Szanowni Państwo!

Choć lato jest w pełni i nadchodzi kolejna fala upałów, my martwimy się, jak uda się przetrwać zimę. Mimo że teraz takie pytanie może wydawać się nadmiernie dramatyczne, to wraz ze spadkiem temperatur okaże się, że to najważniejsze pytanie Polaków i wszystkich Europejczyków.

Należy zdać sobie sprawę z następujących faktów. Europa przeżywa kryzys energetyczny. Nie jest to kryzys przejściowy, nie skończy się, gdy przetrwamy jakiś ciężki, ale krótki czas. To kryzys, który wymaga nowego modelu energetycznego. I, co w polskich realiach politycznych jest bardzo ważne, wymaga nie tylko indywidualnych rozwiązań, ale europejskiej współpracy.

Kryzys zwykło się łączyć z napaścią Rosji na Ukrainę i związanymi z tym zaburzeniami w handlu tanim gazem. To jednak tylko jedna z jego przyczyn. Gdyby było inaczej, można by myśleć o szukaniu krótkoterminowych sposobów przeczekania trudności. Jednak gaz drożał długo przed 24 lutego tego roku, a wraz z nim energia elektryczna. Przyczyny wzrostu cen to splot okoliczności często wspólnych dla państw europejskich, ale czasami indywidualnych, jak decyzje o wyłączeniu części elektrowni atomowych we Francji w celu ich remontowania, które zbiegły się z gorącym latem, podniesieniem temperatury rzek i koniecznością wyłączenia kolejnych elektrowni. 

W Polsce na ceny energii wpływają, oprócz wspólnych dla Europy przyczyn, wieloletnie działania i zaniedbania władz. Zaniedbanie to brak postępu w pracach nad budową elektrowni atomowej, choć na temat tego źródła energii można się spierać. Działania to tłumienie rozwoju OZE, czyli utrudnianie budowy i działania farm wiatrowych, nieprzystosowanie infrastruktury do montowanych masowo paneli fotowoltaicznych i jednoczesne promowanie węgla jako surowca do produkcji energii elektrycznej. Zaniechaniem PiS-u jest też niewykonana praca nad transformacją energetyczną, za czym idą wysokie ceny unijnych uprawnień do emisji CO2.

Pytanie o to, jak przetrwamy zimę, należy rozszerzyć więc o kolejne zimy. Europa, w tym Polska, potrzebuje pomysłu zarówno na działania doraźne, jak i na zmianę modelu energetycznego. Trzeba szukać alternatyw dla taniego gazu z Rosji. I są już pomysły na to, gdzie to robić, tylko nie wiadomo – jak. Chodzi o gaz z Ameryki i Norwegii. Na dłuższą metę alternatywą są też OZE i energia atomowa (uwzględniając polityczny problem z jej wykorzystywaniem). 

Doraźne, zwłaszcza w Polsce, dużo mówi się o powrocie do węgla. Jest to jednak naprawdę pomysł na działanie kryzysowe, bo – po pierwsze – proces ocieplenia klimatu nie zatrzymał się na czas europejskich perturbacji, po drugie, jak już wspomnieliśmy, limity na emisję CO2 są drogie, a po trzecie – w Polsce węgla nie ma dużo. Również doraźnie, w całej Europie mówi się o zmniejszeniu podczas najbliższej zimy temperatury w domach o około 2 stopnie, co pozwoli nie tylko obniżyć koszty ogrzewania, ale i zapobiec skutkom niedoboru gazu czy prądu. Będzie to nieprzyjemne, ale biorąc pod uwagę, że mamy kryzys, da się z tym żyć. 

Droga energia, a co za tym idzie – wzrost wszystkich cen, może wywołać napięcia społeczne. A to może skłonić demokratyczne, a więc zależne od woli wyborców rządy europejskie do działań, które będą niekoniecznie najlepsze dla naszej przyszłości oraz bezpieczeństwa nie tylko energetycznego – ale za to najprostsze i pozornie skuteczne. Na przykład do ustępstw wobec Rosji.

W najnowszym numerze „Kultury Liberalnej” zastanawiamy się nad tym, jak Europa przetrwa kryzys energetyczny. Czy zima odmieni Europę? 

„Europejskich polityków przeraża myśl o nadchodzącej zimie. Jak to się stało?” – pyta Jakub Bodziony, a profesor Kacper Szulecki, ekspert od spraw energetyki i autor stałej rubryki „Sorry, taki mamy klimat” w „Kulturze Liberalnej” odpowiada: „Obecny kryzys jest głębszy niż ten z 1973 roku. […] To, co dzieje się w tej chwili, można określić po angielsku jako perfect stormczyli zbieg kilku okoliczności, które razem dają bardzo dramatyczne skutki makroekonomiczne i na rynkach energii. To może mieć bardzo poważne konsekwencje tej zimy. Rzeczywiste braki energii to najczarniejszy scenariusz – on się nie musi zrealizować”. Jak mówi Szulecki, najboleśniejsze mogą okazać się nie przerwy w dostawach energii, a jej ceny, co będzie miało wpływ na gospodarkę

Marcin Popkiewicz, fizyk, ekspert od spraw energii odnawialnej i autor książki „Transformacja energetyczna”, dowodzi w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin, że wyjściem z kryzysu jest rezygnacja z paliw kopalnych, z niewielkim wyjątkiem gazu. Argumentuje, że to nie tylko możliwe, ale i konieczne. A najbliższa zima, choć katastrofalna, może okazać się impulsem do działania. „Nasze status quo jest, oględnie mówiąc, problematyczne i coś trzeba z tym zrobić. W Polsce nie mamy własnej ropy naftowej i importujemy ją. Własnego gazu ziemnego mamy niewiele, wydobywamy raptem kilkanaście procent tego, co zużywamy. Mamy trochę węgla, ale też importujemy to paliwo w milionach ton rocznie, dotychczas głównie z Rosji. Sytuacja, kiedy ceny paliw kopalnych wzrosły, a dostępność spadła, jest dla nas pobudką. W naszym interesie jest odchodzenie od paliw kopalnych. Nie zapewniają nam one bezpieczeństwa, nie są też tanie”.

Zapraszamy do lektury,

redakcja „Kultury Liberalnej”!