Patrząc w zbliżeniu, zmiany zachodzące na naszych oczach w Europie mogą być trudne do zauważenia. Ukraina i Ukraińcy są od zawsze obecni w Polsce. Polskiej kultury i historii nie da się zrozumieć bez Ukrainy. W niepodległej Polsce zawsze istniała ukraińska mniejszość, a w ostatniej dekadzie setki tysięcy Ukraińców zamieszkały w polskich domach i rozpoczęły pracę w polskich sklepach i firmach. Jednak to, co z bliska wydaje się oczywiste, z daleka okazuje się zadziwiające; o polsko-ukraińskiej symbiozie pisałem w 2014 roku dla „New York Timesa”.

Ale chociaż Ukraina zawsze tu była, dopiero teraz świat dostrzega transformację, która rozpoczęła się tam trzydzieści pięć lat temu. W istocie, spośród wszystkich oszałamiających przemian, które zaszły w tym okresie w Europie Środkowej i Wschodniej, powiedziałbym, że żadna nie była bardziej dramatyczna niż ta, która dokonała się w Ukrainie. Mówi się o Wirtschaftswunder – cudzie gospodarczym, który pozwolił na odbudowę Niemiec po drugiej wojnie światowej. To, co dziś obserwujemy, to nie mniej imponujący Gesellschaftswunder w Ukrainie. Co się zmieniło i jak do tego doszło?

Przypomnijmy jeszcze jedną niezwykłą przemianę. Można powiedzieć, że u schyłku epoki komunizmu żaden naród nie przeciwstawił się komunizmowi bardziej konsekwentnie niż Polacy. Te akty oporu wśród robotników, intelektualistów, młodzieży i ogółu obywateli sprawiły, że Polska stała się zupełnie innym miejscem. To jasne, że solidarność odczuwana w latach 1980–1981 czy euforia roku 1989 nie trwały wiecznie. Jednocześnie na fakt, że wysiłki zmierzające do zdławienia instytucji obywatelskich i wolności słowa okazały się w ostatnich latach mniej skuteczne w Polsce niż na Węgrzech, miała wpływ właśnie spuścizna po opozycji antykomunistycznej. 

Chociaż we współczesnej Polsce nie brakuje przejawów bigoterii i ksenofobii, to mamy do czynienia z dramatycznym kontrastem w porównaniu z postawami, które znamy z Polski sanacyjnej, wczesnopowojennej czy w 1968 roku. Teraz, w 2022 roku, można opowiedzieć podobną historię o Ukrainie, gdzie trzy transformatywne mobilizacje społeczne przygotowały grunt dla czwartej, którą obserwujemy obecnie.

Źródło: Ministry of Defence of Ukraine; flickr

Ukraina odegrała kluczową rolę w rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku. Stało się tak częściowo przez przypadek. Wybuch w Czarnobylu w 1986 roku był źródłem potężnej mobilizacji, która rozbudziła w szczególności ruchy ekologiczne i obywatelskie, zwłaszcza w zachodniej Ukrainie. Jednak kraj był gotowy na zmiany jeszcze przed początkiem głastnosti również za sprawą ruchów religijnych i kulturalnych, w tym jednej z najbardziej wyrazistych społeczności hipisowskich na świecie. W związku z tym Ukraina była pierwszą republiką, która ogłosiła niepodległość po nieudanym puczu w Moskwie w sierpniu 1991 roku. Mimo to, aktywność społeczeństwa obywatelskiego wciąż była niewielka, biorąc pod uwagę wielkość i różnorodność kraju. Pierwsza dekada po upadku ZSRR pod pewnymi względami przypominała kontynuację dotychczasowego porządku, w którym byli komuniści dominowali zarówno na scenie politycznej, jak i w ukraińskim biznesie.

Pomarańczowa rewolucja z 2004 roku była kolejnym ważnym etapem. Pamiętacie? Dzisiaj wydaje się, że minęło tysiąc lat, od kiedy Polacy z pokolenia dzieci transformacji [ang. post-1989 generation] jechali do Kijowa, aby walczyć o demokrację, jak przedtem robili to ich rodzice, i śpiewając w chórze z ukraińskimi przyjaciółmi i kibicując Wiktorowi Juszczence i Julii Tymoszenko. Pozytywną stroną okupacji Majdanu były jej niezwykłe osiągnięcia socjotechniczne, wzmocnione przez międzynarodowe poczucie wspólnoty. Okupacja placu (a niegdyś stoczni) stanowiła ważną lekcję tolerancji, współpracy i demokratycznej hierarchii wartości. Aby przetrwać wiele tygodni w warunkach pokojowej koegzystencji, trzeba nauczyć się akceptować różne opinie i wybrać sprawy priorytetowe. Z drugiej strony, protest skupił się wokół liderów – a lata po wyborze Juszczenki na prezydenta pokazały, jak ryzykowne jest zaufanie i oddanie władzy w ręce kilku charyzmatycznych przywódców. 

I tak, mniej niż dekadę później, okazało się, że człowiek, którego Ukraińcy doprowadzili niegdyś do porażki, i tak został prezydentem, a co więcej – zawraca Ukrainę z Europy w kierunku Rosji. Rewolucja Euromajdanu, która rozpoczęła się w październiku 2013 roku, ujawniła dalszy rozwój ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego. Pokazała, że Ukraińcy mogą się zjednoczyć nie tylko wokół lidera, ale także wokół wspólnej sprawy. Zakres działania i zasięg organizacji obywatelskich w trakcie Euromajdanu znacznie wykraczał poza to, co Kijów widział dziewięć lat wcześniej. To prawda, również wtedy pojawiały się niepokojące głosy z prawicy – ale i to jest częścią procesu rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, w którym obywatele uczą się, jak radzić sobie z ekstremizmem. Piękno rewolucji Euromajdanu zostało przyćmione przez represje rządowe oraz inwazję Putina na Krym i Donbas. Jednak zanim tak się stało, ukraińskie społeczeństwo obywatelskie zrobiło ogromny krok naprzód.

Dlaczego więc miałoby nas dzisiaj dziwić, że obywatele Ukrainy organizują się w całym kraju i pomagają sobie nawzajem, zbierają i rozpowszechniają informacje na całym świecie, a także wspólnie stawiają opór rosyjskiej inwazji? To nie jest tak zwany spontaniczny opór – jest to produkt ukraińskiego Gesellschaftswunder, trzydziestu lat praktyki i doskonalenia społeczeństwa obywatelskiego. Jeśli Putin chciałby zdobyć Ukrainę, musiałby najechać ją w wersji z 1985 roku. W 2022 roku Ukraina jest już w zupełnie innym miejscu.