W ostatnich latach w Polsce, podobnie jak w polityce europejskiej w ogóle, rośnie zaniepokojenie pogłębiającą się polaryzacją. Napędza ją kilka kluczowych kwestii, w tym konflikty polityczne dotyczące praworządności, integracji europejskiej, a także debaty społeczno-kulturowe na temat praw osób LGBTQ+, aborcji, migracji, tożsamości narodowej, a także wzrost nierówności gospodarczych i poczucia niepewności.

Spory dotyczące hierarchii ważności różnych kwestii, pomysłów na ich rozwiązywanie, a nawet tego, czy w ogóle istnieją problemy do rozwiązania, są częścią normalnej polityki. To cechy charakterystyczne dojrzałego społeczeństwa demokratycznego, a nadmiar konsensusu nie zawsze jest oznaką zdrowej kultury politycznej. Często świadczy wręcz o tym, że zakres polityki niebezpiecznie się zawęził.

Wzrost polaryzacji politycznej stanowi jednak wyzwanie dla zarządzania państwem, spójności społeczeństwa i jego zdolności do wspólnego rozwiązywania problemów. Brak porozumienia może się bowiem przekształcić się w polaryzację ideologiczną, w której mniejszą rolę odgrywają zalety konkretnych propozycji, a większą kwestia czystości ideologicznej.

Interes partii ponad interesem społecznym 

Prowadzi to do powstania krajobrazu politycznego, w którym kompromis staje się coraz trudniejszy do osiągnięcia, ponieważ umiarkowane centrum ulega erozji na rzecz bardziej skrajnych stanowisk. Sytuację tę dodatkowo pogarsza logika polaryzacji partyjnej, zgodnie z którą sukces preferowanej partii przeważa nad ideą współrządzenia, a partie opozycyjne są postrzegane nie jako konkurenci, ale wręcz wrogowie.

Jeśli podziały partyjne są zbieżne ze społeczno-demograficznymi, takimi jak pochodzenie etniczne, tożsamość religijna lub status społeczno-ekonomiczny, mogą zostać utrwalone w postaci polaryzacji społecznej. Wówczas przekonania polityczne są postrzegane jako odzwierciedlenie interesów danej grupy, a bitwy polityczne stają się wojnami zastępczymi dla szerszych konfliktów społecznych.

Spośród wszystkich rodzajów polaryzacji, szczególnie niepokojący jest wzrost tak zwanej polaryzacji afektywnej. W przeciwieństwie do innych form, które są zakorzenione w różnicach dotyczących polityki, ideologii lub tożsamości społecznych, polaryzacja afektywna charakteryzuje się głęboko zakorzenioną wrogością i nieufnością między członkami przeciwnych obozów politycznych.

Najbardziej niebezpieczny rodzaj polaryzacji?

W rezultacie ludzie coraz częściej żywią negatywne uczucia wobec osób stojących po drugiej stronie politycznej barykady, niezależnie od ich przekonań na temat konkretnych kwestii lub polityk. Polaryzacja afektywna sprzyja fragmentacji społecznej, ponieważ ludzie nie tylko nie zgadzają się na gruncie politycznym, lecz także nie lubią tych, którzy mają przeciwne poglądy, i nie ufają im. Ta forma polaryzacji może osłabiać spójność społeczną i procesy demokratyczne, ponieważ zmniejsza chęć angażowania się w dyskurs obywatelski i wypracowywania kompromisów. Ponadto podważa postrzeganie przeciwników politycznych jako prawowitych. 

Polaryzacja afektywna występuje w trzech podstawowych formach. Typ pierwszy, afektywna polaryzacja partyjna odnosi się do rosnącej wrogości członków jednej partii politycznej wobec drugiej partii jako całości. Drugi typ – afektywna polaryzacja dotycząca kandydatów występuje, gdy negatywne uczucia i wrogość są skierowane w stronę konkretnych postaci politycznych związanych z daną partią polityczną. Z kolei, afektywna polaryzacja skupiona na wyborcach koncentruje się na samym elektoracie i odnosi się do postaw wśród wyborców partii przeciwnej w oparciu o ich przynależność polityczną. Ta ostatnia jest szczególnie niepokojąca, ponieważ przekształca różnice polityczne w osobiste i społeczne podziały, utrudniając utrzymanie pluralizmu, wzajemnego szacunku i współpracy niezbędnych dla zdrowej demokracji.

