Szanowni Państwo!

Prezydent Francji Emmanuel Macron wywołał w ubiegłym tygodniu poruszenie, mówiąc, że nie można wykluczać wysłania wojsk krajów zachodnich do Ukrainy w celu odparcia Rosji. Zrobił to w czasie konferencji prasowej przy okazji szczytu dwudziestu krajów zachodnich dotyczącego Ukrainy. Inni przywódcy europejscy zdystansowali się wobec tych słów, a wypowiedź Macrona wywołała komentarze co do jego intencji. 

Kontrowersje wzbudził również kanclerz Niemiec Olaf Scholz, tłumacząc, dlaczego nie chce przekazać Ukrainie pocisków manewrujących Taurus, które mają duży zasięg i byłyby znaczącym wsparciem dla sił ukraińskich. Powiedział, że ich wykorzystanie wymagałoby pomocy ze strony niemieckich żołnierzy, tak jak w przypadku wykorzystania systemów francuskich i brytyjskich. Interpretowano to jako publiczne przyznanie przez przywódcę niemieckiego, że kraje te angażują się w wojnę, co może być użyteczne dla propagandy rosyjskiej.

W ubiegłym tygodniu duże wystąpienie miał też rosyjski przywódca Władimir Putin. Jego orędzie do narodu składało się między innymi ze zwyczajowych gróźb i przestróg wobec Zachodu. Putin zagroził konfliktem nuklearnym, gdyby wojska NATO brały udział w walkach w Ukrainie. Odnosząc się do słów Macrona, mówił, że Rosja ma broń, która jest w stanie razić cele na terytorium NATO. 

Obok dyskusji na temat pomocy militarnej i finansowej dla Ukrainy, trwa dyskusja na temat protestów rolników w krajach europejskich. W Polsce znaczenie ma w tym kontekście kwestia produktów rolnych z Ukrainy. Protestujący rolnicy domagają się od rządu zamknięcia granic. Premier Donald Tusk przyjmuje stanowisko, że ich interesy muszą być chronione, jednak nie zgadza się na ten postulat. Konflikt dotyczący handlu i protesty rolników niewątpliwie wpływają na nastroje społeczne wobec Ukrainy. Ważne, by emocje nie wymknęły się to spod kontroli. Zwłaszcza że w nadchodzących wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego antyukraińskie hasła mogą być chętnie wykorzystywane przez skrajną prawicę.

Wojna za wschodnią granicą Unii Europejskiej i NATO przestała być w zachodniej świadomości wydarzeniem w odległym i nieznaczącym kraju. Jest jednym z głównych tematów europejskich, a państwa Zachodu zasadniczo zmieniły swoje podejście do Rosji jako państwa otwarcie wrogiego i zagrażającego bezpieczeństwu nie tylko Ukrainy. Napaść na Ukrainę coraz częściej traktowana jest jako zagrożenie dla kontynentu. To oznacza, że wielu obszarach trzeba wypracować nowe wyobrażenia co do polityki wobec Rosji.

Właśnie temu zagadnieniu poświęcona będzie konferencja, którą „Kultura Liberalna” objęła patronatem medialnym. Wydarzenie organizowane przez Instytut Francuski w ramach europejskiego cyklu debat nosi tytuł „W obliczu wojny – dialogi europejskie”. 11 i 12 marca w Warszawie odbędą się dyskusje pod wspólnym hasłem „Badania naukowe i informacje w obliczu wojny”. Ich celem będzie zdefiniowanie tego, jak wybuch wojny na kontynencie europejskim zakłócił zdobywanie i rozpowszechnianie wiedzy. „Geopolityczna równowaga i mentalna mapa kontynentu zmieniają się, a coraz większy nacisk kładzie się na wschodnią granicę Europy” – piszą organizatorzy w notce promującej wydarzenie.

W nowym numerze „Kultury Liberalnej” piszemy o tym, jak zmieniają się w Europie wyobrażenia inwazji Rosji na Ukrainę, a wraz z tym – znaczenia wschodniej granicy Europy.

Dr Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin zauważa, że chcąc podporządkować sobie Ukrainę i osłabić Europę, Putin dodał wspólnocie zachodniej nowej energii. „Jego kalkulacje zakładały, że najechanie Ukrainy wywoła przerażenie i chęć paktowania, co w konsekwencji osłabi UE i NATO. Tymczasem stało się odwrotnie” – mówi. „Po pierwsze, pod silnym przywództwem amerykańskim Europa zajęła jednolite proukraińskie stanowisko. Zachód zbudował koalicję ponad 50 państw, które jednoznacznie potępiły Rosję i wsparły Ukrainę nie tylko deklaracjami, ale także finansowo, wojskowo, gospodarczo i humanitarnie. […] Po drugie, rosyjska inwazja nie osłabiła, lecz wzmocniła NATO. Sojusznicy uzyskali dowód, że Rosja jest rzeczywistym, a nie hipotetycznym wrogiem, który w każdej chwili może zagrozić sąsiadom. […] Putin dał Europie dodatkowego kopa. Możemy dziś robić rzeczy, które przed 2022 rokiem byłyby trudne do wyobrażenia”. 

Andreas Umland, analityk Centrum Studiów and Europą Wschodnią w szwedzkim Instytucie Spraw Międzynarodowych, pracujący w Kijowie, w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem mówi o ostatnich wydarzeniach wpływających na krajobraz polityczny w naszym regionie. Rozmówcy dyskutują o ostatnim wystąpieniu Władimira Putina, apelu Naddniestrza o pomoc ze strony Rosji, wejściu Szwecji do NATO i obecnej trudnej sytuacji w Ukrainie. Jak mówi Umland, „gdyby wierzyć w to, co mówi Putin, wszyscy powinni pakować swoje rzeczy i przeprowadzić się do Rosji – bo przecież jest to najbardziej postępowe, dynamiczne, innowacyjne i rozwijające naukę państwo na świecie”. Ale z jakiegoś powodu tak się nie dzieje.

Zapraszamy do lektury!

Redakcja „Kultury Liberalnej”