Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Sawczuk w poniedziałek]...

[Sawczuk w poniedziałek] Trzaskowski wprowadza świeckie państwo?

Tomasz Sawczuk

Decyzja Rafała Trzaskowskiego o usunięciu symboli religijnych z urzędów publicznych w Warszawie jest zupełnie niekontrowersyjna. Jest to zwykły rozdział Kościoła i państwa, który nie jest wrogi wobec religii. Tak właśnie powinno być.

Rafał Trzaskowski wydał zarządzenie, zgodnie z którym zakazuje się eksponowania symboli religijnych w budynkach warszawskich urzędów oraz na biurkach urzędników. Dotyczy to również wiszących w urzędach krzyży. Nie dotyczy posiadanych przez pracownika urzędu przedmiotów czy znaków o znaczeniu religijnym. Według ogłoszonych standardów „przestrzenie urzędu są miejscami neutralnymi religijnie”.

W treści rozporządzenia nie widać niczego kontrowersyjnego. W Polsce istnieje rozdział między Kościołem a państwem, a brak symboli religijnych w urzędach publicznych nie wymaga szerszego uzasadnienia. Jest wręcz przeciwnie – nie sposób podać żadnego dobrego powodu, żeby symbole religijne były eksponowane w urzędach. Jeśli chcemy treści religijnych, to idziemy do świątyni, a nie do urzędu. Jak stwierdził Trzaskowski, „nikt nie zamierza prowadzić w Warszawie walki z jakąkolwiek religią, ale Polska jest państwem świeckim, a Warszawa jest tego państwa stolicą”.

Zarządzenie wywołało jednak kontrowersje polityczne. Część z nich z pewnością miała charakter autentyczny. Dla niektórych osób taka decyzja była przykra i niezrozumiała, ponieważ popierają one obecność religii w administracji publicznej, nawet jeśli nie będą w stanie przedstawić w tej sprawie sensownego uzasadnienia natury państwowej, a jedynie wynikające z powodów osobistych.

Z kolei część sprzeciwu była nakręcana przez polityczną prawicę, która przecenia znaczenie zarządzenia. Jako że trwa kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego, mogła ona przedstawić działanie Trzaskowskiego jako atak na polską tradycję i religię chrześcijańską. Jarosław Kaczyński powiedział więc, że mamy do czynienia „z wojną religijną, która została rozpoczęta przez Trzaskowskiego”. Jego zdaniem „ta opcja europejska jest właśnie taka – zniszczyć religię, zniszczyć to, w co ludzie wierzą, że są czymś więcej niż tylko homo sapiens, że są ludźmi, którzy mają duszę, że są ludźmi, którzy zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boga […]. Chcą to zniszczyć, chcą z ludzi zrobić zwierzęta”.

Warto zwrócić uwagę, że Kaczyński kolejny raz przedstawia „opcję europejską” jako coś negatywnego i groźnego. Cóż, jeśli UE występuje w prawicowej narracji jako wróg, to niech się prawica potem nie dziwi, że Donald Tusk przedstawia ją jako opcję rosyjską. W naszym obszarze geograficznym praktyczny wybór brzmi bowiem: albo Unia Europejska, albo Rosja.

Na zarządzenie Trzaskowskiego można spojrzeć na dwa sposoby. Po pierwsze, można po prostu wzruszyć na to ramionami. Jest to rzecz najzwyklejsza w świecie. Rozporządzenie nie jest skierowane przeciwko komukolwiek. Przywraca raczej elementarny podział ról i porządek w państwie – administracja publiczna nie urzęduje w Kościele, więc i Kościół nie ewangelizuje w urzędzie. Ale nie ma w nim niczego fundamentalnie istotnego. I w sumie nie powinien to być nawet duży temat polityczny. Jedyne pytanie brzmi ewentualnie: właściwie dlaczego dopiero teraz?

