Jeśli chodzi o rynek książki dla młodych czytelniczek i czytelników, to staram się trzymać rękę na pulsie, dlatego z dużym (pozytywnym!) zaskoczeniem i drobnym opóźnieniem dostrzegłem premierę „Syberyjskiego haiku” litewskiego duetu Jurgi Vilė i Liny Itagaki. Moje media społecznościowe – wypełnione profilami wydawnictw dziecięcych i komiksowych, a także osób piszących w tym temacie – ominęły bowiem wpisy odpowiedzialnych za to instytucji, Fundacji „Pogranicze” i Ośrodka „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów” w Sejnach. Wśród ich licznych działań skupionych na budowaniu mostów między kulturami i językami znajduje się także wydawanie publikacji, w tym książek dla dzieci, takich jak polsko-ukraińska „Zagubiona Mruczusia” Olhy Kuprijan [1] czy wspaniały komiks Vilė i Itagaki, który trafił do rąk polskich czytelniczek i czytelników pod koniec 2022 roku. To prawdziwa gratka, nie tylko dlatego, że książek litewskich dla młodych odbiorczyń i odbiorców w Polsce nie jest wiele, ale przede wszystkim z powodu rosnącej na świecie popularności tej powieści graficznej wpisanej na listę Białych Kruków monachijskiej Internationale Jugendbibliothek (w 2018 roku uznano ją za jedną 200 najlepszych książek dla dzieci i młodzieży na świecie). Ta decyzja nie dziwi – poza ważnym tematem i rewelacyjną werbalno-wizualną formą książka robi świetne wrażenie: polskie wydanie w miękkiej oprawie dobrze leży w ręku, papier jest idealnie dobrany, a w warstwie edytorskiej zadbano o wszystkie detale, w tym oddanie zastosowanego w oryginale fontu przypominającego pismo ręczne.
To odręczne pismo to rzecz ważna, obcujemy bowiem z czymś bliskim graficznemu memuarowi, a więc gatunkowi biograficznemu znanemu choćby z adresowanych do dorosłych „Persepolis” Marjane Satrapi czy „Totalnie nie nostalgia” Wandy Hagedorn i Jacka Frąsia [2]. „Syberyjskie haiku” to pozycja kierowana do młodych odbiorczyń i odbiorców, w której Vilė opowiada o tym, jak w czasie drugiej wojny światowej jej ojciec wraz z innymi członkami rodziny i sąsiadami zostali wysiedleni na Syberię. Choć sama autorka nie doświadczyła trudów życia wśród mrozów dalekiej Rosji, na karty książki przelała zapośredniczone doświadczenia swoich przodków, narratorem czyniąc kilkuletniego Algisa, zwanego Algiukiem. Bohater kreśli przed czytelniczkami i czytelnikami obraz codziennej walki z trudnymi warunkami życia, prób zaspokojenia głodu (choćby wysuszonymi kawałkami przywiezionych z Litwy jabłek), przemocy i pogardy rosyjskich żołnierzy, a także towarzyszącej temu śmierci. Najbardziej kolorową postacią jest ciocia Petronela, która „ma bzika na punkcie Japonii”. Z rodzinnego domu bohaterce udaje się zabrać tylko jedną książkę – niewielki tomik poezji haiku, stanowiącej element kultury japońskiej, powracającej w różnych momentach opowieści, jak w scenie wspólnego robienia origami żurawi, które zostają porównane do bocianów dobrze znanych bohaterom z ojczyzny. W ten sposób twórczynie „Syberyjskiego haiku” ukazują przenikanie się światów litewskiego i japońskiego, co – poprzez podobieństwo choćby natury Polski i Litwy – docenić mogą także rodzime czytelnicze grono. Prób oswojenia ponurej codzienności podobnych do tworzenia origami jest więcej: powstaje między innymi chór „Jabłuszka”, którego działalność krytykują wiecznie narzekający przedstawiciele „smętnej masy”, oddanej świetnie także w warstwie graficznej. Wydaje mi się, że właśnie dynamika relacji społecznych to najważniejszy i najciekawszy – obok dziecięcego doświadczenia wysiedlenia – temat książki Vilė i Itagaki.
Rewelacyjnie sprawdza się także układ treści z ramą kompozycyjną w postaci powrotu z Syberii na Litwę: dzięki temu od pierwszych stron odbiorczynie i odbiorcy wiedzą, że wielu bohaterom udało się przeżyć i wrócić do rodzinnego kraju. W części środkowej autorka zdecydowała się nie tyle na klasyczny układ zdarzeń, ile chronologicznie ułożone obrazy ukazujące impresje na temat doświadczeń Algiuka przeplatane krótkimi biogramami kolejnych postaci i wtrąceniami. Z jednej strony zbliża to komiks do formy nieuporządkowanej historii mówionej, można bowiem odnieść wrażenie, jakby narrator rzeczywiście opowiadał nam w sposób naturalny to, co przeżył w dzieciństwie. Z drugiej, szukając związku z tytułem, widzę w tych krótkich, choć dosadnych, a często też złożonych z partii metaforycznych obrazów formę prozatorskiej próby wyrażenia natury japońskiej poezji haiku: znacznie więcej niż historycznych faktów znaleźć można tutaj wrażeń, odczuć i impresji, zwłaszcza w warstwie wizualnej. Jak we wstępie przyznaje autorka, w „Syberyjskim haiku” jest „dużo […] prawdy, ale trochę też fantazji”. Właśnie ta fantazja pozwala Algiukowi poradzić sobie z trudnym czasem na Syberii: na drzewach rodzinnej wsi Rogaliki wiszą wypieczone rogaliki; bohater widzi duchy zmarłych, którzy go wspierają; wykonane z origami żurawie/bociany stają się posłańcami kierowanymi w stronę Wilna, skąd ma nadejść ratunek.
Siłę wyobraźni Algiuka podkreślają zarówno liczne ilustracje, jak i warstwa edytorska. Naśladującą pismo ręczne typografię przeplatają niewielkie, uproszczone rysunki niczym współczesne emoji wizualnie reprezentujące wybrane słowa i frazy. Poza tym pojawiają się liczne, utrzymane w beżach ilustracje razem z tekstem zawartym w blokach lub komiksowych dymkach tworzące warstwę narracyjną opowieści. Znaleźć można także kolaże, jak zdjęcie dłoni otwierających papierowy liścik czy upozorowane na prawdziwe listy, z których każdy pisany jest innym charakterem pisma. Opracowanie graficzne i edytorskie Itagaki sprawia, że obcowanie z „Syberyjskim haiku” to czysta przyjemność, zarówno estetyczna, jak i interpretacyjna. Zachwycony książką żałuję jednak, że Ośrodek Pogranicze zdaje się nie docierać do tak szerokiej publiczności, na jaką zasługuje „Syberyjskie haiku”. Łatwo bowiem książkę Vilė i Itagaki przeoczyć, a sięgnąć po nią – mimo przesadnie wysokiej ceny – naprawdę warto! Sugerowany przez litewskiego wydawcę wiek czytelniczek i czytelników (8+) to, jak się wydaje, trochę zbyt wcześnie, biorąc pod uwagę niektóre fragmenty książki, choć jej wartością jest na pewno fakt, że podobnych historii na polskim rynku książki dziecięcej jest niewiele (wyjątek stanowią „Syberyjskie przygody Chmurki” Doroty Combrzyńskiej-Nogali [3]).
Wydany w Polsce w 2022 roku komiks Vilė i Itagaki wpisuje się w nowe konteksty poprzez ukazanie negatywnego obrazu rosyjskich żołnierzy, co jest oczywiście uzasadnione historycznie, ale dzisiaj – w obliczu inwazji Rosji na Ukrainę – nabiera nowej siły. Mam nadzieję, że mimo to po lekturze „Syberyjskiego haiku” polskie czytelniczki i czytelnicy pozostaną nie tyle z niechęcią do Rosjan, co z refleksją dotyczącą potrzebny budowania mostów ponad podziałami, zwłaszcza tymi wojennymi.
Przypisy:
[1] Zob. Olha Kuprijan, „Zagubiona Mruczusia”, il. Hanna Osadko, tłum. Aneta Kamińska, wyd. Fundacja „Pogranicze” i Ośrodek „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów”, Sejny 2023.
[2] Zob. Marjane Satrapi, „Persepolis. Historia dzieciństwa”, przeł. Wojciech Nowicki, wyd. Post, Kraków 2006; Wanda Hagedorn, Jacek Frąś, „Totalnie nie nostalgia. Memuar”, wyd. Kultura Gniewu, Warszawa 2017.
[3] Zob. Dorota Combrzyńska-Nogala, „Syberyjskie przygody Chmurki” il. Maciej Szymanowicz, wyd. Literatura, Łódź 2014.
Książka:
Jurga Vilė, Lina Itagaki, „Syberyjskie haiku”, przeł. Małgorzata Gierałtowska, wyd. Fundacja „Pogranicze” i Ośrodek „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów”, Sejny 2022.
Proponowany wiek odbiorcy: 8+ (wskazanie litewskiego wydawcy)
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.