„Jestem tylko moja” Raquel Díaz Reguery – poleca ANNA ANZULEWICZ
Na pierwszy rzut oka „Jestem tylko moja” to pięknie ilustrowana historia miłości dwojga bohaterów – Myszki i Myszora, którzy przeprowadzają się do wymarzonej norki. Na początku wszystko wygląda pięknie, jednak dosyć szybko Myszka orientuje się, że jej nowe życie nie wygląda tak, jak sobie je wyobrażała. Partner Myszki uporczywie zapewnia ją o swojej miłości i prosi, żeby oświadczyła, że „jest tylko jego”. Myszka nie od razu orientuje się, że nie wszystko jest w porządku, widzą to natomiast jej przyjaciele. Niestety Myszka nie reaguje na ich ostrzeżenia, ponieważ jest przekonana, że niepokojące zachowania jej partnera wynikają z miłości. Czy tak wygląda miłość? A jeśli tak – jakie są granice, które się z nią wiążą?
Książka Reguery to tak naprawdę historia opowiadająca o mechanizmach funkcjonowania toksycznego związku, w którym jedna ze stron krok po kroku wykonuje działania, które sprawiają, że druga strona staje się coraz mniej ważna i coraz bardziej zastraszona. Relacji, w której jeden z partnerów staje się coraz mniejszy i mało znaczący, a drugi zamienia się w… no właśnie, co?
W książce przedstawiono różne techniki manipulacji, z którymi możemy się spotkać w niezdrowych relacjach – mechanizmy biernej agresji, unieważniania doświadczeń, wywoływania poczucia winy, nieustannej kontroli. Co niezwykle ważne, autorka pokazuje również, że stawianie granic i budowanie wsparcia społecznego pomaga poradzić sobie nawet w najtrudniejszej sytuacji.
„Jestem tylko moja” może się wydawać historią o „dorosłych” problemach. Jednak umiejętność stawiania granic, a także rozumienie tego, co jest przejawem miłości, a co zwykłą manipulacją, to nauka ważna dla osób w każdym wieku. Bo każdy z nas jest przede wszystkim „tylko swój”. Niezależnie od tego, czego chcą od nas inne osoby i jakimi uczuciami nas darzą.
Książka:
Raquel Díaz Reguera, „Jestem tylko moja”, przeł. Karolina Jaszecka, wyd. Ezop, Warszawa 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 8+
„Tańczące światła” Yuvala Zommera – poleca MAGDALENA FURMANIK-KOWALSKA
„Jesteśmy światłami, które tańczą w nocy”. Taki słowami zostajemy zaproszeni w podróż po pięknych zimowych krajobrazach, w którą zabiera nas zorza polarna – bohaterka opowieści autorstwa Yuvala Zommera. Wędrujemy w jej towarzystwie po niedostępnych lasach Północy oraz nadmorskich wybrzeżach skutych lodem. Spotykamy tam podziwiające ją dzikie zwierzęta – niedźwiedzie polarne, śnieżne zające, sowy, woły piżmowe, lisy polarne, foki, maskonury… Wypływamy na głębokie morze, w którym mieszkają wieloryby. A wracając na ląd, natykamy się na dokazujące rysie, ale także wilki witające barwne światła zorzy „pieśnią piękną, dziką”. Ludzie również patrzą na nią z zachwytem. „Gawędziarze snują pośród długich nocy baśnie o czarownej migoczącej mocy”. Cała Arktyka jednoczy się w podziwie dla tego niezwykłego zjawiska przyrody.
A Wy mieliście okazję widzieć je na własne oczy? Jeśli nie, warto na nie spojrzeć choćby oczami Yuvala Zommera. Bowiem wykonane przez niego ilustracje zachwycą na równi z widokiem prawdziwej zorzy polarnej. Zbudowane zostały na zasadach kolażu. Tła i przestrzenie, w których artysta umieszcza bohaterów opowieści, cieszą oczy subtelną fakturalnością. Na nie naklejone zostały elementy flory i fauny. Wśród nich uproszczone w formach drzewa i krzewy. Choć każde zupełnie odmienne w kolorze i strukturze, stanowią znakomitą scenografię dla mieszkańców północnego koła podbiegunowego. Ci zaś ukazani są z podkreśleniem dekoracyjności ich futer i piór, a ludzie – wzorzystości ich etnicznych ubiorów. Pomimo pozornej prostoty ich kształtów, na wzór dziecięcych rysunków, ich wizerunki znakomicie oddają dynamikę ruchu, a także emocje, które towarzyszą im podczas oglądania „tańczących świateł”. Ilustratorowi udało się sprawnie odzwierciedlić cechy charakterystyczne poszczególnych gatunków arktycznych zwierząt i roślin, co jest dodatkową wartością publikacji. Gorąco polecam wybrać się w tę wspaniałą podróż na lodowatą Północ, aby poznać jej wyjątkowych mieszkańców i przyjrzeć się ich reakcji na piękno otaczającej ich przyrody.
Książka:
Yuval Zommer, Tańczące światła, przeł. Magdalena Jakuszew, wyd. Dwukropek, Warszawa 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 3+
„Opowieść wigilijna” Charlesa Dickensa – poleca PIOTR KIEŻUN
Każdy rodzic zna doskonale tę sytuację – bajkę przeczytaną tysiąc razy trzeba przeczytać na dobranoc po raz tysiąc pierwszy. Dorosły jest zazwyczaj zmęczony lekturą, ale dziecko po raz kolejny wpada w zachwyt.
Bądźmy jednak szczerzy – czy tak naprawdę różnimy się w tych czytelniczych obsesjach od dzieci? Spójrzmy na nasz żelazny zestaw lektur. Są tacy, którzy co roku czytają „Lalkę” Prusa, do czego przyznawał się Tadeusz Konwicki. Inni na nocnej szafce zawsze trzymają „Małego księcia”. Jeszcze innym kilka wersów „Odysei” zawsze potrafi przywrócić utraconą równowagę psychiczną, więc obsesyjnie do nie wracają. Zupełnie jak dzieci do ulubionej bajki. Zresztą kto wie, czy właśnie tak nie powinna brzmieć definicja klasyki: to książka, do której wracamy z dziecinną ufnością i nadzieją na przygodę.
Do takich klasycznych utworów należy bez wątpienia „Opowieść wigilijna” Charlesa Dickensa (wyd. oryg.: 1843). Miliony czytelników na całym świecie uparcie wracają w okresie świątecznym do historii Ebenezera Scrooge’a, starego skąpca i mizantropa, który w noc wigilijną zostaje nawiedzony przez ducha swojego zmarłego wspólnika Jakuba Marleya i pod wpływem tego wydarzenia staje się z powrotem szczodrym, serdecznym człowiekiem – takim, jakim był za młodu.
W Polsce A.D. 2023 mamy szczególny powód, by znów sięgnąć po tę lekturę. Oto Wydawnictwo Literackie postarało się o zupełnie nowe tłumaczenie tej książki, które zamówiło u Jacka Dehnela, i wykorzystało olśniewające ilustracje norweskiej pisarki i artystki Lisy Aisato. Oba wybory to strzał w dziesiątkę.
Aisato jest obecnie jedną z najgłośniejszych skandynawskich ilustratorek. Jej styl – zarazem melancholijny i liryczny – łączy w sobie realizm w odwzorowaniu detali i impresjonistyczną paletę kolorów, niekiedy rozmytych i kładzionych delikatnie jak w przypadku akwareli. Jednak to, co przykuwa najbardziej w jej obrazach, to ekspresja twarzy i postaci oraz takie zniekształcenie perspektywy, które pozwala zdynamizować przedstawioną sytuację. W przypadku „Opowieści wigilijnej” daje to z jednej strony efekt bajkowości, sennego marzenia, oglądania wiktoriańskiego świata przez dziurkę od klucza, z drugiej – bezpośredniego uczestnictwa w opowiadanych wydarzeniach.