Po drugie, można się zatem zastanowić, z czego wynika tego rodzaju decyzja akurat teraz. Można się bowiem było spodziewać negatywnej reakcji ze strony prawicy. Również Szymon Hołownia wypowiedział się o sprawie sceptycznie: „naszym obowiązkiem jest deeskalowanie sytuacji, obniżanie napięcia, a nie odpalanie kolejnych pól, na których Polacy mogą się ze sobą poróżnić”. Czy jest to cegiełka dołożona przez Trzaskowskiego na poczet kampanii europejskiej? Z punktu widzenia Koalicji Obywatelskiej problemem jest to, że jak na razie nie udało się przegłosować w parlamencie zmian w obszarze prawa aborcyjnego albo związków partnerskich. Nie zgadza się na to Trzecia Droga. Ruch Trzaskowskiego mógłby zatem pokazywać, że udało się zliberalizować cokolwiek – i tym samym potwierdzać, że intencje KO w tym obszarze pozostają aktualne. Nie jest to zapewne działanie na miarę wyborczych oczekiwań – ale jest praktyczne i realne; lepszy wróbel w garści.

Jednocześnie pojawiły się pytania, czy takie posunięcie nie zaszkodzi Trzaskowskiemu, gdy być może będzie w 2025 roku ubiegać się o urząd prezydenta Polski. Wtedy będzie przecież musiał apelować nie tylko do liberalnej stolicy kraju, ale do ogółu Polaków. Tego rodzaju argumenty wydają się jednak chybione – i płyną raczej ze strony konserwatywnej, która niechętnie patrzy na proces liberalizacji polskiego społeczeństwa. Prawda jest taka, że w ewentualnej kampanii prezydenckiej prawica i tak będzie robić z Trzaskowskiego tęczowego diabła, a fakty nie będą jej w niczym przeszkadzać. Nie zmieni tego decyzja o usunięciu symboli religijnych z publicznych urzędów.

Ale do tego warto dodać coś jeszcze. Wyborcy ogółem doceniają polityków skutecznych i sprawczych. Nie można przy każdym działaniu nieustannie lękać się reakcji prawicy, ponieważ nie jest ona żadnym trybunałem w kwestii tego, co wolno, a czego nie wolno, mimo że chce za taki trybunał uchodzić. Tego rodzaju defensywna postawa oznaczałaby jedynie przesuwanie sceny politycznej na prawo, co ostatecznie nie jest w interesie partii liberalno-demokratycznych. Jeśli mają one odnosić sukcesy na dłuższą metę, to przecież nie mogą jedynie ulegać PiS-owi w sprawach programowych – muszą trochę przeciągać linę, aby znaleźć się w lepszej pozycji. Wreszcie, większość Polaków po prostu popiera rozdział Kościoła i państwa, a postulaty bardziej świeckiego państwa wyrażały w kampanii parlamentarnej wszystkie partie obecnej koalicji rządzącej. Wtedy nie zaszkodziło – i teraz też nie zaszkodzi.

 

* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Flickr.

 

Na kogo warto zagłosować ...

... w najbliższych wyborach do europarlamentu? Żyjemy w dobie baniek medialnych i polaryzacji debaty publicznej. Zbliżające się wybory do parlamentu europejskiego są kluczowe dla przyszłości Polski i Europy, a prowadzona przez przeciwne strony polityczne kampania często odbiega od kluczowych dla wyborców tematów związanych z bezpieczeństwem, infrastrukturą krytyczną, solidarnością społeczną i zmianami klimatycznymi.

Każdy i każda z nas ma prawo do obiektywnych mediów i rzetelnych informacji, pozwalających podjąć odpowiedzialną decyzję wyborczą. Rzeczowe analizy pomagające nam wszystkim decydować o swoich prawach i obowiązkach warto wesprzeć nawet drobną kwotą. Choć nie pobieramy opłat za teksty, nasza praca ma swoją wartość. Nawet 50 złotych miesięcznie pozwala nam stale docierać do nowych osób poszukujących refleksyjnego, niezależnego dziennikarstwa. Wspólnie z naszymi Darczyńcami i Patronami zapewniamy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 801

(20/2024)
20 maja 2024

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj