W swym wystąpieniu Rama przypomniał „arogancję, z jaką bogaty sąsiad [Grecja] traktował ubogiego [Albanię]” i „upokorzenia, jakich doznaliście w czasie mioteł”. Podjęta w 1993 roku przez ówczesnego greckiego premiera, ojca obecnego, kampania przymusowych deportacji Albańczyków, pod hasłem „Miotła”, wygnała 200 tysięcy z nich z powrotem do ich kraju.
To jednak nie te przypomnienia, które wyrazy sympatii dla Grecji i jej szefa rządu miały zrównoważyć, budziły niezadowolenie greckich władz: premier uznał wizytę za „niepotrzebną”, choć „nie możemy jej zabronić”. Prywatne wizyty urzędujących premierów za granicą nie należą do rzadkości: w ubiegłym roku Mitsotakis był nieoficjalnie w Tiranie na wernisażu wystawy obrazów Ramy. Ale z reguły organizuje się je we współpracy z krajem odwiedzanym, nie wbrew niemu.
Zwycięstwo świętowane w więzieniu
Władze greckie obawiają się, że taka potężna albańska manifestacja w stolicy tuż przed wyborami europejskimi może napędzić głosów skrajnej prawicy. Mitsotakis nie powinien jednak zbyt się oburzać – jego wizyta u albańskich Greków w 2022 roku też odbyła się w oprawie, choć dyskretniejszej, sztandarów narodowych. Ale czy Rama nie powinien się obawiać, że hołd wobec Grecji i Mitsotakisa zostanie z kolei niechętnie odebrany przez jego rodaków? Złe traktowanie Albańczyków w Grecji się przecież nie skończyło, a ci, których Grecja wygnała zaraz po drugiej wojnie, do dziś nie mogą odzyskać swej ziemi; by temu zapobiec, Grecja nadal utrzymuje w mocy stan wojny z Albanią.
Rama wie jednak, że wszyscy przede wszystkim odczytają jako znaczącą datę jego wiecu w Atenach. Odbył się dokładnie w rok po aresztowaniu w Albanii Frediego Beleriego, działacza mniejszości greckiej. Policja sfilmowała go, jak wręcza wyborcy, podczas wyborów burmistrza zamieszkałej przez Greków Himary, pieniądze i kartę do głosowania. O swym zwycięstwie w wyborach, większością 19 głosów, dowiedział się już w więzieniu. Albańska policja miała go na oku, bo podczas kampanii obiecywał, że Himara stanie się częścią Wielkiej Grecji. W marcu tego roku został skazany na dwa lata za korumpowanie wyborców. Grecja nie uznaje tego wyroku i grozi, że jeśli Beleri nie zostanie uniewinniony, zablokuje akcesję Albanii do UE. Rządząca Nowa Demokracja wciągnęła go na swe listy wyborcze do Europarlamentu, jako że Beleri ma także obywatelstwo greckie. Dlatego też, wiecując z Albańczykami w Atenach w rocznicę jego aresztowania, Rama zagrał Grekom na nosie.
W sprawie Beleriego jasne jest jedynie to, że siedzi w więzieniu, a nie na burmistrzowskim stołku; wszystko inne zależy od tego, komu chce się wierzyć. Ale jasne jest i to, że Edi Rama, którego nagrano, jak odbierał od szefa policji raport w dniu wyborów, że „cel został osiągnięty”, nie jest szczególnie przekonujący jako obrońca czystości wyborczej procedury. Jasne jest jednak i to, że to Grecja, dotychczas popierająca akcesję Albanii, może ją zablokować – a to, że potrafi, widać po tym, że przez lata blokowała wstąpienie Macedonii do NATO, aż kraj pod przymusem zmienił nazwę na „Macedonia Północna” – bo według Aten nazwa „Macedonia” oznaczała roszczenia wobec greckiej prowincji o tej samej nazwie.
Kłopot w tym, że wybory w Macedonii wygrała popierana przez nacjonalistyczną partię VMRO Gordana Siljanovska-Davkova. Na swym zaprzysiężeniu powiedziała, że – zgodnie z tym, co mówiła podczas kampanii – będzie swój kraj nazywała po prostu Macedonią. W odpowiedzi grecka ambasador opuściła uroczystość na znak protestu, i wygląda na to, że Grecja może teraz grozić zawetowaniem także i macedońskiej akcesji.
Bułgarski szantaż członkostwem w klubie
Nie ona jedna: Bułgaria zażądała od Macedonii, by między innymi wpisała także Bułgarów do konstytucyjnej listy narodów kraju. Poprzedni rząd przystał na bułgarski szantaż i między innymi dlatego wybory przegrał – choć zadecydowała fatalna sytuacja gospodarcza. VMRO teraz głosi, że konstytucji nie zmieni – dlatego że choć Macedończycy chętnie biorą bułgarskie paszporty, bo unijne, to narodowość bułgarską podało w spisie tylko kilkaset osób, a Bułgaria z kolei nie chce uznać wielotysięcznej mniejszości macedońskiej u siebie.
Sofia oczekuje , że Skopje „pozostanie wierne swym europejskim aspiracjom” – czyli że nadal, wbrew deklaracjom zwycięzców wyborów, podporządkuje się dyktatowi, od którego Bułgaria uzależnia zgodę na spełnienie tych aspiracji. Tak samo słowa Siljanowskiej oceniła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula van den Leyen. Jak się chce przystąpić do klubu, to trzeba spełniać żądania członków. Już władze klubu o to zadbają.
Zwłaszcza że zmiana konstytucji nie jest możliwa, bo do tego jest potrzebna większość dwóch trzecich w parlamencie, a takiej od uchwalenia ustawy zasadniczej nie miał żaden rząd. A uwagi nowej pani prezydent o Macedonii zostały wydrukowane na papierze opatrzone nazwą „Urząd Prezydenta Republiki Macedonii Północnej” – bo taka jest nowa oficjalna nazwa państwa.
Demonstrując w Atenach albańską krzepę, Rama zmotywował więc jedynie greckich nacjonalistów, podobnie jak nacjonalistów albańskich zmotywowała obrona przez Ateny albańskiego zwolennika Wielkiej Grecji. Narodowa tromtadracja jest w najlepszym wypadku nieskuteczna. W pozostałych – kontrproduktywna. Nawet jeśli ma sankcję europejską.
* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Picryl.