BRICS, czyli stowarzyszenie założone przez Brazylię, Rosję, Indie i Chiny, do którego wkrótce po inauguracji działalności grupy dołączyła także Republika Południowej Afryki, jest ugrupowaniem, którego członków różni bardzo wiele.

Niewiele łączy poszczególne państwa członkowskie, także te, które dołączyły do BRICS-u w latach późniejszych i sprawiły, że obecnie grupę określa się skrótem BRICS+ – chodzi tu o Egipt, Iran, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Etiopię, a także Arabię Saudyjską, która uczestniczy w pracach grupy, ale nie potwierdziła ostatecznie swego członkostwa. Systemy polityczne, gospodarcze, jak i interesy tych państw różnią się w ogromnym stopniu.

Łączy nas mało, ale wystarczająco

Wydaje się, że owym łącznikiem jest niezadowolenie z obecnego ładu światowego, postrzeganego jako dominacja Zachodu nad tak zwanym Globalnym Południem. Jednocześnie skala tego niezadowolenia oraz proponowane metody przemiany porządku światowego są w przypadku krajów członkowskich BRICS+ i sympatyków tego ugrupowania różne. Tak jak i różne są cele, dla których członkowie BRICS+ chcą usunąć z relacji światowych dominację świata zachodniego, rozumianą w części tych krajów jako dominacja Stanów Zjednoczonych.

Analitycy zajmujący się BRICS-em dzielą to ugrupowanie na dwa zasadnicze bloki. Pierwszy z nich to tandem chińsko-rosyjski. Aktywność obu krajów na forum zakłada szybki rozwój organizacji poprzez przyjmowanie do niej kolejnych państw aspirujących do członkostwa.

Na szczycie w Johannesburgu w sierpniu 2023 roku uczestniczący w spotkaniu prezydent Chin Xi Jinping, a także prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin podkreślali wagę rozszerzenia terytorialnego organizacji. Ich nawoływania przyczyniły się do tego, iż na tegorocznym szczycie BRICS+ w Kazaniu, który zaplanowany jest na 22–24 października do grupy przyjęte zostaną Malezja, Tajlandia, a może i Wietnam.

Aktywność na rzecz rozszerzenia wpływów BRICS+ przyniosła i Chinom, i Rosji pewne sukcesy. Zaproszenie do udziału w Szczycie w Kazaniu przyjął Sekretarz Generalny ONZ António Guterres. Obecny będzie prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan czy prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. Obecni będą przedstawiciele władz Serbii, co o tyle interesujące, że kraj ten aspiruje do członkostwa w UE, a jednocześnie nie wyklucza związania się z BRICS+.

Rosyjscy propagandyści, którzy sugerują, że istotnych gości może być więcej, twierdzą, że szczyt w stolicy Tatarstanu będzie jednym z najważniejszych wydarzeń w historii Federacji Rosyjskiej.

Forum żebraków

Jednak kraje członkowskie BRICS+ takie jak Indie i Brazylia ze sceptycyzmem podchodzą do pośpiesznego przyjmowania do organizacji nowych członków. Są bowiem przekonane, że brak odpowiednich kryteriów – a takie mają być przyjęte dopiero w Kazaniu – doprowadzi do całkowitej niespójności organizacji. W obu krajach pojawiły się głosy, iż pośpieszne przyjmowanie krajów Globalnego Południa do BRICS-u sprawi, iż organizacja stanie się ugrupowaniem żebraków.

Tyle tylko, że Chiny nie widzą w tym problemu, bo BRICS+ ma się stać dla Pekinu kolejnym mechanizmem uzależniania uboższych państw od chińskich kredytów i inwestycji. Z kolei dla Rosji przyśpieszone rozszerzanie organizacji byłoby dowodem na rzeczywisty sprzeciw krajów Globalnego Południa wobec Zachodu. Ma także pokazać, że nałożone na Moskwę sankcje, w związku z agresją na Ukrainę, nie przyczyniły się do jej międzynarodowej izolacji.

