[31 maja 2023 roku]

Przyszliśmy na widowisko. Już na godzinę przed spotkaniem przed gmachem przy Alejach Ujazdowskich w Warszawie, gdzie znajduje się Niemiecki Instytut Historyczny, stała policja. Niedługo później dołączyło kilka osób z flagami polskimi. Z balkonu na piętrze robiliśmy zdjęcia niewielkiego protestu, a konwersacja dotyczyła raczej ataków ze strony prawicy i rządu niż tematu zapowiedzianego wykładu.

Zastanawiano się, kto przyjdzie na wykład prof. Jana Grabowskiego (pod tytułem „Polski [narastający] problem z historią Holokaustu”), a przez salę przeszedł lekki niepokój, gdy usłyszeliśmy, że przyszedł i został wpuszczony poseł Grzegorz Braun.

Kto rozwinie transparent

Nie znam Brauna, choć wywodzi się z mojego Wrocławia, jest tylko parę lat młodszy ode mnie i podobno działał w ruchach mi bliskich w latach osiemdziesiątych. Byłem raczej ciekaw, co się może zdarzyć. Ktoś przypomniał wykład Zygmunta Baumana we Wrocławiu dziesięć lat temu, gdzie został wygwizdany przez grupę narodowców. Ktoś doniósł, że grupka na ulicy rzuciła wyzwiskami w osobę przechodzącą w jarmułce. Trudno było w tym momencie nie myśleć o gettach ławkowych na uczelniach polskich w latach trzydziestych.

Jako historyka protestów społecznych w szczególności interesują mnie repertuar i stosowana technika, mniej zaś wyrażane przesłanie. Zastanawiałem się więc: czy podczas wykładu ktoś rozwinie transparent? Może wstaną i z zaciśniętymi pięściami zaśpiewają na przykład „Boże, coś Polskę”? Nic z tego.

Po dziesięciu minutach Braun wstał, wyrwał mikrofon z mównicy i rzucił go na podłogę. Powiedział tylko „dość tego” i zaczął szarpać duży głośnik, wyższy od niego. Po nieco żałosnym zmaganiu udało mu się głośnik obalić, potem okupował mównicę opuszczoną przez prof. Grabowskiego.

Braun nie miał nic do powiedzenia

I to tyle od posła Brauna. Dziwiłem się, że nie miał nam nic do powiedzenia. Miał przed sobą naukowców z przynajmniej czterech krajów, wybitnych znawców historii Polski i historii Holokaustu. Mógł – miał przez chwilę włączony mikrofon w ręku – wygłosić jakiś kontrargument.

A dodał tylko – już bez mikrofonu, słyszany tylko dzięki filmikom wrzucanym na Facebook – że „prowokator” Grabowski powinien „najbliższym samolotem, pociągiem albo hulajnogą opuścić Polskę”. Jakoś słabo jak na absolwenta polonistyki, polityka od trzydziestu lat i prowokatora.

A kontrargument mógłby się znaleźć. Trzeba niestety przyznać, że wykład – a przynajmniej ta część, której zdążyliśmy wysłuchać, nie była szczególnie przekonująca. Na przykład to, że prof. Grabowski określił stwierdzenie polityków, że Polacy to naród, który ratował Żydów, a nigdy Żydów nie mordował, jako „kłamstwo” *. Nie jest to prawdą, oczywiście.

Hańba Braunowi

Wiemy bowiem dobrze, że dziesiątki tysięcy Żydów padły ofiarą z rąk ich polskich sąsiadów i współobywateli i podczas wojny, i po. Jednak stwierdzić inaczej, to kłamstwem nie jest – jest to raczej zwykłe podpieranie mitu narodowego, nic więcej. Politycy zawsze będą takie mity tworzyć i popierać, a zadaniem historyków jest je dekonstruować. Oczekiwałem więc czegoś więcej, bardziej fachowego, od kolegi historyka.

Ale bez wątpienia słabiej wypadł poseł Braun. Widziałem marnego polityka, który potrafił tylko okupować mównicę, eksponującego swoją imponującą, a kuriozalną brodę w milczeniu. Swoim ograniczonym zasobem słów przypominał mi bardziej Donalda Trumpa niż, powiedzmy, Romana Dmowskiego.

Oczywiste jest, że taka postawa potrafi zdobyć popularność i nawet władzę. Ja jednak widzę nadzieję w tym, że cała sala słuchaczy wykładu się nie ugięła – i razem skandowaliśmy Braunowi: „Hańba!”.

 

* – 1 czerwca, 14:08. Na prośbę prof. Jana Grabowskiego publikujemy dokładny cytat z wykładu: „Że naturalnym odruchem Polaków była postawa pomocowa, że – cytuję tu premiera, prezydenta i ministra – setki tysięcy, a może i miliony Polaków niosły pomoc ginącym Żydom? Przecież nawet ktoś, kto jedynie pobieżnie zapoznał się z literaturą naukową oraz z dziennikami, pamiętnikami i zeznaniami ocalałych polskich Żydów, wie, że to po prostu kłamstwo i fałsz.” Usunęliśmy również cudzysłów z niedokładnie przytoczonego fragmentu spotkania. 

 Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: źródło „Fakty” TVN.