Starość i związane z nią przypadłości to stosunkowo mało popularny motyw filmowy, choć w ostatnich latach na ekrany kin zawitało kilka znakomitych produkcji traktujących o starszych bohaterach zmagających się z typowymi dla podeszłego wieku schorzeniami. Zazwyczaj jednak ich historia stawała się raczej tłem lub katalizatorem wydarzeń, na których skupia się główna fabuła filmu – jak w przypadku „Mojej cudownej Wandy” [2020] Bettiny Oberli, gdzie nestor zamożnej szwajcarskiej rodziny, po udarze, płodzi dziecko swojej polskiej sporo młodszej opiekunce. To jej perypetie, a także trudne relacje rodzinne stoją w centrum uwagi.

Nieco inaczej do tematu podszedł francuski reżyser François Ozon w swojej najnowszej produkcji „Wszystko poszło dobrze”. Tutaj również znajdziemy rozbudowany wątek relacji ojca i córki – reżyser nakręcił film na bazie autobiograficznej powieści zmarłej przyjaciółki, Emmanuèle Bernheim, z którą wielokrotnie pracował przy swoich produkcjach. Oprócz niego, Ozon rozwija jednak jeszcze jedną, bardzo istotną kwestię – możliwości decydowania o własnym życiu i śmierci.

Materiały prasowe dystrybutora Aurora Films

„Takie życie to nie życie”

Gdy 84-letni André Bernheim (bardzo przekonujący w tej roli André Dussollier) – zamożny, prowadzący dotychczas hedonistyczny tryb życia kolekcjoner sztuki – doznaje rozległego udaru, staje się kompletnie zależny od pomocy innych: niesprawny, przygwożdżony do szpitalnego łóżka, niezdolny do samodzielnego jedzenia ani toalety. Przy tym jego kondycja umysłowa, choć z pewnością nadszarpnięta wylewem, pozostaje klarowna. Tym gorzej dla niego – André z każdą chwilą uświadamia sobie, że nigdy już nie będzie tym, kim kochał być. Jak sam mówi – „takie życie, to nie życie”. Mimo że stać go na dobre ośrodki rehabilitacyjne, a kochające córki niemal bez przerwy z oddaniem mu towarzyszą, nie chce dalej żyć. Dlatego prosi jedną z nich, Emmanuèle (Sophie Marceau), by pomogła mu „to zakończyć”, czyli zorganizować proces eutanazji w Szwajcarii, gdzie jest to legalne.

A jednak przeważającą część filmu widzimy córkę właśnie przy łóżku ojca. Cierpliwie znosi jego humory, czule się nim opiekuje, jak gdyby nie było za nimi trudnej przeszłości. Ojciec to ojciec, ojcu się nie odmawia, ojca się kocha – bez względu na wszystko. | Agnieszka Sawala-Doberschuetz

„Ojcu się nie odmawia”

Dla Emmanuèle prośba ojca jest szokiem. Uznaje ją za skrajny egoizm – z nielicznych retrospekcji w filmie wynika zresztą, że André przez większość życia bywał samolubny i potrafił być okrutny dla swojego otoczenia. Nie był najlepszym ojcem, a Manu, jak czule nazywa córkę, nieraz życzyła mu śmierci. Teraz, gdy ma okazję się do niej przyczynić, buntuje się i liczy, że André zmieni zdanie i zapragnie jeszcze pożyć – dla niej i jej siostry (bo relacje André z pogrążoną w depresji żoną – graną przez Charlotte Rampling – od dawna pozostają chłodne), ukochanej sztuki, muzykowania z wnukiem, biesiadowania z przyjaciółmi…

Materiały prasowe dystrybutora Aurora Films

Pojedyncze zrywy żywotności ojca nie zmieniają jednak jego decyzji, pozostaje bardzo zdeterminowany, by odejść. Humorystyczne przebłyski – kąśliwe żarty André czy wytrawna kolacja w ekskluzywnej restauracji, gdzie stary otwarcie flirtuje z kelnerem – są jedynie przerywnikiem deprecjonującej monotonii życia chorego człowieka. Obwisła warga i powieka, niedowład ręki, brak kontroli nad fizjologią – wszystko to dostajemy w filmie podane bez znieczulenia: w nieznośnych zbliżeniach zdeformowanej twarzy André, surowości szpitalnych pomieszczeń, jaskrawym świetle jarzeniówek. W sekwencjach totalnie pozbawionych ścieżki dźwiękowej. Cisza tła w filmie Ozona paradoksalnie uderza po uszach. Jest przytłaczająca. Szczególnie w zestawieniu z rzeczywistością pozaszpitalną, do której Emmanuèle codziennie wraca – żeby jeść, pić wino, przytulać partnera i siostrę-przyjaciółkę. Widz bardzo nie chce wracać stamtąd ponownie do szpitala. A jednak przeważającą część filmu widzimy córkę właśnie przy łóżku ojca. Cierpliwie znosi jego humory, czule się nim opiekuje, jak gdyby nie było za nimi trudnej przeszłości. Ojciec to ojciec, ojcu się nie odmawia, ojca się kocha – bez względu na wszystko.

Naturalistyczne ujęcia ze szpitalnej sali uświadamiają, jak ciężkie jest życie chorego i jego najbliższych. Z drugiej jednak strony pojawiają się wątpliwości – przecież nadal ma kochającą rodzinę, nie męczy go nieznośny ból, a jego stan stopniowo się polepsza – może nawet korzystać, choć w ograniczonym stopniu, z życiowych przyjemności. | Agnieszka Sawala-Doberschuetz

„Odejść z godnością”

„Wszystko poszło dobrze” jest niemal lustrzanym odbiciem „Ojca” [2020] Floriana Zellera. Tam Anthony (Oscarowa rola wybitnego Anthony’ego Hopkinsa w 2021 roku), również nie najgorzej sytuowany ojciec dwóch córek, zmaga się z postępującą demencją. Jego ciało – w przeciwieństwie do André, który po udarze staje się niewolnikiem utraconej fizyczności – pozostaje sprawne, natomiast drastycznie zawodzi psychika. W przeciwieństwie do bohatera francuskiego, Anthony chce żyć i to po swojemu. Irytuje go córka, z którą mieszka – często ją rani, świadomie lub nie. Tylko w przebłyskach świadomości dociera do niego, w jakim jest stanie. Na co dzień odczuwa zagubienie w gmatwaninie pułapek swej zawodnej pamięci, ale nie akceptuje faktu, że jest chory. Jednak z tygodnia na tydzień jego stan się pogarsza, praktycznie nie opuszcza mieszkania (podobnie jak u Ozona, większość scen w „Ojcu” jest kręcona w jednym pomieszczeniu – z tym że u Zellera jest to mieszkanie, a nie szpital). Życie w samotności i zagubieniu staje się dla Anthony’ego udręką.

Materiały prasowe dystrybutora Aurora Films

François Ozon nie sugeruje żadnej oceny decyzji André, nie pomaga widzowi zdecydować, czy była ona słuszna i etyczna. Naturalistyczne ujęcia ze szpitalnej sali uświadamiają, jak ciężkie jest życie chorego i jego najbliższych, z drugiej jednak strony pojawiają się wątpliwości – przecież nadal ma kochającą rodzinę, nie męczy go nieznośny ból, a jego stan stopniowo się polepsza – może nawet korzystać, choć w ograniczonym stopniu, z życiowych przyjemności. Zestawienie z przypadkiem Anthony’ego (film pokazuje świat widziany z jego perspektywy) pomaga zrozumieć, jak bardzo relatywne jest postrzeganie sytuacji drugiej osoby, zwłaszcza chorej i cierpiącej (czy to fizycznie, czy psychicznie). Oba filmy, szczególnie w tandemie, pozostawiają widza z pytaniem – czy warto walczyć o życie za wszelką cenę? Na czym tak naprawdę polega godność odchodzenia?