Sissel Tolaas to artystka, która całą swoją twórczą działalność poświęciła zmysłowi węchu – percepcji, której znaczenie do tej pory nie jest szczególnie doceniane. Jej wykształcenie i umiejętności robią ogromne wrażenie – biegle włada dziewięcioma językami, studiowała na kierunkach związanych ze sztuką, lingwistyką, a także matematyką i chemią. Jej przygoda z zapachami rozpoczęła się w dość nieoczekiwany i niezbyt przyjemny dla nosa sposób, mianowicie od wybuchu śmierdzących oparów podczas jednego z laboratoryjnych eksperymentów. Tolaas uświadomiła sobie wtedy, że definiowanie i nazywanie zapachów ulega pewnemu uproszczeniu. Określa się je najczęściej w kategoriach antynomii – aromat może by albo piękny, albo po prostu brzydki.

Artystka postanowiła przyjrzeć się strategiom obecności zapachów w najróżniejszych przestrzeniach – historycznych, społecznych, miejskich, językowych, a także osobistych. Twierdzi zresztą, że to właśnie za pomocą zapachów porusza się pomiędzy wieloma niewidzialnymi rzeczywistościami. Zauważyła, że percepcja węchowa niemalże nie istnieje w badaniach naukowych i skutecznie została wyparta przez wizualność. „Jestem zmęczona tą nieustanną paplaniną: o, to dobrze wygląda, ależ ona świetnie wygląda. Uważam, że nosy znacznie lepiej rejestrują świat niż oczy. Wystarczy świadomie włączyć w percepcję zmysł węchu, żeby otrzymać niewiarygodnie złożony obraz rzeczywistości, a nie tylko jej płaski obrazek” [1] – powiedziała Tolaas Annie Theiss podczas jednego ze swoich wywiadów. Dla artystki wszystko, co związane jest z percepcją węchową, staje się niezmiernie pociągające. „Na początku właściwie nie było słowa, ale zapach. Detekcja chemiczna była narzędziem komunikacyjnym używanym przez pierwsze bakterie pojawiające się na Ziemi w celu pożywienia i rozmnażania. Zapachy są używane stale, świadomie lub podświadomie, do komunikowania się między owadami, roślinami, zwierzętami i ludźmi. Nos jest najskuteczniejszym interfejsem człowieka do informowania nas o otaczającej rzeczywistości. Cząsteczki zapachowe dostarczają najczystszych i najskuteczniejszych informacji. Ogólnie rzecz biorąc, większość ludzi nie wie, czym jest zapach, a co gorsza, nie wie, co to znaczy coś wąchać” – opowiada.

Tolaas postanowiła stworzyć, korzystając ze swoich nieprawdopodobnych kompetencji lingwistycznych, własny język mówienia o zapachach. | Zuzanna Sokołowska

Olfaktoryczne pamiętniki

W trakcie szeroko zakrojonych badań artystka postanowiła przyjrzeć się przede wszystkim komunikatom, jakie generują określone wonie, nie tylko perfum. Przeczesywała między innymi europejskie stolice, w celu stworzenia olfaktorycznej biblioteki: wąchała ulice i wnętrza domów, a także niezliczoną liczbę przedmiotów, takich jak klamki, lampy, stoły. Za pomocą technologii Headspace, która bada cząstki powietrza, przechwytywała do fiolek wonie, które najbardziej przykuwały jej uwagę i określały tożsamość miejsca. „Jedni piszą pamiętniki, ja zbieram zapachy” [3] – mówi o swoich działaniach artystka. Jej zapachowa kolekcja liczy już ponad 7 tysięcy aromatów.

W ten sposób udało jej się odtworzyć charakterystyczne zapachy Berlina, które stworzyły multisensoryczną mapę tego miasta. Tolaas zrekonstruowała woń każdego miejskiego obszaru, zamykając go w specjalnych flakonach z atomizerami, wskazującymi na geograficzne położenie danego aromatu. Projekt ten pokazywany był w nowojorskim MoMA. Jednakże tworzenie zapachowych bibliotek, to nie jedyny zakres działań norweskiej artystki. Tolaas bada wpływ określonych aromatów na osobowość i pamięć, zwłaszcza w kontekście przeżywanych traum i urazów psychicznych. Próbuje także odtworzyć za pomocą syntetycznych substancji zapach własnego ciała. Naturalna woń skóry jest dla niej ciekawsza olfaktorycznie niż perfumy, których na co dzień zresztą nie używa. Stworzyła nawet własne mydła, których woń odzwierciedla naturalny aromat jej skóry. Anna Theiss w swoich tekstach o działaniach Tolaas przytacza pewną intrygującą anegdotę: artystka podczas jednej z edycji festiwalu filmowego Berlinale chciała za wszelką cenę uniknąć męczących rozmów i towarzystwa ludzi, których po prostu nie darzyła zbyt wielką sympatią. Z tej okazji powstała specyficzna woń, która rzeczywiście budowała dystans i nie zachęcała do bliższego kontaktu. „Chciałam stworzyć zapach, który komunikowałby: Zostaw mnie w spokoju. I rzeczywiście, nikt nie chciał stać bliżej niż półtora metra ode mnie” [3] – opowiadała Tolaas.

Artystka wykreowała także aromat wnętrz sklepów Ikea, który ma ponoć odzwierciedlać szwedzki charakter tego miejsca. Pociąga ją także idea stworzenia zapachu przestrzeni kosmicznej. Sporo uwagi poświęciła także sposobowi mówienia o doznaniach węchowych. Artystka zauważyła, że język ogranicza nadawanie identyfikatorów leksykalnych zapachom, które wciąż stanowią wyzwanie do ich precyzyjnego opisu. Innymi słowy, język pochłania wrażenia węchowe na tyle silnie, że ich opis ogranicza się najczęściej do pojedynczych wrażeń i doznań. Nie mniej jednak to właśnie język uobecnia oflaktoryczność, która niedostępna jest ludzkiemu oku. Tolaas postanowiła stworzyć, korzystając ze swoich nieprawdopodobnych kompetencji lingwistycznych, własny język mówienia o zapachach. Określiła go mianem NASALO. Odwołuje się on w zasadzie do metafor, które bezpośrednio odsyłają do określonej woni. Jednym z przykładów stają się pojęcia „shizaa”, „giish”, „syncliis”, „tarkee” czy „muushd”. Nie definiują one wprost charakteru zapachu, jednakże mają one stanowić sposób nawigowania po zapachowych doświadczeniach. Tworzą one coś na kształt frazeologii zapachowej. Jedną z realizacji artystki, która odnosi się bezpośrednio do jej lingwistycznej koncepcji zapachu jest realizacja „Para_EI_EQ_IQ_EQ_” [2021], której zadaniem było rejestrowanie i odtwarzanie werbalnych reakcji odbiorców na daną woń. Tolaas twierdzi, że dzięki temu można stworzyć paralingwistyczny leksykon dźwięków mogących stanowić cenne źródło informacji o sposobie komunikowania się poprzez zapach.

Fot. Exhibition view, Sissel Tolaas at Astrup Fearnley Museet © Astrup Fearnley Museet, 2021. Photo Christian Øen

