Kiedy Franc Bork dowiaduje się, że jego rodzinę czeka kolejna przeprowadzka, robi mu się naprawdę przykro. Znowu musi porzucić przyjaciół, sąsiadów i szkołę i zamieszkać w kolejnym wielkim mieście, wśród wysokich bloków i wybetonowanych placów. A marzą mu się jeziora, łąki, zielone przestrzenie i życie na wsi, w małej społeczności, gdzie każdy zna każdego…

Tym razem jednak chłopiec przeżywa pozytywne zaskoczenie, bo okazuje się, że wszyscy – on, rodzice, siostry Walerka i Otylka oraz malutki Bruno – wracają w rodzinne strony, na Kaszuby.

Podczas pakowania Franc dostrzega na stosie książek grube tomiszcze o dziwnym tytule „Żëcé i przigòdë Remùsa” Aleksandra Majkowskiego. Zastanawia się, dlaczego nad literami tytułu pojawiają się dziwne kropki i kreski. Tych zadziwień wkrótce będzie więcej, bo kraina, do której wróci z rodziną, to całkiem nowy świat, który odkrywa przed nim i jego rodzeństwem bogactwo legend, wierzeń, ludowych obrządków, zwyczajów, a także języka.

Pisarka Daria Kaszubowska, pedagożka, dziennikarka w „Pomeranii”, tak mówi o sobie: „Tutaj się urodziłam, tutaj wychowałam, tutaj żyję i tutaj umrę. Nie byłabym szczęśliwa nigdzie indziej. To właśnie Kaszuby i wewnętrzna potrzeba zachowania naszej kultury, języka, zwyczajów, historii, pchnęły mnie do tego, by powieści gromadzone od lat na dysku i w szufladach biurka, posłać do wydawców” [1]. A ci, jak widać, odpowiadali pozytywnie – Kaszubowska ma już na koncie osiem książek, z czego aż sześć ukazało się w tym roku (!).

„Franc i tajemnica Jantaru” to pierwszy w dorobku autorki tytuł kierowany do młodego odbiorcy. 

Akcja powieści – przeznaczonej dla dzieci z młodszych klas szkoły podstawowej – skupia się na rodzinie Borków, a szczególnie na Francu i jego rodzeństwie. Powrót na Kaszuby oznacza dla dzieci zanurzenie się w mało znanej im kulturze i aktywne w niej uczestniczenie – do czego są zachęcane, wręcz nakłaniane przez rodzinę i członków lokalnej społeczności:

„– Pan mówi w tej śmiesznej gwarze, jak nasi rodzice? – zapytała Otylka, która była najbardziej bezpośrednia z całej czwórki i nigdy nie bała się rozmawiać z nieznajomymi.
(…) – W gwarze? W… śmiesznej… gwarze…?! Ty nie znasz naszej mowy? – zapytał wciąż w tym samym tajemniczym języku, z trudem hamując gniew.
Otylka ciągnęła niezrażona:
– Mama uczy nas tylko polskiego i angielskiego.
Posępna twarz mężczyzny pociemniała ze złości. Oczy ciskały gromy, gdy zwrócił się do mamy:
– Co? Uczycie dzieci angielskiego, a nie uczycie naszego?”.

Na Kaszubach rodzeństwo Borków spotyka liczne grono stworzeń występujących w ludowych opowieściach regionu – spotyka osobiście! Niektóre kręcą się po kuchni, inne przemykają po okolicznych łąkach, niektóre czają się na bagnach. Są wśród tych wyjątkowych istot krośnięta, czyli karzełki wielkości palca w czerwonych kubrakach, stolemy – potężne olbrzymy, mumocze, czyli zielone stwory mieszkające w jeziorach, rzekach i błotach, szëmich – dobrotliwy duch lasów, ciszy i łagodnych szumów, grzenia – opiekun snu i marzeń sennych.

Ten korowód postaci z ludowych podań, podobnie jak prezentacja kaszubskiej tożsamości, zwyczajów, odrębności językowej są szalenie ciekawe dla młodych odbiorców, dla wielu zapewne także zaskakujące. Choć bowiem ze wstępnych wyników narodowego spisu ludności z 2021 roku wynika, że do najliczniejszych identyfikacji narodowo-etnicznych, poza inną niż polską identyfikacją, należy zaliczyć deklaracje kaszubskie – 176,9 tysięcy, język kaszubski oficjalnie zyskał status języka regionalnego, w niektórych gminach jest drugim językiem urzędowym, a kilkanaście tysięcy dzieci uczy się go w szkole, to jednak często nie mamy tej świadomości. Dla mojego jedenastoletniego syna było to odkryciem, które w zauważalny sposób skłoniło go do innego spojrzenia na swój kraj, który najwyraźniej traktował do tej pory jako kulturowy monolit. Włączenie w powieść dla dzieci bohaterów kaszubskich legend oraz informacji o historii Kaszub oraz codziennych i odświętnych tradycjach regionu, takich jak na przykład ścinanie kani w sobótkową noc (dzisiaj inscenizowane z użyciem kukły ptaka) jest więc zamysłem bardzo udanym i arcyciekawym dla czytelników.

Nieco gorzej jest, jeśli chodzi o konstrukcję powieści. Wątki ludowej magii przeplatają się w powieści z obyczajowymi i kryminalnymi – rodzeństwo Borków bowiem, wraz z nowymi przyjaciółmi: Matisem i Alanem prowadzi na własną rękę śledztwo – chcę odkryć, kto ukradł Jantar – bursztyn o wielkiej mocy. Legenda głosi, że dopóki on istnieje, będą istnieć i Kaszuby, ale jeśli przepadnie lub dostanie się w niepowołane ręce, nastaną złe czasy. Dla małych Borków znalezienie Jantaru to także kwestia honoru – o jego kradzież zostają bowiem oskarżeni ich rodzice. Przez 336 stron książki bohaterowie szukają jantaru, ale ich działania, zmierzające do rozwiązania zagadki, przerywane innymi wydarzeniami, są dość chaotyczne i pełne dłużyzn. Trudno się nie zaplątać w fabule podczas jednorazowej lektury. Zakończenie z kolei jest pospieszne i nieco naiwne; sprawa zostaje zamknięta i otrzymujemy zapowiedź następnego tomu.

Mimo tych niedociągnięć lektura „Franca i tajemnicy Jantaru” warta jest polecenia. Powieść przekazuje solidną porcję wiedzy społeczno-kulturowej, zachęca młodych czytelników do otwartości na innego i do wyściubienia nosa poza własne podwórko. Jeśli nie po to, by uratować świat, to chociaż by nauczyć się grać w bùczkę.

Przypis:

[1] Dominika Róg-Górecka, „Kaszuby to wyjątkowa kraina” – wywiad z Darią Kaszubowską, nakanapie.pl

 

Książka: 

Daria Kaszubowska, „Franc i tajemnica Jantaru”, il. Katarzyna Wójcik, wyd. Mięta, Warszawa 2023.

Proponowany wiek odbiorcy: 8+ (wskazanie wydawcy)

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.