Rafał Witek to współczesny autor literatury dziecięcej. Ceniony w środowisku dzieciologów: badaczy literatury dziecięcej, jej interpretatorów i popularyzatorów, bibliotekarzy, nauczycieli, animatorów kultury, dziennikarzy, a także dzieci oraz członków ich rodzin. Witek jest powszechnie znany i lubiany, a jego książki są coraz lepsze zarówno pod względem warsztatowym, jak i językowym, dzięki czemu pisarz otrzymał nominację w Konkursie Książka Roku 2022 Polskiej Sekcji Ibby za powieść „Zapiski szczęściarza”, wydaną w serii „To lubię” wydawnictwa Literatura. Serdecznie zachęcam do lektury tej sympatycznej i mądrej opowieści oraz innych wartościowych dziełek literackich pisarza. Szczególnie polecane przeze mnie tytuły to: „Chłopiec z Lampedusy”, „Jestem dużym tatą, ale czasem udaję kota”, „Jak Pan Żyrafa uciekał przed wojną”, „Klub latających ciotek” oraz „Przedszkole imienia Barbary Wiewiórki”.
Rafał Witek pisze o rzeczach pozornie zwyczajnych, które mu w duszy grają. Jest wierny swojemu światopoglądowi, ważnym i trudnym tematom oraz sposobom tworzenia świata przedstawionego, gdzie znajdziemy wiele pięknych, drobnych, mądrych, łagodnych gestów, które stają się bezpieczną niszą dla dzieci złaknionych spokoju, miłości, wrażliwości i szczęścia. To twórca subtelny, empatyczny, delikatny. Jego bohaterowie są ludźmi honoru, zarówno rodzice, dorośli, jak i dzieci. Obchodzi ich cudza krzywda, niezależnie czy dotyka osób nieznanych, bliskich czy zwierząt. Postaci stworzone przez pisarza postępują w zgodzie z sumieniem i wrodzoną dobrocią, cierpliwie czekając, aż inni bohaterowie oraz my, czytelnicy, damy się przekonać sile mądrych argumentów.
Taki obraz człowieka wyczytuję z książek Witka – dobrego, mądrego, który ma znakomicie poukładany system wartości i ogromny szacunek do szeroko rozumianych przejawów „inności”. Dodam, że wartości, takie jak: akceptacja, tolerancja, gorąca chęć niesienia pomocy bliźnim i zwierzętom, stawanie po stronie wykluczonych, upokarzanych, marginalizowanych, potrzebujących pomocy innego człowieka, są w tych utworach prezentowane niezwykle naturalnie. Mocnym atutem prozy Witka jest prawda słowa, emocji, postaci, świata przedstawionego, problemów, które przemawiają do czytelników, ponieważ płyną z doświadczenia pisarza i jego zamiłowania do dobrej literatury, niepodszytej sztucznościami.
Książką, która wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie i zapadła mi głęboko w pamięć, są „Psotnice podwórkowe” wydane przez HarperKids w serii „Czytam sobie” (poziom 3). Historia utkana jest różnymi nićmi: karmelową nitką epikureizmu, bladoróżową nitką eskapizmu, purpurową nitką karnawalizacji, fioletową nitką humoru oraz zieloną nitką pajdokracji. Trudno oprzeć się wrażeniu, że psotnice podwórkowe wywodzą się wprost z linii archetypowych triksterek, czyli mitycznych, ambiwalentnych bogiń, które okazjonalnie przyjmują postać dowolnego bóstwa, fauna, diablika żartownisia, przechery, czasami śmiertelnika, który przeciwstawia się ustalonym odgórnie normom.
Triksterki mogą pomagać ludziom, ale mogą także wieść ich na manowce. Psotnice podwórkowe, mimo licznych psikusów i figli, kierują się solidarnością z dziewuchami, mamami, a także babciami podwórkowymi. Jako kontynuatorki dzieł archetypowych triksterek mają zamiłowanie do igraszek, zgrywy, gagów, komedii pomyłek, złośliwostek, umiejętnego „odwracania kota ogonem”, budowania nieprzewidywalnych nastrojów, sytuacji oraz projekcji świata przedstawionego. Napędzane pokrętnym duchem radują się każdą swawolą i mają „głęboko w warkoczykach” nudne pogadanki pseudomentorów. Psotnice działają z prędkością pioruna lub błyskawicy! Dodajmy, że współczesnymi nestorkami wszystkich psotnic są Pippi Pończoszanka – bohaterka utworów Astrid Lindgren – oraz furiatka Mała Mi, postać wykreowana przez Tove Jansson.
Warto przedstawić ogólny charakter psotnic podwórkowych, podkreślając ich zwyczajność i niezwykłość.
„Są na świecie czarodziejki, wiedźmy i nimfy. Są wróżki, syreny i rusałki. Ale nie wszyscy wiedzą, że są też psotnice podwórkowe. […]. Są [one – przyp. KS] małe i ruchliwe. Mają sprytne oczka i długie włosy, których nie da się rozczesać. Ich nogi i ramiona są cienkie jak patyczki, a skóra ma kolor dzikiego miodu. […]. Poza tym noszą poszarpane sukienki z dużą liczbą kieszonek. W tych kieszonkach chowają przybory do psocenia. […] Potrafią robić psikusy. Kiedy uda im się jakaś psota, głośno chichoczą”.
Najbliższe są nam dwie psotnice podwórkowe, bliźniaczki Olka i Olcia, które mieszkają przy ulicy Kota w Worku, gdzie psocą, ile wlezie. Ich karnawałowe zgrywy zdecydowanie nie podobają się konserwatywnym bywalcom skwerku. Mają oni ambitne plany pozbycia się psotnic. Mimo to pomysły mędrców i mędrczyń zostają przez bliźniaczki ośmieszone, a plany tęgich głów okazują się kapiszonem. Tymczasem psotnice hulają w najlepsze, aż miło!
Obszarem eksplorowanym przez psotnice jest podwórko – kultowa, niemal magiczna, przestrzeń zabaw dziecięcych. Warto pamiętać rozważania Jerzego Cieślikowskiego na temat subkultury dziecięcej, folkloru dziecięcego oraz bezpiecznych pajdokratycznych nisz, które dzieci penetrują, aby pokonywać kolejne życiowe przeszkody. Jak to wygląda? Przedstawmy omawiane zjawisko w sposób symboliczny: wychodzimy z pokoju dziecięcego oraz kuchni pełnej przysmaków, by pogłębiać proces oswajania domu. Następnie docieramy do ogrodu – krainy kolorowego dzieciństwa, gdzie szukamy skrytek dla naszych skarbów. Ogród jest miejscem niemal sakralnym, w którym pozostawiamy na zawsze dziecięce emocje, tajemnice, amulety, pierwsze łzy i wybuchy śmiechu. Ogrody należą do miejsc szczególnych, w nich rodzą się nasze pierwsze pragnienia. To indywidualne enklawy czyniące nas szczęśliwymi dziećmi. Pozostają takimi na zawsze w naszej pamięci.
Taką enklawą jest także podwórko, przestrzeń zaczarowana zabawą, tętniąca dziecięcym śmiechem i rozedrganym językiem dziecięcym, co składa się na omawianą przez Jerzego Cieślikowskiego, Ryszarda Waksmunda oraz Joannę Papuzińską – subkulturę dziecięcą wraz z jej rytuałami, sekretami, tajemnicami, tajnymi szyframi oraz wewnętrznymi gagami. Pomysły na psoty nasze ekscentryczki mają przednie! Począwszy od zasiewania rzeżuchą całego podwórza oraz wszystkich rzeczy sąsiadów, łącznie z „zrzeżuszoną” peruką, „zrzeżuszonymi” kapciami, porośniętymi rzeżuchą plecami, a nawet usłanymi rzeżuchą pieluchami! Można wyobrazić sobie przerażenie bywalców skwerku, gdy dostrzegli ulubioną miejscówkę fluktuującą wzdłuż i wszerz rzeżuchą! Psotnice tymczasem były wielce uradowane z tej arcyciekawej metamorfozy. Oto bowiem doszło do nowoczesnej rewitalizacji skwerku, czyż nie?! W pewnym momencie psotnice decydują się walczyć o skwerek z grupą chłopaków-popsujów. Autorytet psotnic jest niepodważalny. Szybko sprowadzają do pionu młodych łapserdaków, dzięki czemu łobuzy przestają męczyć koty i zaczynają tańczyć, układać wiersze oraz z wielką energią hołubią gołębie, które wcześniej zastraszali dla rozrywki. Psotnice robią wszystko, by ucywilizować chłopaczyska, które hałasują, puszczają petardy, prowokują psy, łamią krzewy, niszczą trawniki oraz dają do wiwatu ciągle tam, gdzie nie trzeba.
Opowieść Witka jest niezwykle ciepła i radosna, sama mam dzikie pragnienie, aby zostać psotnicą podwórkową, która dba o zasady panujące w subkulturze dziecięcej i mocno karnawalizuje rzeczywistość, dzięki czemu szare dni zamieniają się w czas wielkich przygód – w duchu wolnościowego dzieciństwa. Subkultura dziecięca zawsze staje po stronie dziecka, zgodnie z niepisaną zasadą, że dziecko jest demiurgiem, które zasila świat niespożytą energią radości, ale także potrafi stanąć po stronie prawdy i wartości, gdy zachodzi taka potrzeba.
Zachęcam całym sercem do przeczytania „Psotnic podwórkowych”, które dynamizują, a także intensyfikują dzieciństwo, czyniąc je godnym zapamiętania. Archetypiczne triksterki wzrastają z nami i przypominają nam o podwórkowym dzieciństwie. Jakie tajemnice skrywa podwórze, że tak chętnie do niego wracamy? Być może tajemnice pierwszych marzeń, ambiwalentnych emocji, poczucia straty, ale i radosnej euforii? Każdy z nas miał, a może jeszcze pamięta własne podwórko, gdzie w istocie działy się rzeczy magiczne, a nasza wyobraźnia podsycała różnorodne fantazje. W tej mikroprzestrzeni zachowało się wiele z nas. Finalnie mogę tylko serdecznie polecić tę piękną i mądrą książkę dla dzieci, ale też dla dorosłych. Jej lektura daje mnóstwo satysfakcji zwieńczonej jowialnym śmiechem. Zachęca do szukania psotnic… a nuż nie wyginęły i którąś znajdziemy? Albo odkryjemy triksterski gen w samych sobie?! To byłoby prawdziwie cenne znalezisko! Życzę go Wam z całego serca.
Książka:
Rafał Witek, „Psotnice podwórkowe. Czytam sobie. Poziom 3”, il. Zosia Dzierżawska-Bojawska, wyd. HarperKids, Warszawa 2020.
Proponowany wiek odbiorcy: 7+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.