Zapach emocji i architektury

Działania Sissel Tolaas zmuszają do zrewidowania myślenia o percepcji węchowej, która bez wątpienia stanowi jeden z najciekawszych i najbardziej intrygujących sposobów partycypowania w rzeczywistości. Artystka zachęca do codziennego ćwiczenia zmysłu węchu, do trenowania go w zakresie rozpoznawania aromatów. Trzeba jednak przyznać, że robi to w bardzo ekstremalny sposób. Jednym z takich przykładów staje się realizacja zapachowa prezentowana na stałe Muzeum Historii Militarnej w Dreźnie. Jest ona związana z woniami charakterystycznymi dla pierwszej wojny światowej, czyli okopów, błota, krwi, spalenizny. W pracy „The FEAR of smell-the smell of FEAR” [2007] artystka postanowiła nasączyć przestrzenie galerii wonią wytwarzającą się podczas odczuwania strachu. „Replikowane zapachy zostały umieszczone na ścianach za pomocą nanotechnologii. Ściana stała się metaforą ludzkiej skóry i tylko dotykając ścian – jakbyśmy byli ciałami dotykowymi – można było uaktywnić zapachy. Projekt wciąż trwa i podróżuje po całym świecie, a reakcje są nie do opisania” – opowiada Tolaas, podkreślając, że publiczność przede wszystkim somatycznie reagowała na wonie umieszczone na ścianach galerii, odczuwając emocje towarzyszące panice i lękowi. Nie jest to jedyny zresztą projekt artystki, który bezpośrednio odnosi się do emocji. Kolejnym była woń opracowana w 2018 roku dla Tate Modern’s Turbine Hall Hyundai Commission 2018, która doprowadzała ludzi do płaczu.

Tolaas w swoich olfaktorycznych działaniach, sporo uwagi poświęca percepcji węchowej w kontekście architektury. Krytyczka sztuki Murtaza Vali twierdzi, że Tolaas traktuje budynki jako żywe, oddychające organizmy, których układy, oddechowy i krążenia, zbudowane są z rur, a woń samej budowli staje się odzwierciedleniem jego wnętrzności. Dlatego też jedna z prac Tolaas „OUTsideINsideOUT” [2005–2021], poświęcona jest badaniom architektonicznych struktur zapachowych, które stanowią dla niej cenne, zmysłowe źródło, informujące o zmiennych warunkach atmosferycznych, obecności ludzi, zwierząt, roślin, a także materiałów wykorzystanych przy budowie.

Zapach komercji

Tolaas podkreśla także współczesny, silnie komercyjny wymiar zapachu, który pozbawia percepcję węchową jego pierwotnej natury, jaką jest przede wszystkim niezapośredniczona rejestracja otaczającej rzeczywistości. Nieprzypadkowo stworzyła prace, które odwołują się do jej krytycznych uwag. Pierwszą z nich jest „Liquid Money” [2000]. Artystka postanowiła wydestylować zapach pieniędzy, a dokładniej dolarów. W swojej kolejnej realizacji, „vah-NIHL-uhhhhhh” [2022] rozpyliła w przestrzeni galerii aromat waniliny, która kojarzy się z bezpieczeństwem, troską i przytulnością. Jak twierdzi artystka, składnik ten występuje również w mleku matki. Dziś zapach ten jest jedną z najbardziej popularnych substancji, którą dodaje się nie tylko do perfum, ale i do jedzenia. Tolaas poprzez swoją pracę chciała uświadomić odbiorcom, jak pierwotne znaczenie waniliny zostało sprowadzone wyłącznie do produktu i konsumpcji.

Tolaas zauważa, że zainteresowanie zmysłem węchu stało się silniejsze w momencie wybuchu epidemii covid-19. Jednym z objawów choroby wywołanej przez tego wirusa była utrata węchu, która w niektórych przypadkach okazała się nie tyle przejściowa, co utrwalona. Artystka liczy na to, że ten dotkliwy skutek epidemii przyczyni się do większego namysłu nad tym rodzajem percepcji, będącej dla Tolaas najważniejszym nośnikiem sensorycznych komunikatów, dzięki którym można lepiej poznawać świat, nie tylko za pomocą dominującego w kulturze zachodniej wzroku.

Przypisy:

[1] „Zapach, niewidzialny kod”, publikacja towarzysząca wystawie zorganizowanej przez Centrum Nauki Kopernik, Goethe-Institut, Instytut Francuski w Polsce, 21 listopada 2013 – 19 stycznia 2014, Warszawa 2013, s.127.

[2] „Zapach, niewidzialny kod”, dz. cyt., s. 132.

[3] Tamże, s. 134.