W ten czwartek Republika Południowej Afryki formalnie oskarży Izrael przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości o popełnienie ludobójstwa w Gazie. W piątek Izrael odpowie na te zarzuty, po czym MTS rozpocznie długi proces wypracowywania swego stanowiska w tej sprawie, a następnie wyda wyrok.

Czy wymordowanie tysięcy ludzi to ludobójstwo?

To potrwa lata: Gambia wniosła oskarżenie Mjanmy o ludobójstwo w 2019 roku, a wyroku nie oczekuje się w najbliższej przyszłości. MTS z olimpijskim spokojem nadal bowiem rozważa zasadność zarzutu, że Mjanma, która wymordowała ponad 25 tysięcy Rohindżów, a 700 tysięcy z nich wygnała, winna jest ludobójstwa. Ale za to bardzo szybko, bo w półtora miesiąca po złożeniu przez Gambię oskarżenia, Trybunał wydał tymczasowe polecenie, by Mjanma się powstrzymała od wszelkich działań, które mogłyby mieć taką naturę. Gdyby międzynarodowa opinia publiczna interesowała się Mjanmą, Gambia odniosłaby wielki publiczny sukces, choć MTS powiedział jedynie, że prześladowania Rohindżów mogą nosić cechy ludobójstwa.

Czyny, które Konwencja w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa wylicza jako mogące stanowić ludobójstwo, to zabijanie członków danej grupy, dręczenie ich, tworzenie warunków życiowych mających prowadzić do jej wyniszczenia, uniemożliwianie jej członkom rodzenia dzieci i/lub uprowadzanie ich. Takie czyny popełniane są w większości konfliktów zbrojnych czy masowych prześladowań.

By można było orzec ludobójstwo, konieczne jest jeszcze udowodnienie, że czyny te były popełniane w intencji wymordowania owej grupy – narodowej, etnicznej, rasowej lub religijnej – w całości lub części. Z całą pewnością Mjanma zabijała Rohindżów i tworzyła im fatalne warunki życiowe. To wystarczyło, by MTS wydał wspomniane tymczasowe zalecenie. Teraz rozważa, czy celem było wymordowanie ich jako takich, czy też chodziło o zwykłe wojenne okrucieństwo. Rozstrzygnięcie tej kwestii zajmie lata, ale i tak opinia publiczna mogłaby błędnie uznać, że Trybunał już zarzucił Mjanmie ludobójstwo.

Każde państwo-sygnatariusz Konwencji ONZ o zapobieganiu i ściganiu ludobójstwa może oskarżyć o nie innego sygnatariusza – a jest ich 152, choć Konwencji nie podpisały między innymi Japonia, Indonezja, Tajlandia czy Kenia. Procesy prowadzi się rzadko, bo bardzo jest trudno udowodnić intencje.

Bośnia i Chorwacja oskarżyły Serbię o ludobójstwo, ale przegrały. Ukraina w 2022 roku oskarżyła Rosję, ale nadal brak choćby tymczasowych zaleceń Trybunału. Gambia osiągnęła więc największy sukces, który chce teraz powtórzyć RPA, stawiając Izrael przed MTS za wojnę w Gazie.

Pretoria ma swoje powody

Republika Południowej Afryki kieruje się chęcią przewodzenia „globalnemu Południu”, które w Izraelu widzi ucieleśnienie wszelkiego zła (25 procent wszystkich rezolucji potępiających ONZ jest właśnie w Izrael wymierzonych). Ma z nim także stare porachunki z czasów, gdy Izrael łączyły bliskie stosunki z apartheidowym reżimem. Bojkotowany wówczas przez blok sowiecki i blok islamski (łącznie 40 procent ONZ) Izrael utrzymywał relacje, z kim się dało.

No i RPA, jako jedyne państwo na świecie, wpuściła na swe terytorium w 2017 roku, a potem wypuściła ściganego listem gończym za ludobójstwo sudańskiego prezydenta Omara al-Baszira, poszukiwanego za zbrodnie w Darfurze. Pretoria chce więc teraz pokazać, że już jest gotowa ludobójstwo ścigać.

Kto chciał wymordować naród?

Tyle że jeśli chodzi o zarzucane czyny, materiał dowodowy jest słaby. Izrael w Gazie walczy z Hamasem, który go zaatakował, a więc działa w samoobronie. A Hamas chroni się za plecami cywili. Wojna ta jest nieporównanie mniej krwawa od wojen w Jemenie, Syrii czy Libii, by sięgnąć tylko po niedawne przykłady, lecz tam nikt oskarżeń o ludobójstwo nie stawia. Poszczególne działania armii izraelskiej być może mogłyby być uznane za zbrodnie wojenne czy zbrodnie przeciw ludzkości, ale nie widać śladu działań zmierzających do wyniszczenia Palestyńczyków jako takich.

