Doroczny raport o przestrzeganiu praw człowieka w Tybecie nie skłania do optymizmu. Dokument ten, jest przygotowywany przez działające na emigracji Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji, którego siedziba znajduje się w Dharamsali, nieformalnej stolicy tybetańskich uchodźców.
Uwolnić więźniów politycznych a winnych tortur postawić przed sądem
Raport przedstawia katalog przypadków ograniczania swobód i wolności obywatelskich w poddanym chińskiej dominacji Tybecie. Co ważne i godne podkreślenia, przypadki naruszeń dokonanych przez chińską administrację w Tybecie są w pełni udokumentowane, mimo iż autorzy raportu mieli i mają utrudniony dostęp do swojej ojczyzny.
Raport Tybetańskiego Centrum Praw Człowieka i Demokracji za rok 2023 zaczyna się od omówienia metodologii pozyskiwania i interpretowania danych. Jego autorzy podkreślają, że znalazły się w nim tylko te przypadki naruszeń, które zostały potwierdzone przez co najmniej dwa źródła. Jednocześnie zastrzegają, że ze względu na kwestie bezpieczeństwa zachowują ich pełną anonimowość. W pierwszej kolejności, tworzeniu raportu przyświecała zasada – nie czynić szkody tym, którzy dzielą się swymi doświadczeniami z Tybetu.
Istotną część raportu stanowią rekomendacje skierowane do organizacji międzynarodowych w kwestii wywierania nacisku na władze chińskie w sferze przestrzegania wolności obywatelskich i praw człowieka. Znalazło się ich w raporcie jedenaście. Na czele znajduje się żądanie uwolnienia z więzień osób, które zostały aresztowane z powodów politycznych. Autorzy dokumentu wzywają również do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej osób odpowiedzialnych za tortury i prześladowania obrońców swobód obywatelskich. Domagają się także między innymi demontażu urządzeń elektronicznych wykorzystywanych do inwigilacji ludności Tybetu.
Rekomendacje skierowane do przedstawicieli społeczności międzynarodowej stanowią punkt wyjścia dla przedstawionego w trzech rozdziałach obrazu przestrzegania, a dokładniej nieprzestrzegania, praw człowieka w Tybecie poddanym chińskiej dominacji przez ponad siedemdziesiąt lat.
Aresztowanie za post ze zdjęciem Dalajlamy
Pierwszy rozdział poświęcony naruszeniom praw obywatelskich dotyczy wolności słowa. Skupia się on na zatrzymaniach i represjach wobec osób, które w jakikolwiek pozytywny sposób odnoszą się do XIV Dalajlamy, duchowego przywódcy Tybetańczyków, który od 1959 roku przebywa na wygnaniu. W raporcie odnotowano przypadki zatrzymań Tybetańczyków za opublikowanie zdjęcia Dalajlamy w internecie lub odniesienie się do niego w jakikolwiek sposób. Represje dotknęły również osoby zakładające buddyjskie grupy modlitewne online lub prowadzące zbiórki na cele humanitarne i charytatywne.
Tybetańscy internauci byli również represjonowani za zamieszczanie w sieci analiz i tekstów krytycznych względem polityki chińskich władz wobec rdzennych mieszkańców Dachu Świata. Jednym z przykładów było uwięzienie i skazanie na cztery lata więzienia tybetańskiego pisarza i tłumacza za tekst krytykujący decyzję o zniesieniu szkolnictwa średniego w języku tybetańskim i wprowadzeniu nauczania w języku chińskim. W ostatnich latach wyrażanie poglądów online było być może ostatnim sposobem promowania postaw protybetańskich. Wszystkie inne formy protestów i demonstracji zostały brutalnie stłumione przez chińskie siły. Rok 2023 przyniósł uciszenie protybetańskich wypowiedzi również w internecie.
Nauka? Tylko w języku chińskim
Kolejny rozdział raportu poświęcony jest właśnie kwestiom edukacji i praw Tybetańczyków do nauki w języku ojczystym. W 2023 roku władze chińskie wprowadziły w części Tybetu tak zwany Model 1, czyli projekt likwidacji szkolnictwa średniego w języku tybetańskim. Obecnie jest on zastępowany Modelem 2, który zakłada kształcenie na poziomie średnim wyłącznie w języku chińskim jako języku wykładowym.
Co prawda wytyczne władz chińskich zakładają możliwość nauczania języka tybetańskiego, ale jedynie w szczególnych przypadkach. W ubiegłym roku odnotowano ponadto przypadki zamykania szkół prywatnych, które posługiwały się jako wykładowym językiem tybetańskim. Autorzy raportu stwierdzają, iż polityka władz centralnych ChRL jest obliczona na asymilację kulturową Tybetańczyków i zatarcie odrębności cywilizacji tybetańskiej od cywilizacji chińskiej.
