Szanowni Państwo!
Czy nadchodzi koniec Polski? O tym mówią w ostatnich tygodniach Jarosław Kaczyński oraz inni politycy Prawa i Sprawiedliwości. Przekonują oni, że projekt reformy traktatów Unii Europejskiej, o którym debatowano ostatnio w Parlamencie Europejskim, będzie oznaczał utratę polskiej suwerenności i dominację Niemiec. Straszą również, że przyszły premier Donald Tusk zgodzi się na ten projekt.
W tej sytuacji Tusk powiedział na konferencji prasowej, że jest przeciwny projektowi reformy UE dyskutowanemu w Parlamencie Europejskim. Stwierdził, że projekt ten wynika z „naiwnego euroentuzjazmu”, który jest podobnego rodzaju, jak ten, który doprowadził do brexitu. Zapowiedział również, że europosłowie PO zagłosują przeciwko projektowi. Tak się rzeczywiście stało.
Powiedzmy zatem, co właściwie wydarzyło się w ostatnim tygodniu w PE. Najpierw komisja do spraw konstytucyjnych parlamentu po długich pracach przygotowała projekt reformy UE, zawierający ponad 260 poprawek do traktatów, który przyjęła w głosowaniu. Następnie nad propozycją głosował w czwartek cały Parlament Europejski. Ten również przyjął projekt: 291 posłów było za, natomiast 274 posłów było przeciw, 44 posłów wstrzymało się od głosu. Jak na razie nie oznacza to zmiany traktatów. Debata powinna się teraz przenieść na poziom szefów rządów i jest mało prawdopodobne, żeby dotychczasowe propozycje utrzymały się bez zmian.
A jaka jest treść propozycji? Głównym punktem kontrowersji jest odejście od zasady liberum veto, zgodnie z którą w rozmaitych sprawach jeden kraj członkowski może zablokować decyzję całej UE. Wspólnota zyskałaby również nowe kompetencje wyłączne, choćby w obszarze ochrony środowiska, a także nowe kompetencje współdzielone z państwami, w tym w obszarze polityki zagranicznej. Projekt przewiduje również wzmocnienie procedury z artykułu 7 TUE, która umożliwia zawieszenie głosu państwa członkowskiego naruszającego rządy prawa – teraz wystarczyłaby do tego zgoda większości krajów, a nie jednomyślność, a następnie ocena zasadności zarzutów przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Unia wciąż pozostałaby organizacją międzynarodową, a nie federacją, ale miałaby w wielu obszarach silniejszy mandat do działania jako całość.
Z tego wszystkiego wynikają dla nas dzisiaj dwa główne pytania. Po pierwsze, jaka powinna być przyszłość Unii Europejskiej? Czy należy zmieniać obecne traktaty, a jeśli tak, to w jaki sposób? Po drugie, jak znaleźć język dyskusji o przyszłości UE, który nie oddaje od razu pola prawicy?
W nowym numerze „Kultury Liberalnej” rozmawiamy o przyszłości Unii Europejskiej – czy należy dokonać reformy traktatów i w jaki sposób?
Włodzimierz Cimoszewicz, europoseł i członek komisji do spraw konstytucyjnych, który głosował za propozycją reform, w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem mówi o tym, dlaczego potrzebna jest zmiana traktatów unijnych. Jak przekonuje, „dzisiejszy kształt regulacji traktatowych ma już dwadzieścia lat. A jednocześnie, jeżeli ktoś ma jakiekolwiek pojęcie o świecie, to wie, że ten świat się w ciągu ostatnich dwudziestu lat zmienił fundamentalnie”. Cimoszewicz dodaje, że „polityczna niestabilność świata wymaga tego, żeby Unia nie była gronem kilkudziesięciu państw, które mogą być rozgrywane między sobą przez państwa trzecie, tylko stanowiła istotny podmiot stosunków międzynarodowych”.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”