Tuż obok naszej granicy, po raz pierwszy w historii Europy od czasów drugiej wojny światowej, rozgrywa się pełnowymiarowa wojna między dwoma państwami. Czołgi, lotnictwo, rakiety – cały arsenał współczesnego wojska jest zaangażowany w zmagania, w których słabsza strona odpiera agresję silniejszej. I mimo że, jak tego chce rosyjski agresor, nad konfliktem unosi się pytanie o możliwość użycia broni jądrowej, to Ukraina odnosi sukcesy. Bo sukcesem już jest powstrzymanie ofensywy rosyjskiej, olbrzymie straty przeciwnika, ale także coś więcej: Rosja tej wojny nie wygrywa. W sytuacji silniejszego oznacza to, że tę wojnę przegrywa.
Zbrodnie wojenne są elementem rosyjskiej strategii
Toteż zgodnie z rosyjską doktryną, jeśli Kreml nie może wojny wygrać, to zamienia napadnięty kraj w pustynię i zgliszcza, mordując miasta ukraińskie, czasami dosłownie – jak w przypadku Mariupola. Brutalizacja wojny i cywile jako cel to rosyjski odpowiednik zachodniej doktryny „szok i przerażenie”, czyli pierwszych uderzeń precyzyjnych w wojskową infrastrukturę, mających złamać wolę oporu.
Mimo tego opór ukraiński trwa i tężeje, a rosyjskie cele w tej wojnie są jeszcze bardziej dalekie od realizacji niż na początku.
To wszystko oznacza, że mamy unikalny wgląd – jak by to niemiło nie brzmiało, sytuując nas w pozycji obserwatorów – w skuteczną strategię obronną przed przeważającymi siłami wroga. Wnioski z tego już można sformułować, bez obawy, że się zdezaktualizują, chyba że użyta zostanie broń chemiczna lub jądrowa.
Obrona totalna
Po pierwsze, masowy i totalny opór. Określa go termin „powszechna obrona”, znana dobrze państwom skandynawskim i bałtyckim, które na powszechności oporu budują swoje strategie odstraszania. Strategie te znalazły w Ukrainie pełne potwierdzenie.
Ich istotą jest zaniechanie dotychczasowego paradygmatu wojny, jak ją rozumiały państwa i armie NATO od trzydziestu lat. To znaczy, że nie przeciwstawia się dominującemu agresorowi tego samego sposobu walki, z udziałem zawodowego wojska. Nie dochodzi do manewrowych starć oddziałów pancerno-zmechanizowanych w bitwach angażujących wszystkie środki walki na raz, w totalnej konfrontacji jak z czasów Clausewitza, gdzie przełomowe bitwy rozstrzygały o losach wojen.
To jest wojna asymetryczna, czyli taka, w której pozorną słabość przekuwa się w czynniki sukcesu, nie próbując się konfrontować z wrogiem na polu, gdzie może mieć naturalną przewagę. To wojna „partyzancka” wcielona w regularną armię. Generałowie ukraińscy zmienili charakter konfliktu, dając dowód swojej przenikliwości i umiejętności korzystania z doświadczeń. Rozporoszone siły atakują małymi grupami w wybranych punktach, dezorganizując plany ofensywy i paraliżując system logistyczny przeciwnika.
Kluczem powszechnej obrony jest możliwość zaangażowania w zadania wojskowe i wprost w walkę uzbrojonych jak lekka piechota tysięcy obywateli, potrafiących bronić swoich miejsc zamieszkania, współdziałać z regularną armią, pełnić rolę rozpoznania i pierwszej linii ataku. Daje to swobodę wojskom regularnym, zwalnia z wielu funkcji ochronnych, a zatem pozwala na uzyskanie przewagi mimo liczebności wroga.
To nie tylko żołnierze zawodowi bronią Ukrainy, to jej obywatele w ciągu zaledwie dwóch tygodni stali się powszechnie żołnierzami. Pod wpływem zaawansowania obecnych lekkich broni przeciwpancernych, górujących nad pancerzem czołgów, i będących powszechnie na wyposażeniu wszystkich ukraińskich oddziałów, przy użyciu dronów i szybkości przemieszczania się oddziałów – wali się w gruzy analiza specjalistów, porównujących potencjały stron liczbami ciężkiej techniki wojennej.