Jacek Dehnel jest z kolei godnym następcą Krystyny Tarnowskiej, której przekład jest chyba najbardziej kanoniczny z do tej pory istniejących. Co warto zauważyć, tłumacz nie ograniczył się jedynie do przełożenia tekstu. Opatrzył go także bogatymi przypisami, umieszczonymi na końcu książki, które są swoistym słowniczkiem użytych przez Dickensa terminów z epoki i znakomicie tłumaczą nam ówczesne realia (między innymi to jest „koło dreptakowe”, dlaczego na deskach angielskich teatrów nie można było wypowiadać słowa „Bóg”, czy też na czym tak naprawdę zbili interes Marley i Scrooge).
Nowe wydanie „Opowieści wigilijnej, czyli kolędy prozą” (bo tak brzmi pełny tytuł tego dzieła) to książka, która cieszy i umysł, i serce, i wyobraźnię. Jej lektura na pewno nas nie znuży – choćby odbywała się po raz tysiąc pierwszy.
Książka:
Charles Dickens, „Opowieść wigilijna, czyli kolęda prozą”, il. Lisa Aisato, przeł. Jacek Dehnel, wyd. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 10+
„Własna sfora” Marii Nilsson Thore – poleca ANNA MIK
Poczucie odosobnienia i osamotnienia towarzyszy nam również w Święta, co pozostaje w obszarze nieporuszanym w reklamach promujących gwiazdkową beztroskę i rodzinne szczęście. Dla każdego „odmieńca” czującego się niekomfortowo przy wigilijnym stole pozostaje jednak nadzieja na odnalezienie towarzyszy równie zagubionych, co on sam. Przypomina o tym w swojej książce Maria Nilsson Thore, autorka znana polskim czytelnikom głównie z serii o rezolutnym mrówkojadzie (wraz z Lottą Olsson: „Inna podróż”, „Dziwne zwierzęta”, itd.). W swojej najnowszej opowieści „Własna sfora” Thore przekonuje, że choćbyśmy nie czuli przynależności nawet do własnego gatunku, nie możemy tracić nadziei na odnalezienie wiernych przyjaciół.
Głównym bohaterem „Własnej sfory” jest pies, który zapewnia nas, że: „Najlepsze, co może być, to inne psy. I najgorsze”. Skąd jednak to negatywne przekonanie o czworonogach, a zatem – i o sobie samym? Jak możemy odczytać również z towarzyszących tekstowi ilustracji, nasz bohater nie do końca psem się czuje. Ubiera się i zachowuje jak człowiek: chodzi na dwóch łapach w pozycji pionowej, swoje potrzeby załatwia, siedząc na toalecie, „kocha fikuśne kapelusze, trudne krzyżówki oraz… zapach kawy”. Zupełnie nie odnajduje się w towarzystwie psów nierespektujących zasad dobrego wychowania i cywilizowanej zabawy. Główny bohater, tracąc nadzieję na odnalezienie tytułowej „własnej sfory”, decyduje się na samotność i pocieszenie we własnym towarzystwie. Nie dostrzega jednak, że dosłownie tuż za rogiem czeka na niego bardzo miła niespodzianka.
Thore przedstawia historię tyleż absurdalną, co pokrzepiającą. Choć tak kulturalnych psów raczej nie odnajdziemy wokół siebie, warto pamiętać, że nawet niemożliwe modele osobowości nie są skazane na życie w osamotnieniu. Zdecydowanie warto pamiętać o „Własnej sforze” przy kompletowaniu prezentów świątecznych dla najmłodszych. Nie tylko ze względu na fantastyczne ilustracje, lecz także, a może przede wszystkim, na przesłanie, że każdy gdzieś przynależy.