W warstwie konkretów sprzeciw wobec dominacji świata zachodniego i niedocenianie roli Globalnego Południa manifestuje się między innymi chęcią odejścia od rozliczeń dolarowych w transakcjach pomiędzy państwami członkowskimi BRICS-u. Jak dotąd próby takie podejmowane są między innymi pomiędzy Rosją i Indiami, Rosją i Iranem oraz pomiędzy Chinami i krajami afrykańskimi. Dotychczas próby te nie zachwiały w sposób znaczący rolą dolara w handlu międzynarodowym.

Jeny w górę, ruble w dół

Jednocześnie proces przechodzenia na waluty narodowe w handlu dwustronnym postępuje. Na przykład w handlu pomiędzy Rosją i Wietnamem, aspirującym do BRICS+, 60 procent wymiany handlowej odbywa się z pominięciem dolara i euro.

Głównymi graczami w dążeniu do przejścia w rozliczeniach handlowych na waluty narodowe są obecnie Chiny i Rosja. W związku z sankcjami Rosja została odcięta od swych rezerw dolarowych i chce handlować rublami. Z kolei skonfliktowane z USA Chiny dążą do wzmocnienia pozycji juana.

Porównując siłę gospodarek rosyjskiej i chińskiej, wydaje się jednak, że to juan może w przyszłości zdominować wymianę handlową z krajami BRICS+ i sympatykami tego ugrupowania. Obecnie Chiny w swojej walucie rozliczają już około połowy wszystkich transakcji handlowych i inwestycyjnych.

Chiny i Rosja mają jeden cel

Z punktu widzenia polityki zachodniej zwiększenie roli BRICS+ może być niepokojące i może prowadzić do podkopania obecnego ładu światowego. Wszystko zależy od tego, czy BRICS+ przyjmie za cel swego działania zniszczenie dotychczasowego porządku, czy też jedynie jego modyfikację, która będzie akceptowalna przez większość globalnych graczy.

Po stronie radykalnej znajdują się zarówno Chiny, jak i Rosja. Taka polityka może okazać się atrakcyjna dla części Globalnego Południa, dla których relacje z Zachodem wciąż mają silny postkolonialny posmak.

Wydaje się, iż w wielu przypadkach umyka im fakt, że lansowana przez Moskwę i Pekin formuła zbudowania świata wielobiegunowego jest jedynie zabiegiem propagandowym. Rosja ma pewnie tego świadomość, ale ze względu na bieżące interesy godzi się na czołową rolę Chin. Tyle że po hipotetycznym zburzeniu dotychczasowych porządków nadal istnieć będzie świat jednobiegunowy, ale z centrum w Pekinie.

Dlatego też z punktu widzenia zachowania dotychczasowego ładu światowego i jego harmonijnej przemiany istotną rolę w ramach BRICS+ mogą odegrać tacy członkowie ugrupowania, jak Indie i Brazylia.

Dominacja Chin nie jest tylko problemem Zachodu

Wydaje się bowiem, że w obu stolicach istnieje pełna świadomość, iż wywrócenie dotychczasowych porządków oznaczać będzie niekwestionowaną dominację Chin. Polityczną i gospodarczą. Już dziś Chiny zastępują w wielu krajach Globalnego Południa dostawców z Indii, Brazylii czy Republiki Południowej Afryki.

Jeśli polityka Pekinu i Moskwy odniesie sukces, to organizacja może stać się realnym zagrożeniem dla świata zachodniego. W krajach BRICS+ zamieszkuje ponad 45 procent światowej populacji ludzkości, która odpowiada za ponad 35 procent światowego PKB.

Jawnie antyzachodnia międzynarodówka niezadowolonych, pod przywództwem zmierzających ku światowej dominacji Chin oraz akompaniującej im Rosji, to zagrożenie, którego nie należy lekceważyć.