Na pytanie, co symbolizuje data 4 czerwca w Polsce, od dekad nie ma jednej odpowiedzi. Są dwie – pierwsze wolne wybory i „obalenie” rządu Jana Olszewskiego. Prawica kontestuje przełomowy dla odzyskania wolności wymiar obrad Okrągłego Stołu, w wyniku których doszło do wyborów 4 czerwca 1989 roku i jednocześnie celebruje własną rocznicę pozbawienia Olszewskiego stanowiska premiera w 1992 roku, forsując tezę, że doszło do tego w sposób przypominający zamach stanu.

Obóz postsolidarnościowy, ten, dla którego Okrągły Stół i wybory były kamieniem węgielnym wolnej Polski, regularnie i nieustannie w rocznicę wyborów wznosi toasty za wolność. Prawica odtwarza film Jacka Kurskiego i Michała Balcerzaka „Nocna zmiana”.

Po tym, kto i co obchodzi 4 czerwca, można się w Polsce zorientować, kto najprawdopodobniej w 2015 głosował na PiS. W tym roku 4 czerwca zyskuje kolejne symboliczne znaczenie – Donald Tusk zaprasza na ten dzień do Warszawy na marsz „przeciw drożyźnie i kłamstwu, za wolnymi wyborami”.

Znowu obalimy komunę

To będzie test na to, czy Tusk umie jeszcze rozbudzić emocje. Oczywiście sami politycy Koalicji Obywatelskiej zrobią frekwencję na marszu (przy czym nie ma w tym nic złego, w końcu są przeciwko obecnemu rządowi), jednak nie wypełnią ulic jak na masowych protestach, które przechodziły już przez polskie miasta w czasie ostatnich dwóch kadencji PiS-u. A frekwencja pokazałaby, że sprzeciw nie wygasł.

Dlatego Tusk sam odnosi się do emocji. Pierwsza to ta dotycząca tamtych wyborów, przypomnijmy, przełomowych dla tych, którzy Okrągły Stół traktują jako polski sposób na wolność – wykutą w debacie, a nie wojnie domowej.

Dla tych wyborców Tuska i PO rządy PiS-u są tym samym, co rządy komunistów, a najbliższe wybory będą tym samym, co tamte – 4 czerwca. Znowu demokratyczną metodą można obalić autorytarną władzę, tym razem tę, która chce zniszczyć dorobek przełomu i III RP.

A więc w tym środowisku symbolika marszu może chwycić i zachęcić do wspólnej demonstracji jedności i determinacji.

Tusk reanimuje KOD

Jednak Tusk w budzeniu emocji sięga głębiej. 2 maja, odsłaniając mural z napisem „Konstytucja”, wykonanym według wzoru charakterystycznej grafiki Luki Rayskiego, używanej zwłaszcza podczas masowych demonstracji w obronie Trybunału Konstytucyjnego na początku pierwszej kadencji PiS-u, zwrócił się do uczestników i sympatyków KOD-u. „Dzień flagi jest momentem, kiedy myślimy o dniu następnym, o święcie Konstytucji. Dziękuję za ten mural, dziękuję tym, którzy to słowo mieli nie tylko w sercu, ale i na koszulkach i na protestach. Dziękuję Komitetowi Obrony Demokracji, pokazaliście odwagę, kiedy nie wszyscy ją mieli, pokazaliście, że Konstytucja to nie jest abstrakcja” – mówił Tusk.

Po czym zwrócił się z apelem: „Wzywam na 4 czerwca, w samo południe”.

Nawiązał więc do słynnego plakatu Komitetów Obywatelskich z 1989 roku, który dla tych, którzy chodzili w marszach KOD-u, jest ważnym odwołaniem, bo dla nich PiS jest jak komuna.

A więc są tu trzy odwołania – do wyborów 4 czerwca, do Konstytucji 3 Maja i do obecnej Konstytucji, łamanej po 2015 roku. A adresowane są do ludzi, którzy te trzy sprawy traktują bardzo poważnie. Konstytucja z 3 maja 1791 roku jest dla nich symbolem, po który sięgali w czasach PRL, mają doświadczenie udziału w wielkim demokratycznym przedsięwzięciu z 1989 roku i wielu z nich – którzy należeli do KOD-u albo sympatyzowali z nim – brali udział w masowych demonstracjach przeciw PiS-owi. Ci ludzie umieją zapełniać ulice i mają do tego zapał. Szczerze zależy im na końcu rządów PiS-u, bo symbolizują one dla nich wszystko co najgorsze – PRL, prawicowy rząd Olszewskiego stawiany w kontrze do ich kamienia węgielnego oraz zamach na praworządność i demokrację.

A co z młodymi?

Kłopot z tą świetnie złożoną symboliką dającą nadzieję na wielki marsz jest taki, że zarówno wybory z 1989 roku, jak i demonstracje KOD-u nie wywołują emocji w młodym pokoleniu. Młodzi tamtych wyborów nie pamiętają, wolność jest dla nich czymś oczywistym, a obsadzony przez PiS TK uznali za wrogi sobie dopiero po orzeczeniu w sprawie ustawy o przerywaniu ciąży, które niemal całkowicie zakazało w Polsce aborcji.

Czy dla nich Tusk ma jakieś emocje? Oferuje ustawę o dopuszczalności aborcji dla każdego, kto tego chce, obiecał nawet młodym, że to będzie pierwsza ustawa, którą przygotuje po wygranych wyborach. Jednak to może być za mało – już nawet nie do tego, żeby wyciągnąć młodych na marsz w czerwcu, ale i do lokali wyborczych w październiku czy listopadzie.

Z drugiej strony, dla polityków ważni są ci, którzy chodzą na wybory, a więc dla Tuska to ci od obalenia komunizmu i obrony TK. Młodzi są więc w dalszej kolejności na liście zadań. A więc z perspektywy szefa PO ci, którzy rokują, że przyjdą na masz są najważniejsi.

Drugi kłopot polega na tym, że uliczne starcie dwóch Polsk – spadkobierczyni 4 czerwca 1989 roku i spadkobierczyni 4 czerwca 1992 roku już miało miejsce, a więc mogło już się wypalić. To by była bardzo zła wiadomość dla Tuska, którego siłę zweryfikuje frekwencja na marszu.

 

* Zdjęcie użyte jako ikona wpisu: profil facebookowy Donalda Tuska.