Kiedy Donald Tusk na scenie Campusu Polska w Olsztynie czytał instrukcję obsługi patriotycznych ławek postawionych w polskich miastach przez obecną władzę, powiało rokiem 2007. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej wrócił wówczas z objazdu po Irlandii z obietnicą wprowadzenia w Polsce mądrej władzy, która nie będzie się zajmować wiecznymi kłótniami, tylko poprowadzi kraj ku europejskim standardom.
PiS rządziło wtedy drugi rok, nie dając wyborcom wytchnienia. Ludzie byli zmęczeni i w przedterminowych wyborach wybrali PO.
Czy teraz, kiedy złym wiadomościom i zatrważającym prognozom nie ma końca, Polacy znów potrzebują więcej spokoju? PiS dolewa paliwa do ognia i huśta społecznymi emocjami. Obietnica normalności znowu może być kusząca, a Tusk podsuwa ją, wyśmiewając nieudolność rządu.
Wprawdzie szef PO nie jest już tak zachodnio uśmiechnięty jak w 2007 roku. W międzyczasie pokazał też, że potrafi bezwzględnie obchodzić się z konkurencją wewnątrz swojej partii. Jednak dając „ławkowy” show, chyba dobrze wyczuł społeczne emocje.
Ale show to drobiazg. Biorąc rzecz poważnie, można zauważyć, że Tusk znowu obiecuje to, do czego Polacy aspirują. W roku 2022 upragnioną normalność zdiagnozował jako równość i wolność, która wyraża się – inaczej niż w przeszłości – w realizacji praw osób LGBT i dostępie do aborcji.
Aborcja jako temat podstawowy, a nie zastępczy
Aborcja była wiodącym tematem Campusu. Młodzi ludzie pytali o nią polityków i nie zadowalali się półśrodkami. Kiedy Szymon Hołownia próbował kluczyć w czasie spotkania z uczestnikami i mówił, że posłów z jego ugrupowania nie będzie obowiązywać pod tym względem wspólna linia, naraził się na cios. Ten cios zadał stojący obok niego na campusowej scenie Rafał Trzaskowski, który ostro odpowiedział, że nie rozumie postawy Hołowni, a praw człowieka nie poddaje się pod referendum. Publiczność błyskawicznie wybrała zwycięzcę.
Aborcja była dla niej tematem podstawowym, nie zastępczym. Trzaskowski mówił o prawie do niej chyba w każdym wystąpieniu. A Tusk wyszedł naprzeciw tym oczekiwaniom i połączył to z pokazem siły. Jako platformiany samiec alfa zapowiedział, że będzie brał pod uwagę nastawienie kandydatów na posłów do aborcji, układając listy wyborcze PO do kolejnego parlamentu. Mało tego, projekt ustawy w sprawie prawa do aborcji do 12. tygodnia ciąży będzie pierwszą sprawą, którą PO pod wodzą Tuska zaproponuje Sejmowi po wyborach. Nie praworządność. Aborcja.
Odzyskiwanie nowoczesności
Tusk w tej sprawie zmienił agendę. Do tej pory rolę „progresywnego polityka PO” brał na siebie Rafał Trzaskowski. Tusk podkreślał publicznie swoją religijność, a posłowie PO przyczyniali się do upadków projektów o dopuszczalności aborcji, głosując przeciw nim albo stosując taktyczne uniki. Na dyskusję o aborcji, podobnie jak o równości małżeńskiej, w PO zawsze był „zły moment”. Aż do teraz.
Obecnie Tusk w większym stopniu buduje wizerunek partii nowoczesnej i progresywnej. Widocznie tak zidentyfikował społeczne potrzeby. I umieścił odpowiedź na nie na sztandarze, chociaż obietnica związków partnerskich dla par jednopłciowych to na tle Europy anachronizm. Równość małżeńska to prawo do zawierania małżeństw i adoptowania dzieci.
Poza tym PO zdaje się powoli odzyskiwać nimb nowoczesności. „Odzyskiwać” to dobre słowo, bo po ośmiu latach rządów Platforma go straciła na rzecz PiS-u, które w 2015 roku czarowało wyborców profesjonalnymi, dynamicznymi, działającymi na emocje oprawami politycznych wydarzeń.
Wtedy Kaczyński robił po części to, co teraz robi Trzaskowski – zwrócił się do młodych. Nie tylko ustawiał ich za sobą podczas przemówień, ale przekonywał do tego, żeby głosowali na Andrzeja Dudę. Za PiS-em nie poszli wtedy wyłącznie mieszkańcy „Polski powiatowej”. Byli to także rozczarowani brakiem perspektyw dla siebie młodzi (64 procent uczniów i studentów), przynajmniej podczas wyborów prezydenckich.
