Szanowni Państwo!

Podczas zakończonej w ubiegłym tygodniu trzeciej edycji imprezy Campus Polska Przyszłości, na której młodzi ludzie spotykają się na debatach z politykami i ekspertami, wśród uczestników widać było pewną tendencję – chociaż na imprezę przyjechali przede wszystkim potencjalni wyborcy Koalicji Obywatelskiej, to największe brawa dostawały osoby, które wygłaszały bardziej progresywne hasła niż Donald Tusk. Na przykład domagali się równości małżeńskiej, a nie tylko legalizacji związków partnerskich.

Podobne wnioski wynikają z badań społecznych młodego pokolenia, które ukazały się w ostatnim czasie. To ono w największej mierze popiera legalną aborcję, równość małżeńską, a także rozdział państwa i kościoła. Jest tak nawet mimo widocznego w badaniach rozdwojenia – młode kobiety są bardziej postępowe, a mężczyźni konserwatywni.

Jako jedną z najważniejszych potrzeb wskazują zwiększenie dostępności do usług zdrowia psychicznego. Roczniki uczniów z czasów pandemii można by nazwać generacją lockdownu. Izolacja i nauka zdalna zostawiły w nich poważny ślad, choćby z powodu utrudnionych relacji rówieśniczych. Również inflacja i wojna mogły podważyć wiarę w to, że przyszłość będzie lepsza. W konsekwencji rośnie liczba nastolatków i młodych dorosłych, którzy potrzebują pomocy psychiatrycznej i psychologicznej.

Młodych, czyli osób w wieku 18–29 lat jest w Polsce według GUS 5 milionów. W tym osób w wieku 18–21 lat, czyli tak zwanych debiutantów, którzy w tym roku będą mogli po raz pierwszy wziąć udział  w wyborach – 1,4 miliona. Dla porównania osób w wieku 60 plus jest niemal dwa razy więcej niż młodych – 9,8 miliona. W dodatku pokolenie starsze jest bardziej zdyscyplinowane wyborczo. W ostatnich wyborach do parlamentu frekwencja wśród młodych wynosiła 46,4 procent, a wśród wyborców w wieku 60 plus – 66,2 procent. Najwyższa frekwencja była w grupie wiekowej 40–49 lat – 75,5 procenta.

Starsze pokolenie jest więc nie tylko liczniejsze, ale także częściej bierze udział w wyborach – to ono więc dominuje w polityce. Do tego młodzi, zniechęceni do polityki, częściej szukają schronienia w prywatności albo kierują się w stronę aktywizmu społecznego, rzadko zaś angażują się bezpośrednio w działalność polityczną.

Jednak trendy można zmieniać. Na ogół w wyborach samorządowych, europejskich, parlamentarnych od 2018 roku frekwencja wśród młodych była około 20 punktów procentowych niższa niż ogólna. Zmieniło się to jednak w wyborach prezydenckich, kiedy młodzi zagłosowali procentowo tak samo licznie, jak ogół. Z kolei podczas ulicznych protestów po 2015 roku w marszach KOD-u uczestniczyło głównie pokolenie starsze, ale już w protestach przeciw ustawom sądowym w 2017 roku byli też ludzie młodzi. Demonstracje Strajku Kobiet w 2020 roku były już przez nich zdominowane. 

Pytanie, czy politycy umieją ich zmobilizować – i czy im się to opłaca. W nadchodzących wyborach młodzi mają szansę przechylić szalę, bez względu na to, czy pójdą powszechnie głosować – ponieważ będzie się liczył każdy punkt procentowy. A więc dla polityków aktywizacja młodego elektoratu powinna być istotna. Natomiast dla tego elektoratu istotne są sprawy, które nie są tak ważne dla zdyscyplinowanego elektoratu starszego.

W aktualnym numerze „Kultury Liberalnej” rozmawiamy o przekonaniach politycznych „generacji Z” – i o tym, jaki będzie jej wpływ na jesienne wybory. 

Mateusz Galica i Zuzanna Szybisty, współautorzy badania „Debiutanci ’23”, opowiadają w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem o przekonaniach osób, które w tym roku po raz pierwszy zagłosują w wyborach parlamentarnych. Jak mówi Galica: „Tegoroczni wyborczy debiutanci – czyli osoby w wieku 18–21 lat – wyznają tradycyjne wartości, takie jak miłość, zdrowie, rodzina. Ale to nie są tradycyjnie rozumiane konserwatywne wartości – Bóg, honor, ojczyzna znaczą dla nich mniej. Podobnych zmian jest więcej”. Szybisty tłumaczy: „Mam wrażenie, że to nie jest pokolenie buntu, tylko pokolenie, które uważa, że pewne sprawy powinny być już dawno załatwione. Na przykład kwestia związków partnerskich czy małżeństw osób tej samej płci. 66 procent popiera związki partnerskie, niezależnie od tego, na którą partię chcą głosować. Nawet wielu zwolenników Konfederacji. To się zgadza z tym, że od polityków oczekują rozwiązywania konkretnych spraw, nie ideologii”.

Justyna Suchecka, autorka książki „Pokolenie zmiany. Młodzi o świecie, który nadejdzie”, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin mówi, że na pokolenie osób urodzonych po 1995 roku, które opiekuje  się nowymi tematami, takimi jak prawa osób LGBT czy osób z niepełnosprawnościami, patrzy „nie jak na młodych Polaków, nie jak na młodych wyborców tej czy innej partii, tylko na młodych żyjących w zglobalizowanym świecie. […] Polska jest dla młodzieży krajem takim samym jak Francja, Belgia czy Hiszpania, oferuje jej te same możliwości”. Zauważa też pewną istotną zmianę – ludzie wychowani w internetowych bańkach i algorytmach mają mniejszą szansę zderzyć się z innymi poglądami, a więc jest mniejsza szansa na to, że złagodzą swoje radykalne poglądy. „Zetki nie mają często gdzie poznać innych opcji” – mówi.

Jak młodzi wpłyną na politykę w kontekście jesiennych wyborów?

Zapraszamy do lektury! 

Redakcja „Kultury Liberalnej”