Książka:
Maria Nilsson Thore, „Własna sfora”, przeł. Agnieszka Stróżyk, wyd. Zakamarki, Poznań 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 3+
„Tajemnica Świętego Mikołaja” Maca Barnetta i Jona Klassena – poleca KRZYSZTOF RYBAK
Przyszła pora, by rozwikłać „Tajemnicę Świętego Mikołaja”! Jak to się dzieje, że ten brzuchaty siwobrody jegomość tak sprawnie przeciska się przez komin, aby na czas trafić do każdego domu na świecie? Badania w tym zakresie przeprowadzili Mac Barnett i Jon Klassen, na kolejnych stronach zadając niezwykle trafne pytania i stawiając coraz śmielsze hipotezy. Może Święty Mikołaj kurczy się do rozmiaru myszki, a może rozciąga się jak ciągutka? Czy brudzi sobie ubranie, a potem pierze je po każdej wizycie? A co, jeśli czyjś dom nie ma komina? Wtedy być może wślizguje się pod drzwiami albo przeciska się przez kran w kuchennym zlewie. O tym, jakie wnioski przynoszą przeprowadzone badania, muszą przekonać się same czytelniczki i czytelnicy.
Klassen to słynny na całym świecie twórca, w Polsce znany choćby z „Gdzie jest moja czapeczka”, a także stworzonej w duecie z Barnettem książki „Sam i Dave kopią dół”. Pomysłowość obu twórców, ich talent i poczucie humoru dają o sobie znać po raz kolejny, „Tajemnica Świętego Mikołaja” to genialny pomysł opracowany werbalnie i wizualnie z dużą dawką absurdu, widocznego także na styku słowa i obrazu. Świąteczny temat zostaje zaprezentowany w nowy, świeży sposób, prowokujący do myślenia dzieci i dorosłych, a przede wszystkim wywołujący szeroki uśmiech na twarzy odbiorczyń i odbiorców. Kolejne pomysły Barnetta nabierają mocy dzięki zaskakującym i przezabawnym ilustracjom Klassena, a autorzy wspólnymi siłami odbrązawiają Świętego Mikołaja, ukazując go choćby jako miłośnika psów, których głaskanie zajmuje całą rozkładówkę. Choć autorom nie brakuje pomysłowości, największą zaletą książki jest otwartość na nowe interpretacje i szukanie przez dzieci i dorosłych własnych sposób na rozwiązanie „tajemnicy Świętego Mikołaja”. Być może komuś uda się ją wreszcie rozwikłać!
Książka:
Mac Barnett, „Tajemnica Świętego Mikołaja”, il. Jon Klassen, przeł. Karolina Iwaszkiewicz, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 4+
„Milion dobrych uczynków” Arnfinna Koleruda – poleca AGNIESZKA SAWALA
Wyświechtane to powiedzenie, że „pieniądze szczęścia nie dają”. A może nawet mogą je popsuć? Mimo szczerych dobrych chęci (którymi wiadomo, co jest wybrukowane…). Norweski autor, Arnfinn Kolerud, przypomina o tym w stylu „ice bucket challenge”: dostajemy nie jeden, a „milion” szokujących przykładów na to, jak wszystko może się zmienić i pójść nie tak, gdy w grę wchodzi kasa. Duuuża kasa – 24 miliony koron wygrane na loterii!
Frank i jego mama – mieszkańcy niewielkiej miejscowości, w której każdy o każdym wie wszystko – stają się bogatsi właśnie o taką sumę. Bardzo się starają, by nie dać się zwariować, żyć jak dotąd, stąpać mocno po ziemi. Mama dalej chodzi do pracy, Frank do piątej klasy swojej szkoły. Ale z dnia na dzień zmieniają się wszyscy dookoła nich – koleżanki i koledzy, ludzie w pracy, sąsiedzi, rodzina, nawet obcy ludzie, których zaczyna być pełno (poprzez skrzynkę na listy). Nagle pojawia się mnóstwo osób w potrzebie, każdy ma jakieś prośby, życzenia, roszczenia. Zwariować można. Nie dziwota, że mama Franka traci cierpliwość. Wie, że nie jest w stanie pomóc wszystkim (choć kwota, którą dysponuje, jest oszałamiająca), zdaje sobie też sprawę ze skali oszustw i naciągactwa. Szuka rozwiązania tej sytuacji i wymyśla konkurs na dobre uczynki. Najmilszej osobie ma przypaść milion, przez lokalną prasę szybko ochrzczony jako „miłylion”. I zaczyna się prawdziwa parada dobra.
A raczej… parada „dobra” – bo interesowne czynienie dobrych uczynków nie jest prawdziwe i szybko może przerodzić się w wyścig zawiści. Prowadzący do bardzo wielu przykrych, wręcz tragicznych wydarzeń. Kolerud przypomina, że podstawą dobra są wartości i szczerość relacji międzyludzkich, a nie materialne nagrody i chciwość.
PS. Gdy nie mam pomysłu na prezent, zdarza mi się kupić kupon totolotka. Od teraz będę pamiętać, by był on zakładką do tej właśnie książki. Ku przestrodze! (A przy okazji, czyta się ją ciurkiem z zapartym tchem – naprawdę warto!).
Książka:
Arnfinn Kolerud, „Milion dobrych uczynków” przeł. Katarzyna Tunkiel, il. Marta Ruszkowska, wyd. Agora dla dzieci, Warszawa 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 9+
„Nieśmiała myszka” Doroty Gellner – poleca KATARZYNA SLANY
„Nieśmiała myszka” Doroty Gellner jest wierszowanym, znakomicie zilustrowanym dziełkiem, które traktować trzeba jako lekturę familijną i terapeutyczną. Nasza protagonistka jest zakładniczką własnych, negatywnych emocji. Najbliżsi nie rozumieją jej zachowań, nie potrafią się z nią porozumieć, gdyż myszka jest pełną lęków introwertyczką, galerniczką wrażliwości, boi się dosłownie wszystkiego. Pewnego dnia poznaje królika, co powoduje przeobrażenie nieśmiałej myszki w myszkę głodną życia! Dzięki przyjaźni z ekstrawertycznym królikiem depresyjne myśli myszki zostają odczarowane. Królik staje się jej przyjacielem, sojusznikiem, suflerem, opiekunem i czym tylko myszka zapragnie! Dzięki niemu nie czuje się już wyobcowana w strasznym świecie. Ta głęboka przyjaźń jest genezą procesu uzdrawiania myszki z symbolicznych barykad, którymi się obudowała i gorsetów społecznych, które na siebie nałożyła.
Dzięki tej książce dorosły pośrednik lektury oraz dziecko mogą uważnie śledzić warstwę werbalną i niewerbalną utworu, a następnie odbyć pogłębioną pogawędkę o sytuacji psychicznej myszki, zwłaszcza że jest ona literackim ekwiwalentem dziecka. Utwór pozwala zgłębić historię bohaterki i dzięki subtelnym pytaniom dorosłych, w odniesieniu do tekstu oraz ilustracji, dowiedzieć się na ile dziecko rozumie sytuację emocjonalną myszki, a także czy się z nią identyfikuje. Myszka budzi zaufanie najmłodszych, dlatego dzięki odpowiednim pytaniom do tekstu dorosły może poznać myśli i uczucia własnego dziecka. Warto tu zastosować czytanie wrażeniowe lub elementy dramy, by skoncentrować się na dziecku oraz okazać mu czułość, miłość, zrozumienie, jak też zainteresowanie sferą dziecięcej wyobraźni, dziecięcych odczuć, dziecięcego postrzegania świata.
W pracy nad „Nieśmiałą myszką” to dziecko jest mentorem, a dorośli przyjaciółmi dziecka, które czuje, że jest dla nich najważniejsze i może im bezgranicznie ufać. Książkę należy czytać tyle razy, ile dziecko zechce. Jeśli ciągle o nią prosi, znaczy to, że myszka podbudowuje dziecięce poczucie własnej wartości i kompensuje negatywne postrzeganie dziecka przez samego siebie. Warto zwrócić uwagę na wartości, jakie myszka reprezentuje, jest bowiem osobą empatyczną. To, co napawa myszkę zgrozą, może zostać przekute przez nią w siłę i otwartość na Innych, którzy potrzebują pomocy. „Nieśmiała myszka” to doskonały prezent dla „najnajów” i ich rodziców, ponieważ pozwala wzmacniać własne dziecko psychicznie od maleńkości. Pokazuje, jak budować relacje, więzi, przyjaźnie, dlaczego warto mieć bliskich, z którymi można porozmawiać o wszystkim i czuć się szczęśliwą. I to właśnie stanowi drogocenne przesłanie tej katarktycznej, ciepłej, mądrej opowieści. Dziełka, które pozostanie w wielu domach na lata, służąc mądrością kolejnym generacjom – takie literackie perełki lubię najbardziej!
Książka:
Dorota Gellner, „Nieśmiała myszka”, il. Marianna Oklejak, wyd. Bajka 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 3+
„Baśnie o rycerkach, wojowniczkach i nie tylko” Anity Ganeri – poleca PAULINA ZABOREK
„Zapomnijcie o zakochanej Roszpunce czekającej latami w wieży na księcia z bajki. Machnijcie ręką na Królewnę Śnieżkę, która leżała w szklanej trumnie aż do przybycia królewicza, który obudził ją pocałunkiem. I może podarujcie sobie Śpiącą Królewnę, która dosłownie przespała swoje życie” – czytamy we wstępie do „Baśni o rycerkach, wojowniczkach i nie tylko”. W zbiorze znajdziemy piętnaście zebranych przez Anitę Ganeri opowieści, których bohaterkami są dziewczynki i młode kobiety. Są to baśnie, podania i legendy z różnych stron świata: Finlandii, Japonii, Indii, Rosji, Anglii, Kanady, Chin, Grecji, a punktem wspólnym są te silne, mądre protagonistki. Wiedzą, czego chcą, podejmują ryzyko, wychodzą z inicjatywą, są samodzielne, odważne, dzielne, inteligentne i sprytne. Jednak nie sprytem przebiegłej wiedźmy, wrednej królowej czy złośliwej wróżki, jak często w negatywny albo karykaturalny sposób portretowano silne kobiety. Bohaterki tu przedstawione są szlachetne, godne podziwu i inspirujące. Rozpoznają i nazywają głośno swoje uczucia, otwarcie mówią o marzeniach i nie boją się ich spełniać. A robiąc to, nie ukrywają się za maską rycerza na białym koniu, lecz tak jak Łachmaniarka, jadą na starej kozie w brzydkich ciuchach, i jeśli czegoś oczekują, to tego, by właśnie takimi je akceptować, szanować i kochać.
Zwykle jednak bardziej niż na sobie skupiają się na innych – na starym, skazanym na wygnanie ojcu, jak Tokoyo, na siostrach i ich dobrej przyszłości, jak Molly Whuppie, na najlepszym przyjacielu i jego zdrowiu, jak Imani, na wtrąconych do lochu braciach i możliwościach zwrócenia im wolności, jak Sumac, na swoich dzieciach i ich życiu, jak Unanana. Nigdy jednak nie zapominają o sobie. Działają wierne swojemu „ja”, dbając o własny dobrostan. To wspaniała lekcja miłości własnej, pewności siebie, odwagi podążania swoją drogą – otwarcie, szczerze, bez krzywdzenia innych, ze świadomością wyzwań i trudów, ale i wewnętrznej siły.
Zbiorek niniejszy będzie świetnym prezentem zarówno dla dziewczynek, jak i chłopców, nawet tych z rzadka sięgających po książki – dość krótkie baśnie są zgrabnie, dynamicznie, z uczuciem przetłumaczone przez Tinę Oziewicz. Lekturę umila szata graficzna – twarda oprawa, finezyjna wyklejka, kredowy papier oraz interesujące, nasycone kolorem, często pełnostronicowe ilustracje Khoa Le.
Książka:
Anita Ganeri, „Baśnie o rycerkach, wojowniczkach i nie tylko”, przeł. Tina Oziewicz, il. Khoa Le, wyd. HarperCollins Polska, Warszawa 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 6+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.