Porwania, tortury, a nawet śmierć w chińskich więzieniach
Jednak najtragiczniejszą częścią raportu jest sekcja poświęcona tym, którzy zmarli w więzieniach lub ośrodkach zatrzymań. Ich jedyną zbrodnią: było domaganie się prawa Tybetańczyków do zachowania swojej religii, kultury i cywilizacji. Powodem ich zatrzymania mogło być na przykład odbycie religijnej pielgrzymki do Lhasy, stolicy Tybetu, i opublikowanie zdjęć i postów z takiego wydarzenia.
Raport zawiera również informacje o zatrzymaniach na mocy tak zwanych decyzji administracyjnych. Takie zatrzymanie może trwać do piętnastu dni i jest stosowane wobec osób, które krytycznie wypowiadają się o sytuacji Tybetańczyków pod rządami Chin. Inną formą represji, o której mowa w corocznym raporcie, są porwania osób o protybetańskich poglądach. Ponadto wiele osób doświadcza bicia i tortur podczas zatrzymań i przesłuchań.
Religia w służbie partii
Istotną częścią raportu jest analiza działań chińskich władz wymierzonych w buddyjskie instytucje religijne i możliwość sprawowania kultu. Rok 2023 przyniósł regulacje prawne poddające wszelką działalność religijną kontroli państwa w jeszcze większym stopniu niż dotychczas. Dotyczy ona zarówno wyznawców buddyzmu, jak i buddyjskich duchownych.
Jeden z artykułów wspomnianych przepisów regulacji, obowiązujących wszystkie wspólnoty wyznaniowe stanowi, że w miejscach kultu należy wspierać przywódczą rolę partii komunistycznej, ideały socjalizmu oraz politykę kreowaną przez Xi Jinpinga. Ubiegłoroczne przepisy zakazują także tworzenia jakichkolwiek nowych miejsc kultu bez zezwoleń chińskich władz administracyjnych.
W raporcie opisano również przypadki aresztowań osób praktykujących obrządki religijne. Dotyczy to między innymi uczestników pielgrzymek. Odgrywają one ważną rolę w tradycji buddyjskiej, ale ich organizacja jest w Tybecie utrudniana przez chińską administrację. Inną formą ograniczania aktywności religijnej Tybetańczyków jest obecność policji w pobliżu świątyń podczas ważnych ceremonii. Działania te są dodatkowo wzmacniane przez powszechne systemy nadzoru, w tym kamery rozpoznające twarz, które są zwykle umieszczane w pobliżu miejsc kultu.
Tybet się modernizuje. Ale jakim kosztem?
Raport przygotowany przez Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji przedstawia diametralnie inny obraz sytuacji w zakresie swobód obywatelskich w Tybecie niż ten prezentowany w oficjalnych chińskich publikacjach. Według nich w Tybecie panuje wolność, ludzie żyją w pokoju i dobrobycie, a reformy wprowadzane przez Pekin sprzyjają rozwojowi regionu.
Tak – Tybet z pewnością się modernizuje. Budowane są nowe drogi, rozwija się sieć kolejowa, która połączyła już Wyżynę Tybetańską z Chinami. Koczownicza ludność Tybetu zaczyna żyć w stałych osadach i staje się osiadła. Powstają ośrodki przemysłowe i kopalnie wydobywające cenne metale ziem rzadkich. Jednak pytanie, czy rdzenni mieszkańcy Tybetu chcieli tych zmian, pozostaje otwarte.
Nie ma wątpliwości, że modernizujący się i podporządkowany Pekinowi Tybet jest Chinom potrzebny. Zarówno z ekonomicznego, jak i strategiczno-wojskowego punktu widzenia. Z jednej strony zapewnia Chinom dostęp do cennych minerałów, a z drugiej – możliwość zarządzania wodami płynącymi z Dachu Świata i zasilającymi duże obszary Azji Południowej. Kontrola nad tymi zasobami daje Chinom strategiczną przewagę nad krajami na południu – Indiami, Pakistanem, Birmą i dalej na wschód Laosem i Kambodżą.
Skoro według Pekinu w Tybecie panuje wolność, a region rozwija się tak dobrze, to nasuwa się pytanie, dlaczego nie można po nim swobodnie podróżować. Argument ten często podnosi sam Dalajlama – skoro jest tak dobrze, to pozwólcie obcokrajowcom odwiedzać Wyżynę Tybetańską w nieskrępowanych warunkach. Przybysze zweryfikują na miejscu to, o czym obecnie mogą jedynie przeczytać w takich czy innych analizach i raportach.
* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Flickr.