Diametralnie odwrotnie jest w przypadku Hamasu: rzeź 7 października, w której zabijano wszystkich bez różnicy Żydów za to tylko, że są Żydami, zapewne mogłaby zostać uznana, jak rzeź w Srebrenicy, za akt ludobójstwa. Zaś wszystkie działania zbrojne Hamasu – ostrzał na ślepo terytorium Izraela, zamachy terrorystyczne, porywanie zakładników, używanie żywych tarcz – stanowią zbrodnie wojenne z definicji. Wreszcie deklaracje przywódców Hamasu oraz Karta organizacji jednoznacznie mówią o konieczności zniszczenia Izraela – „źródła wszelkiego zła”. Tyle że Hamas nie jest państwem i nikt go przed MTS nie postawi.

Zaś zarzucenie ludobójstwa potomkom jego ofiar godzi w samo prawo ich państwa do istnienia.

Co chce zrobić Izrael?

Mocniejsze są dowody intencji. Pretoria zebrała obszerne archiwum haniebnych wypowiedzi izraelskich przywódców politycznych i wojskowych, w których stwierdza się, że sprawcy hamasowskiej rzezi to „bestie w ludzkiej skórze”, że Gazę „należy zrównać z ziemią” albo wręcz „użyć tam bomby atomowej”, bo „ w Gazie nie ma niewinnych”. Pochodzą one głównie z pierwszych dni po hamasowskiej rzezi i wypowiadane były w szoku, ale świadczą jak najbardziej o chęci wyniszczenia wszystkich Palestyńczyków w Gazie.

Co gorsza, niedawne wypowiedzi faszystowskich ministrów w rządzie Netanjahu, Smotricza i Ben Gwira, o tym, że pożądane byłoby „pokojowe przesiedlenie” mieszkańców Gazy na przykład do Konga, już się nie dają usprawiedliwić szokiem. To dowód na chęć pozbycia się Gazańczyków – choć, rzecz jasna, nie ich wymordowania.

Tyle tylko, że takie wypowiedzi osobistości arabskich na temat Żydów i Izraela to chleb powszedni i nikt, z wyjątkiem wyspecjalizowanych instytucji, nie zwraca na nie uwagi.

Oskarżenie będzie jednak zapewne dowodzić, jak w akcie oskarżenia, że ten język izraelskich osobistości odzwierciedla rzeczywiste intencje i że te intencje kształtowały – ludobójcze, zdaniem oskarżenia – postępowanie armii w Gazie. Pierwsza teza jest nieudowodnialna, choć prawdopodobna, druga zaś niezwykle wątpliwa: potrzebne by tu były twarde dowody, na przykład rozkazy.

Co więcej, jeśli intencją Izraela byłoby wyniszczenie Palestyńczyków w całości czy części, to dlaczego nie ma dużo więcej ofiar? I skąd wysiłki Izraelczyków, by oszczędzać cywili, uprzedzać ich o atakach i ewakuować z terenu bezpośrednich walk? W końcu postępowanie armii rosyjskiej w Ukrainie jest radykalnie odmienne – a Trybunał po roku nadal nie orzekł wobec Rosji żadnych zaleceń tymczasowych.

Apartheid?

Oskarżyciele wiedzą zapewne, że szans na wyrok skazujący nie mają żadnych – ale zalecenia tymczasowe wystarczyłyby całkowicie, by odtrąbić zwycięstwo i ogłosić, że MTS zabronił Izraelowi ludobójstwa. Zarazem definicję ludobójstwa przekształca się tak, by znaczyło po prostu zabicie dużej liczby ludzi.

Podobnie było z apartheidem, którego stosowanie zarzucają Izraelowi raporty Amnesty i Human Rights Watch, zastrzegając, że w ich definicji nie chodzi o dyskryminację rasową, jak w RPA, lecz o współistnienie dwóch systemów prawnych na jednym terytorium. Takie rozumienie apartheidu obarcza jednak absurdalnie tą zbrodnią wszystkie te kraje, w których istnieje na przykład sądownictwo cywilne i wojskowe, zaś takie rozumienie ludobójstwa czyni z aliantów w drugiej wojnie światowej ludobójców na równi z III Rzeszą.

Najwyraźniej uderzenie w Izrael stało się celem, który uświęca każde środki.