Jednak z nowoczesności PiS-u zostały już tylko młode twarze na zdjęciach z eventów partyjnych – na drugim planie za prezesem Kaczyńskim.
Kto ma wizję?
W czasie Campusu Tusk ponownie podkreślał również, że o rzeczy najdroższe trzeba się bić – i będzie szukał nie tylko prymusów, ale i wojowników. Ma to pomóc wyborcom uwierzyć, że PO jest zdolna wygrać z PiS-em.
Jednak obietnice normalności i zdolności bojowych nie wystarczą, by przejąć i utrzymać władzę. A z wypowiedzi polityków PO wciąż nie wynika, że dobrze przerobili znaczenie 2015 roku. Co bowiem poszło nie tak? Wszystko szło dobrze, zbudowaliśmy autostrady – nadal to mówią, tak jakby sama przegrana PiS-u wystarczyła, by wszystko wróciło do normy, jakby nie ponosili pośredniej odpowiedzialności za tryumf tej partii siedem lat temu.
W 2015 roku PiS podarowało Polakom wizję. Czy w roku 2022 roku PO ma szerszą wizję? Pytanie jest o tyle ważne, że Campus się skończył, a parlamentu nie wybiera tylko młodzież, lecz także jej rodzice i dziadkowie. I znowu trzeba mówić do wszystkich pokoleń. Wprawdzie prawo do aborcji popiera większość Polaków, nie tylko młodych – ale dla starszych temat ten nie jest tak samo ważny, jak dla publiczności Campusu. Dowodem na to niech będzie fakt, że ograniczanie dostępu do aborcji odbywało się zawsze wbrew większości Polek i Polaków.
Wizja PO na najbliższy czas powinna więc obejmować wiarygodną propozycję przetrwania kryzysu energetycznego, inflacji czy pomocy Ukrainie i jej obywatelom w Polsce. W niektórych obszarach, jak w przypadku inflacji, Platforma przedstawiała swoje pomysły, ale szybko zmieniająca się rzeczywistość będzie wymagała od partii stałej pracy przy kolejnych tematach. Czy zatem partia będzie na stałe bardziej campusowa?
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę
Campus to ewenement. Kiedy PiS stawiało na młodych, nie osiągnęło nawet w części tego rozmachu i efektu. Ale na rok przed wyborami partia zmaga się z wewnętrznymi rozgrywkami. Zamiast wykorzystywać potencjał i popularność Rafała Trzaskowskiego Donald Tusk pręży muskuły wojownika i próbuje, jak mówią po cichu politycy PO, osłabić sztandarową imprezę prezydenta Warszawy. Campus powinien teoretycznie grać na całą PO, a stał się miejscem niejawnej walki lidera-wojownika i zdolnego zastępcy.
Iskrzyło również między Trzaskowskim a Szymonem Hołownią, chociaż spotkania z politykami z innych ugrupowań opozycyjnych miały, jak się wydaje, ujawnić potencjał Trzaskowskiego do jednoczenia opozycji. Po zakończonym spotkaniu z liderem Polski2050 trudniej sobie wyobrazić udaną współpracę obu polityków. Wspólne wystąpienie Trzaskowskiego i Władysława Kosiniaka-Kamysza przebiegło koncyliacyjnie, jednak i na nim rzucała się w oczy różnica zdań w sprawie aborcji, a dzięki pytaniu z publiczności –także potencjalny spór o hodowlę zwierząt futerkowych. W dodatku Donald Tusk mówił, że nie można wspólnie działać z politykami, którzy chcą przeprowadzać w sprawie aborcji referendum (a chcą tego Hołownia i Kosiniak-Kamysz) – i że poprowadzi PO do zwycięstwa. On. Nie wiadomo, czy mówił to wszystko pod adresem polityków PO, czy także ewentualnych koalicjantów.
Drużyna, wizja i wtedy – jako trzeci element – progresywna postawa. W drużynie każdy ma swoje zadanie: jeden mówi, co należy robić w kryzysie, inny mobilizuje do głosowania młodzież, lider rozmawia z pozostałymi partiami demokratycznymi (takie określenie zaproponował Władysław Kosiniak-Kamysz jako lepsze niż „partie opozycyjne”). To może być pomysł na ofertę dla wyborców.