Szanowni Państwo!

Sytuacja mieszkaniowa Polaków niezmiennie należy do najważniejszych wyzwań kolejnych rządów. Jak wynika z danych Eurostatu, Polacy żyją w najbardziej przeludnionych mieszkaniach w Europie. Młodzi często mieszkają z rodzicami, mimo że wielu z nich chciałoby się wyprowadzić. Średni wiek, w którym mężczyźni wyprowadzają się od rodziców, wynosił w 2021 roku 30 lat.

Według szacunków w Polsce brakuje ponad miliona mieszkań, a może więcej. Jednocześnie pogarsza się sytuacja na rynku mieszkaniowym. Maleje sprzedaż nowych mieszkań. Według portalu RynekPierwotny.pl w ubiegłym roku liczba sprzedanych mieszkań spadła o 35 procent w porównaniu do roku poprzedniego. W dodatku wśród tych sprzedanych wzrósł udział mieszkań drogich, dla zamożnych kupców. Na kupno nowego mieszkania stać coraz mniej osób, tymczasem rosną również ceny najmu. 

W debacie publicznej istnieją dwie główne filozofie, jak radzić sobie z problemami mieszkaniowymi. Jedna droga to dopłaty do kredytów hipotecznych. Inna to budowanie mieszkań na wynajem przez państwo. Jako jedno z działań rząd PiS-u w 2016 roku utworzył program Mieszkanie Plus polegający na budowie mieszkań na wynajem, który trzy lata później został zastąpiony programem Mieszkanie dla Rozwoju. Zgodnie z zapowiedziami miał polegać na wsparciu głównie młodych rodzin w opłaceniu czynszu na wynajem. Wynajmowane mieszkanie mogłoby z czasem przejść na własność mieszkańców. Jednak Jarosław Kaczyński wskazywał, że program mieszkaniowy należał do największych niepowodzeń obecnych rządów.

Z kolei Platforma Obywatelska w ostatnim czasie przedstawiła projekt Kredyt 0% na pierwsze mieszkanie. W tym przypadku chodzi o zakup mieszkania na własność. Państwo miałoby spłacać marżę i odsetki banku, a kredytobiorca jedynie kapitał. Podobny projekt, ale z oprocentowaniem dwa procent, zaproponował ostatnio również premier Mateusz Morawiecki.

Ocena poszczególnych programów przez krytyków zależy nie tylko od szczegółowych rozwiązań, ale również od modelu wsparcia mieszkalnictwa w Polsce. Co jest lepsze i skuteczniejsze: dopłata do kredytu czy ułatwienia w tanim wynajmie? Przeciwnicy dopłat do kredytów argumentują, że jest to tak naprawdę wsparcie dla banków deweloperów. Zgodnie z tym rozumowaniem: wraz z dopłatami ceny wzrosną, ponieważ na rynku pojawi się więcej pieniędzy, ale nie będzie więcej mieszkań. Przeciwnicy budowy mieszkań na wynajem przez państwo, wskazują z kolei na przywiązanie Polaków do własności i niewydolność inicjatyw państwowych w tym obszarze, co również może się wiązać z wysokimi kosztami. 

W nowym numerze „Kultury Liberalnej” rozmawiamy o tym, jak rozwiązać problemy mieszkaniowe w Polsce.

Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych i poseł Platformy Obywatelskiej odpowiedzialny za prace programowe, w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem mówi o ogłoszonym przez partię programie mieszkaniowym. Jak przekonuje Sienkiewicz, gdy spieramy się o mieszkania, tak naprawdę rozmawiamy o szerszym modelu państwa i społeczeństwa. 

Jego zdaniem, „libertarianie spod znaku profesora Balcerowicza mówią: to jest niedopuszczalne wydawanie państwowych pieniędzy. Za tymi głosami stoi wizja społeczna, która mówi, że jak jest drogi kredyt i cię nie stać na mieszkanie, to nie mieszkaj w mieszkaniu. Albo może mieszkaj z rodzicami”. Z kolei „druga strona mówi: to nie tędy droga, państwo musi finansować, budować i rozdawać mieszkania. To są dwie wizje społeczne – libertariańska i socjalistyczna. My te wizje odrzucamy”. 

Według Sienkiewicza, „państwo musi być uczestnikiem rynku mieszkaniowego, ponieważ to jest kwestia spójności społecznej i przyszłości młodszego pokolenia. Ale musi to robić w sposób mądry, nie unieważniając reguł wolnego rynku. W haśle Kredyt 0% jest wizja mądrej polityki liberalnej – rozumianej nie jako szkoła ekonomiczna, tylko szukanie równowagi społecznej w warunkach sprzecznych interesów. To jest polityka środka”.

Grzegorz Gajda, ekspert z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin mówi, że „OECD przeprowadziło analizę, z której wynika, że rządy państw próbują pozbyć się odpowiedzialności za budowę mieszkań poprzez różnego rodzaju dopłaty. Skłonne są dokładać się do wkładu własnego kredytobiorców, do oprocentowania kredytów i gwarantować ulgi podatkowe, w nadziei na ten sam rezultat – więcej mieszkań po niższych cenach. OECD wykazało jednak, że efekt jest odwrotny. Przesunięcie wydatków publicznych z budownictwa na różnego rodzaju dopłaty powoduje, że liczba budowanych mieszkań pozostaje taka sama, natomiast ich cena rośnie”.

Zapraszamy do lektury!

Redakcja „Kultury Liberalnej”