źródło: profil Prawa i Sprawiedliwości, Facebook

Niepokojące wyniki dla polskiej demokracji

Najnowsze dane dotyczące polaryzacji afektywnej w Polsce sugerują, że silnie spolaryzowany krajobraz polityczny generowany przez rywalizację na poziomie elit przekłada się na poziom wyborców. W sondażu przeprowadzonym tuż przed październikowymi wyborami przedstawiłem respondentom zestaw pytań koncentrujących się na politycznej i ideologicznej przepaści między PiS-em a KO. Po pierwsze, respondenci zostali zapytani o to, w jakim stopniu czują osobistą sympatię do PiS-u i KO jako partii, a także kandydatów i wyborców obu partii. Po drugie, zapytano ich, w jakim stopniu uważają zwolenników PiS-u i KO za dobrych lub złych ludzi, niezależnie od jakiejkolwiek innej wiedzy, na temat danej osoby.

Wykres 1 pokazuje, jak oceny moralne zwolenników PiS-u i KO zmieniają się w skali 1–5, zależnie od stopnia poparcia dla konkretnej partii politycznej. Wyborca, który całkowicie nie sympatyzuje z PiS-em jako partią, prawdopodobnie będzie miał gorszą opinię o zwolenniku PiS-u niż o zwolenniku KO. Ale wraz ze wzrostem sympatii do PiS-u następuje znaczny wzrost pozytywnego nastawienia do zwolenników tej partii, podczas gdy stosunek do zwolenników KO pogarsza się. I odwrotnie, wraz ze wzrostem sympatii dla KO, oceny zwolenników PiS-u i KO stają się coraz bardziej rozbieżne. W przypadku Trzeciej Drogi i Lewicy występuje podobna rozbieżność, choć różnica w ocenach zwolenników KO i PiS-u jest nieco większa w przypadku Lewicy.

Na tym tle wyraźnie wyróżnia się grupa wyrażająca wysoki poziom sympatii dla Konfederacji. W tej grupie różnice w ocenach wyborców PiS-u i KO są bardzo niewielkie. Wprawdzie odnotować można nieco niższe oceny moralne zwolenników KO, ale różnica ta jest ledwie istotna statystycznie.

Wykres 2 pokazuje, w jakim stopniu sympatia wobec PiS-u i KO jako partii, kandydatów tych partii i wyborców tych partii wiążą się z głosowaniem na poszczególne ugrupowania. W przypadku PiS-u i KO istnieją dowody na silną polaryzację afektywną we wszystkich trzech aspektach. Nawet wyborcy wyrażający umiarkowane stanowisko pro-KO są bardzo mało skłonni do głosowania na PiS, niezależnie od tego, czy ocena dotyczy partii, jej kandydatów czy wyborców.

I odwrotnie, najbardziej pro-PiS-owi wyborcy są niemal pewni, że zagłosują na PiS, co świadczy o braku alternatywy dla tego elektoratu. Najwierniejsi wyborcy KO z 80-procentowym prawdopodobieństwem głosują właśnie na to ugrupowanie. Wyborcy, którzy są obojętni wobec obu partii, ich kandydatów lub ich zwolenników, mają niskie prawdopodobieństwo głosowania na którąkolwiek z nich.

Świadczy to o silnej polaryzacji afektywnej między PiS-em a KO – nawet jeśli elektoraty obu partii nie potępiają silnie wyborców drugiej strony w sensie moralnym. Z pewnością istnieje jednak znaczący brak sympatii wobec drugiej strony – czy to partii, jej kandydatów, czy jej wyborców.

Ostrość podziału między elektoratami dwóch głównych partii jest do pewnego stopnia niwelowana przez postawy zwolenników mniejszych partii, przy czym umiarkowanie pozytywne nastawienie do KO zwiększa prawdopodobieństwo głosowania na Lewicę lub Trzecią Drogę, podczas gdy obojętność wobec obu głównych partii wiąże się z głosowaniem na Konfederację. 

Wyniki te są niepokojące dla polskiej demokracji. Szczególnie martwiący jest poziom niechęci wobec wyborców przeciwnej partii, który jest równie wysoki, co niechęć wobec samej partii przeciwnej i jej kandydatów. Podczas gdy partie i ich kandydaci przyciągają nadmierną krytykę ze strony innych wyborców nawet w stosunkowo umiarkowanych systemach politycznych, zwolennicy innych partii są zwykle traktowani z nieco większą dozą zaufania. W przypadku jego braku trudniej jest wyobrazić sobie pomyślne odrodzenie pluralistycznej demokracji.

*** 

Dane analizowane w tekście pochodzą z projektu NCN 2020/39/B/HS6/00853.

This article was published as part of PERSPECTIVES – the new label for independent, constructive and multi-perspective journalism. PERSPECTIVES is co-financed by the EU and implemented by a transnational editorial network from Central-Eastern Europe under the leadership of Goethe-Institut. Find out more about PERSPECTIVES: goethe.de/perspectives_eu.

Co-funded by the European Union. Views and opinions expressed are, however, those of the author(s) only and do not necessarily reflect those of the European Union or the European Commission. Neither the European Union nor the granting authority can be held responsible.