To już pewne – mamy nową większość parlamentarną. W Polsce nie powtórzyła się sytuacja ze Słowacji, a oficjalne wyniki mniej więcej pokryły się z sondażami exit poll. Nie zrealizował się też scenariusz węgierski – dotychczasowa opozycja demokratyczna odsunęła PiS od władzy i w nadchodzącej kadencji utworzy rząd koalicyjny.
Państwowa Komisja Wyborcza oficjalnie potwierdziła to, co już wiemy od niedzielnego wieczoru. Mimo że najwięcej głosów zdobyło Prawo i Sprawiedliwość, większość parlamentarną stanowi demokratyczna koalicja złożona z Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy. To ona jest w stanie stworzyć rząd, a nie PiS, z którym nikt nie chce współpracować.
Polska potrzebuje rządu
Jednak prezydent Andrzej Duda nie kwapi się, by powierzyć misję tworzenia rządu temu, kto ma szansę go stworzyć.
Przypomnijmy, że na zwołanie pierwszego posiedzenia Sejmu prezydent ma 30 dni. Kiedy to zrobi, ma 14 dni na powołanie premiera, który w ciągu kolejnych 14 dni musi przedstawić rząd.
Jeśli premier nie stworzy rządu, kolejnego wskazuje większość sejmowa. Na przedstawienie ministrów ma w takim wypadku 14 dni.
A więc prezydent może powierzyć misję tworzenia nowego rządu PiS-owi. Byłaby to misja beznadziejna i z góry skazana na porażkę. W ostateczności i tak przypadłaby ona dotychczasowej opozycji.
Jednak, jeśli prezydent zdecyduje się w pełni wykorzystać i przeciągnąć wszystkie terminy, Polska zyska nowy rząd w okolicach Bożego Narodzenia. Przed Andrzejem Dudą stoi więc wybór: może działać na korzyść PiS-u, ale na szkodę państwa – albo odwrotnie.
Jak postąpi w tej sytuacji? Na razie nie robi nic.
Donald Tusk zaapelował do prezydenta, aby nie zwlekał i powierzył misję tworzenia rządu premierowi, który ma szansę na działanie z poparciem sejmowej większości. Liderzy i inni politycy przyszłej demokratycznej koalicji powtarzają w mediach, że naturalnym kandydatem na premiera jest lider największej partii koalicyjnej. Nie ma tu sporu, przyszła koalicja jest gotowa do działania.
Prezydent nie powinien zwlekać. Jeśli zależy mu na dobru Polski, a nie kolegów z PiS-u, powinien umożliwić nowemu rządowi jak najszybsze działanie. Państwo potrzebuje realnego, a nie udawanego rządu. Szczególnie w czasie, gdy trwa wojna w Ukrainie, a ta na Bliskim Wschodzie zdaje się eskalować.
Nigdy nie należy poświęcać interesów państwa na rzecz interesów partyjnych. Jednak dziś jest to szczególnie niebezpieczne.
Koalicjo – nie kłóć się teraz
Po drugie – demokratyczna koalicja składa się z ugrupowań o różnych programach i profilach światopoglądowych. Do wyborów ugrupowania poszły jako oddzielne komitety, rezygnując ze startu ze wspólnej listy.
Jeśli chodzi o aborcję, to Lewica i Koalicja Obywatelska konsekwentnie powtarzały, że chcą, aby była ona legalna do 12. tygodnia ciąży. Liderzy Trzeciej Drogi równie konsekwentnie powtarzali, że są takiej ustawie przeciwni, a sprawę powinno się rozstrzygnąć na drodze referendum.
Jednocześnie Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz popierają szybki powrót tego, co dawniej zwykło się nazywać „kompromisem”. Wielu z nas może to się nie podobać. Nie ma tu jednak nieuczciwości ze strony polityków – wszystko to było jasne od dawna i nie zmieniło się po wyborach.
Jednak w mediach od kilku dni trwa odpytywanie Władysława Kosiniaka-Kamysza z tego, czy poprze ustawę aborcyjną w wersji proponowanej przez Lewicę i KO. Oraz rozliczanie z tego, że nie chce tego obiecać. W ślad za tym robią to publicznie politycy większości sejmowej.
Rozpoczynanie przez dziennikarzy dzielącej opozycję awantury dla klików jest w tych okolicznościach nieodpowiedzialne. A podchwytywanie jej przez polityków demokratycznej koalicji w mediach społecznościowych, zamiast w negocjacjach międzypartyjnych – szkodliwe. Kiedy demokratyczna koalicja musi mierzyć się z prezydentem, mającym narzędzia, by utrudniać jej powołanie rządu, a potem faktyczne sprawowanie władzy, publiczny konflikt działa na korzyść PiS-u, a nie na korzyść praw kobiet. Argument o gotowości do wspólnego sprawowania władzy musi przecież brzmieć przekonująco.
W najbliższej przyszłości dziennikarze powinni domagać się od polityków informacji o tym, kto będzie ministrem edukacji, jaka będzie polityka zagraniczna i czy fundusz sprawiedliwości ponownie będzie finansował organizacje wspierające ofiary przemocy domowej. Nie powinni natomiast pielęgnować kryzysów wywołanych przez samych siebie.
Podsumowując. Prezydencie – nie blokuj utworzenia rządu. Koalicjo – nie przepadnij, zanim prezydent zwoła Sejm.