Lekcje z Ukrainy dla Polski – sprzęt, ćwiczenia, szkolenia
To pokazuje, że budowa obronności państwa, szczególnie takiego jak Polska, na pierwszej linii ewentualnego frontu z Rosją, nie może się opierać na dotychczasowych schematach.
System powszechnej obrony jest wymogiem nowoczesnej wojny, a jej doktryną powinna być planowana starannie i wdrożona poprzez szkolenia asymetryczność konfliktu. Tymczasem polskie wojsko nadal tkwi mentalnie w okowach „batalionów czołgów”, masowego natarcia, wielkich bitew wojsk zmechanizowanych. Taką ma strukturę, takie ćwiczenia przeprowadza, takie dotychczas robi zakupy.
Co więcej, system obronny nie uwzględnia możliwości działań formacji które nie są wprost częścią wojska. Same bataliony WOT tu nie wystarczą. Podobnie jak ustawa „ O obronności Rzeczpospolitej” przyjęta niedawno przez aklamację. Powołuje ona kiedyś, w dalekiej przyszłości 300-tysięczną armię, której uzbrojenie do standardu obecnie akceptowanego w wojskach regularnych przekracza wydolność ekonomiczną Polski.
Potrzebujemy powszechnego systemu szkolenia (powtarzalnego w kolejnych latach) w posługiwaniu się bronią – obowiązkowego dla wszystkich Polaków, którzy ukończyli osiemnasty rok życia. To nie pobór, ale tworzenie rezerw szkolonych w ciągu 30 dni. Miesiąc wyrwany z życia to nie jest wielkie poświecenie dla bezpieczeństwa swojego kraju, miejscowości, domu.
Potrzebujemy zdolności włączania do systemu obronnego tysięcy funkcjonariuszy policji i straży granicznej – przywykłych do broni i dyscypliny. Potrzebujemy zwiększenia sił specjalnych, które w tej „nowej wojnie” odgrywają kluczową rolę – rozmnożone „wydziały antyterrorystyczne” różnych służb i formacji powinny być częścią tego procesu.
Potrzebujemy uniknąć idiotyzmu roku 1939, kiedy to na mocy przepisów o wojnie skonfiskowano całą broń cywilnym i legalnym jej posiadaczom, co spowodowało wpadnięcie tych arsenałów w ręce wroga. Analogiczne przepisy obowiązują współcześnie. Za to potrzebujemy systemu wykorzystywania ludzi nawykłych do broni, a nie podlegających mobilizacji, w formacje użyteczne w wojnie – wartownicze, patrolowe, obronne. W powszechniej obronie liczy się każda sztuka broni i każdy człowiek potrafiący ją obsługiwać.
Wojenna ekologia
I na koniec rzecz wydawało by się paradoksalna – „wojenna ekologia”. To nie tylko ludzie bronią swojej ziemi, ale i ziemia broni ludzi. Należy natychmiast zaprzestać wycinki lasów na terenach wschodniej Polski, zacząć nowe zalesienia i stworzyć program odtwarzania terenów bagnistych i zalewowych w obszarach kluczowych dla obronności kraju. Rekompensaty dla właścicieli gruntów podlegających „odwróconej rekultywacji” trzeba traktować jak wydatki na obronę narodową. Przyroda tworzy system barier, szczególnie wobec przeciwnika dysponującego przewagą w sprzęcie ciężkim. Nie ma sprzeczności między ekologią a obroną ojczyzny, wręcz przeciwnie – to synergia dająca siłę.
Cały ten system powszechnej obrony służy jeszcze jednemu celowi. Pozwala opanować strach – dominującą emocję ludzi skonfrontowanych z zagrożeniem. Strach ma niszczącą siłę, to strach i działania podjęte pod jego wpływem rozkładają politykę i społeczeństwa w wojnie. System, który zajmuje ludziom czas, pozwala skupić się na rygorze, zadaniu, szansie skutecznego oporu – ma wielką moc wyzwalania się ze strachu. I uczy odpowiedzialności za coś więcej niż własne życie.
Jeśli przegapimy lekcję z Ukrainy, jeśli nie zrozumiemy, że „wojna zmienia wszystko”, w tym i dotychczasowe pojęcie wojny, jeśli nie będziemy potrafili się dostosować do nowej rzeczywistości, to w przyszłości możemy zapłacić za to wysoką cenę. Jako państwo i społeczeństwo – najwyższą.