Szanowni Państwo!
Już tylko dwa tygodnie do wyborów parlamentarnych. Kampania wyborcza jest bardzo intensywna. A kilka ważnych wątków zwraca w niej uwagę bardziej niż zwykle. Każda z tych spraw może mieć zaś istotny wpływ na ostateczny wynik wyborów.
Po pierwsze, PiS w bezprecedensowy sposób wykorzystuje środki oraz instytucje publiczne w kampanii wyborczej. Partii rządzącej pomaga w niej wojsko, policja czy prokuratura. Również Narodowy Bank Polski opublikował film promocyjny, który wygląda jak spot wyborczy.
W kampanii wykorzystywane są również spółki będące pod kontrolą państwową, takie jak Orlen, który w opinii analityków sztucznie zaniża ceny paliwa. Wiele fundacji należących do spółek państwowych bierze też udział w kampanii referendalnej, w której nie ma limitów wydatków, tak jak w kampanii do parlamentu. Nie można też zapominać o mediach publicznych i lokalnych, które przejął Orlen.
Wszystko to powoduje, że wybory odbywają się w warunkach, które są w bezprecedensowy sposób nierówne dla poszczególnych partii – PiS nie tylko prowadzi swoją kampanię wyborczą, ale wykorzystuje do kampanii całe państwo. Tomasz Sawczuk pisał niedawno w „Kulturze Liberalnej”, że w praktyce wszyscy Polacy płacą na kampanię PiS-u.
Po drugie, mamy wyjątkowo wysoki poziom emocji. Pojawiają się agresywne i nienawistne komunikaty w skali dotąd niespotykanej. W tej sprawie odpowiedzialność spoczywa przede wszystkim na władzy, a przecież jej zadaniem jest utrzymanie pokoju społecznego. Prawo i Sprawiedliwość jednak systematycznie odmawia konkurentom polskości i prawa do mieszkania w Polsce. Przedstawia Donalda Tuska jako polityka niemieckiego albo wręcz diabła. Skala negatywnego przekazu przekracza nie tylko dotychczasowe zwyczaje, ale i wyobrażenia.
Powstaje zatem pytanie, jaki wpływ na wynik wyborów będzie mieć ten ogromny poziom emocji. Może powodować mobilizację wyborców zdecydowanych, zarówno w przypadku PiS-u, jak i opozycji, lecz jednocześnie – zniechęcenie niektórych wyborców niezdecydowanych, dla których polityka to bagno, z którym nie chcą mieć do czynienia. Dla tych osób konflikt między partiami może nie być kluczową kwestią, jeśli zdecydują się wrzucić głos do urny. Jak zachowają się w dniu wyborów?
Z tym wiąże się sprawa trzecia. Dotyczy ona właśnie wyborców niezdecydowanych, którzy nie są pewni, na kogo zagłosują, jeśli w ogóle zagłosują. Według szacunków chodzi o około 10 procent wyborców. Wiele badań opinii publicznej w ostatnich miesiącach pokazuje, że w głosowaniu różnica może być niewielka, dlatego każdy głos ma znaczenie. Z badań wynika również, że wśród niezdecydowanych przewagę ma raczej opozycja, której zatem szczególnie zależy na przekonaniu tej grupy wyborców do udziału w głosowaniu.
Mamy zatem dwie grupy wyborców. Jedna ma bardzo rozkręcone negatywne emocje wobec konkurentów politycznych. Druga z tego powodu ucieka od polityki albo nie ma pewności, na kogo zagłosuje. W praktyce obie są potrzebne do wyborczego zwycięstwa.
W nowym numerze „Kultury Liberalnej” rozmawiamy o wielkich emocjach w kampanii wyborczej – i o tym, w jaki sposób patrzą na kampanię wyborcy niezdecydowani.
Michał Fedorowicz, prezes Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych, w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem opowiada o tym, jak wygląda kampania wyborcza w internecie. Zwraca uwagę, że skraca się życie medialne tematów politycznych: „W 2015 roku [temat] żył 4 do 5 dni. W 2019 roku – 48 godzin. Po pandemii żyje średnio w granicach 4 godzin”. Fedorowicz mówi o ogromnych emocjach w mediach społecznościowych: „po naszym ostatnim raporcie dziennym wszystkie dane sprowadzają mi się do jednego wniosku. Przez tyle lat nie było tak ekstremalnie negatywnych emocji w stosunku do strony przeciwnej, jakie mamy dzisiaj […]. To, co wydawało się w 2019 roku sufitem w kontekście tematu osób LGBT, dzisiaj jest podłogą”.
Dr Anna Materska-Sosnowska, członkini zarządu Fundacji im. Stefana Batorego, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin, opowiada o nowym raporcie na temat grupy wyborców niezdecydowanych. Jej zdaniem „w roku 2019 tego potencjału zmiany, zmęczenia władzą, nie było. W 2019 roku ludzie chcieli PiS-u po raz drugi. […] A dzisiaj są zmęczeni i to nie jest takie normalne zmęczenie czy znudzenie władzą rządzącą drugą kadencję, jak w 2015 roku Platformą Obywatelską. Teraz jest to zmęczenie złym stanem rzeczy”. Materska-Sosnowska mówi o wynikach badań: „Cała koncepcja państwa, jakiego chce PiS, jest w defensywie. Jeżeli więc okaże się, że PiS wygrywa, co nie jest wykluczone, to będzie wynikać między innymi z tego, że kampania i proces wyborczy nie są nieuczciwe”.
Wkrótce w podcaście „Kultury Liberalnej” z cyklu „Prawo do niuansu” opublikujemy również rozmowę Jarosława Kuisza i Katarzyny Skrzydłowskiej-Kalukin z Andrzejem Stankiewiczem, nagradzanym dziennikarzem „Onetu” i autorem słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy”.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”