W nawiedzonym teatrze

Bohaterem „Królowej Nocy” