliberalizmu”, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin przekonuje, że pandemia ukazała konieczność dofinansowania usług publicznych, a zwłaszcza opieki zdrowotnej. „Kraje, które wydawały więcej na ochronę zdrowia przed pandemią, miały bardziej odporne systemy opieki zdrowotnej, kiedy wzrastała liczba zakażeń. Zaś te, które nie inwestowały w nie wystarczająco, miały trudniejszą sytuację i musiały szybko uruchamiać dodatkowe fundusze”, mówi. Jednak, przeciwnie niż Simon Szreter w Wielkiej Brytanii, nie dostrzega on konieczności powiązania nakładów finansowych na usługi publiczne w Polsce z poprawą wydajności systemu. Przekonuje: „Marnotrawstwo środków publicznych jest immanentną cechą systemu ochrony zdrowia wielu krajów”, bo jej potrzeby są nieograniczone.
Z pewnością rola państwa w erze pandemii musi się zmienić. Do tego potrzebni są jednak odpowiedzialni politycy i to jest chyba najważniejsze wyzwanie, które stoi przed społeczeństwami krajów demokratycznych.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”
Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Canva, autor: Thomas Faull Getty Images Signature;