Artyści i arystokraci

Elegancka publiczność przyjeżdżała do Baden od 1845 roku pociągiem. Sześćdziesiąt lat później przebudowano dworzec, żeby bardziej odpowiadał gustowi epoki i coraz większemu ruchowi. Dworzec ten nadal istnieje, choć ostatni pociąg odjechał z niego w 1977 roku (dzisiaj kolej dojeżdża do niżej położonej, nowszej części miasta). Na starym dworcu nadal można jednak kupić bilety na podróż [niem. Fahrkarte], tyle że będzie to podróż muzyczna! 

Stację zamieniono na szatnie i foyer, a w miejscu dawnych peronów dobudowano w 1998 roku największy w Niemczech gmach operowy. Nowy gmach zaprojektowany przez Wilhelma Holzbauera zastąpił stojący do dziś nieopodal kasyna uroczy teatr, na inaugurację którego Hektor Berlioz napisał operę „Béatrice et Bénédict”.

O muzyce i muzykach w Baden można długo opowiadać. Warto wspomnieć choć to, że przez dziewięć kolejnych lat przyjeżdżał tu na wakacje Johannes Brahms. Trafił do Baden na polecenie Clary Schumann i w nieodległym Lichtental miał dom, w którym spędzał lato, i gdzie napisał między innymi dwie symfonie, „Requiem”, „Rapsodię na alt”. Ściągali tu również najwięksi soliści skuszeni bogatą klientelą, która nie tylko chciała ich słuchać, ale i hojnie wynagradzać. Nie dziwi zatem, że łaknący prestiżu Wagner także chciał zaistnieć w tym środowisku, oraz że właśnie tu widział oczami wyobraźni swój wielki teatr i życie w luksusie. Jak wiemy nic z tego nie wyszło, a marzenie Wagnera o teatrze zmaterializowało się w Bayreuth. Jednak socjeta Baden dała Wagnerowi coś niematerialnego.

© Monika Ritterhaus / Baden-Baden Festspiele

Do Baden na korepetycje, czyli Wagner uczy się o śpiewie 

Kiedy legendarna śpiewaczka Paulina Viardot przeszła na emeryturę w wieku 42 lat, razem z mężem – przeciwnikiem autorytarnych rządów Napoleona III, udali się z powodów politycznych na luksusowe „wygnanie” do Baden. Z tej emerytury powracała okazjonalnie, a pod naciskiem Brahmsa prawykonała między innymi wspomnianą „Rapsodię na alt”. 

Wagner w Baden nie tylko próbował zdobyć pieniądze, ale uważa się, że kilkakrotnie spotykał się z Pauline Viardot, która miała udzielać mu swoistych lekcji i wprowadzić go w technikę francuskiego i włoskiego śpiewu operowego. Interesującą Wagnera kwestią było pogodzenie techniki bel canto ze zrozumiałością tekstu. To w Baden pod okiem Viardot rodziły się Wagnerowskie koncepcje śpiewu operowego. Po latach politycznej banicji Viardot wróciła z mężem do Paryża, gdzie wykształciła m.in. kilka renomowanych śpiewaczek wagnerowskich (Félia Litvinne, Ada Adini, Selma Ek).

Orkiestra festiwalowa – Berlińscy Filharmonicy

Od 2013 roku Wielkanocny Festiwal w Baden jest współorganizowany przez Berlińskich Filharmoników, którzy są jednocześnie gwiazdami festiwalu. Zespół pojawi się tu jeszcze w kolejnym sezonie i zagra m.in. „Madamę Butterfly” pod batutą Pietrienki. Z kolei na wiosnę 2026 roku, po kilkunastu latach nieobecności, Berlińczycy wrócą na wiosenną edycję Festiwalu w Salzburgu. 

Tradycją jest, że orkiestra bierze udział w inscenizacji opery, którą po powrocie do Berlina prezentuje w wersji koncertowej. W tym roku do tego celu „Elektrę” Ryszarda Straussa (recenzję spektaklu można przeczytać w nr 759 „Kultury Liberalnej”). Jednak udział Belińczyków w tym Festiwalu nie ogranicza się do zagrania spektakli operowych. Repertuar festiwalu można podzielić na trzy główne kategorie: koncerty kameralne, koncerty symfoniczne i wspominana opera. W tym roku na „Elektrze” nie poprzestano. Oferta operowa była nieco szersza. 

© Monika Ritterhaus / Baden-Baden Festspiele

Wiosna i miłość

Tak można by zatytułować program koncertu operowego z muzyką Wagnera, którym Kiriłł Pietrienko dyrygował w czasie festiwalu. Na program koncertu złożyły się: uwertura do „Tannhäusera” wraz z następującą po niej sceną bachanaliów oraz pierwszy akt „Walkirii”. Był to koncert o różnych obliczach miłości. Różne dzieła łączyło jedno – niepowstrzymany, romantyczny zalew uczuć; w prezentowanym fragmencie „Tannhäusera” bachiczny, w „Walkirii” tajemniczy i czysty. 

Sąsiedztwo sceny z „Tannhausera” rozgrywającej się w dominium Wenus z romantycznym uniesieniem Zygmunta i Zyglindy z „Walkirii” nadaje temu ostatniemu kontekst, w którym widzimy bohaterów w nieco innym ujęciu. Zestawienie utworów wykorzystał Pietrienko do pokazania ich miłości bardziej fizycznej, co wyraziło się między innymi w żywiołowej interpretacji orkiestry. Pietrienko to poszukiwacz detali instrumentacyjnych i harmonicznych i partyturę Wagnera pokazuje czasem od strony późniejszego, Straussowskiego ekspresjonizmu, a czasem impresjonizmu Debussy’ego.

W roli zakochanego w sobie rodzeństwa wystąpili Vida Miknevičiūtė i Klaus Florian Vogt w zastępstwie za Brandona Jovanovicha. Część publiczności uznała tę zmianę za korzystną, jednak większość chyba nie mogła się pogodzić z prostą, naiwną, wręcz dziecinną interpretacją roli Zygmunta zaprezentowanej przez Vogta. Efekt dziecinności pogłębiał osobliwy, pozbawiony vibrato sposób śpiewania Vogta. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że nie jesteśmy w „Walkirii”, a dwa odcinki dalej, w „Zmierzchu bogów” – i oto mamy przed oczami syna Zygmunta i Zyglindy – naiwnego chłopaczka, Zygfryda. Jedno trzeba przyznać – Vogt śpiewa dźwiękiem prostym, lecz dużym, oraz z dobrą dykcją.

Jego partnerką była Vida Miknevičiūtė, solistka, która potrafi we współpracy z dyrygentem znaleźć miejsce dla swojego głosu w dużej, gęstej partii orkiestry. Miknevičiūtė potrafiła przekazać smutek, radość, poczucie niepewności, a także determinację Zyglindy. Była to kreacja wielowymiarowa, taka na jaką zasługuje ta bohaterka. Kontrastowała ona z płytką w ujęciu Vogta kreacją Zygmunta. Śpiewacy w swoim podejściu różnili się tak, że trudno było uwierzyć, iż Zygmunt i Zyglinda to bliźniaki. Podobno jednak w spontanicznym odruchu przeciwieństwa się przyciągają, więc ich romans wydawał się wielce prawdopodobny. 

Jako czarny charakter, mąż Zyglindy – Hunding, wystąpił Kwangchul Youn. Śpiewak doskonale znany Wagnerowskiej publiczności. Wciąż wspaniały, szeroki i przyjemnie brzmiący głos jest aż zbyt ładny dla ohydnej postaci, niemniej tak przyjemnie się go słucha!

Kameralnie – 150. urodziny Schönberga (cz. 2)

Główną atrakcją Wielkanocnego Festiwalu w Baden-Baden jest oczywiście możliwość posłuchania Berlińskich Filharmoników w operze, ale równie atrakcyjnie przedstawiał się w tym roku program kilkunastu koncertów kameralnych. W ich repertuarze można było znaleźć liczne łączące je wątki. Najciekawszym był ten modernistyczny, pokazujący różne stylistyki końca XIX i początku XX wieku, co rzuciło światło na twórczość Schönberga z różnych perspektyw. Właśnie muzyka Schönberga zdawała się tu wysuwać na pierwszy plan, co jest w oczywisty sposób sposobem uczczenia 150. rocznicy urodzin tego kompozytora przez orkiestrę. Więcej o Schönbergowskich programach Filharmoników Berlińskich pisaliśmy kilka tygodni temu w nrze 791 „Kultury Liberalnej”. 

W cyklu kameralnym można było usłyszeć bardzo różne kombinacje instrumentów, z których bodaj największą sensację wzbudził koncert blachy – 5 trąbek, 5 puzonów, 2 waltornie i tuba oraz Sarah Willis (jedna z waltornistek) jako konferansjer. W środowisku o muzykach z sekcji blachy często mówi się jako o najbardziej „wyluzowanych” i to znalazło w tym koncercie potwierdzenie. Oczywiście nie był to kabaret, ale wciąż koncert prezentujący najwyższe umiejętności gry na jednych z najtrudniejszych do opanowania instrumentów. 

Także na tym koncercie miała pojawić się muzyka Schönberga, jednak w ostatniej chwili zrezygnowano z zagrania „Vier Stücke” op. 27. Wytłumaczono się brakiem wystarczającej liczby prób, poniekąd bardzo profesjonalne odejście, a i bez tego koncert był wystarczająco bogaty i różnorodny. Skończyło się więc na błyskotliwej fanfarze napisanej przez Ryszarda Straussa na zamówienie ratusza w Wiedniu, „Marszu wojskowym” nr 1 Schuberta, pieśniach Dowlanda w aranżacji na cztery puzony zrobionej przez Olafa Otta (jednego z muzyków Berlińczyków) i „Ave Maria” Brucknera. Jeśli do tej pory nie zrobiło się wystraczająco dziwnie, to później nastąpił jeszcze „Taniec słowiański” nr 8 Dvořáka, czyli w zasadzie sylwestrowy samograj, a całość zakończyła suita, na którą złożyły się trzy popularne tango: Aieta, „Corralera”; Piazzola „Adiós Nonino; Villoldo „El Choclo”. 

Można dostać ataku śmiechu od samego czytania programu koncertu z utworami od Sasa do Lasa. Lecz cały ten miszmasz zagrano tak pięknym dźwiękiem i z takim wyrafinowaniem i wyczuciem stylów, że z sali koncertowej w kasynie wychodziło się niechętnie, podobnie niechętnie opuszczało się Baden. Wyjazdowi towarzyszyło poczucie zbliżającego się końca jakiejś epoki – w przyszłym roku Berliner Philharmoniker na wiosnę pojawią się w Baden po raz ostatni, przynajmniej na jakiś czas.

 

„Wagner-Gala Konzert”
(24 IV 2024, Baden-Baden Festspielhaus)

Wykonawcy: 

Kirill Petrenko (dyrygent)
Vida Miknevičiūtė (Sieglinde)
Klaus Florian Vogt (Siegmund)
Kwangchul Youn (Hunding)
Berliner Philharmoniker

 

Blechbläser der Berliner Philharmoniker”, Kammermusik IV
(26 IV 2024, Kasyno Baden-Baden, Weinbrennersaal)

Wykonawcy:

Guillaume Jehl, David Guerrier, Andre Schoch, Bertold Stecher, Tamás Velenczei (trąbki); Olaf Ott, Jonathon Ramsay, Jesper Busk Sørensen, Stefan Schulz, Tomer Maschkowski (puzony); Sarah Willis, Andrej Žust (waltornie); Alexander von Puttkamer (tuba)

 

Zdjęcia © Monika Ritterhaus / Baden-Baden Festspiel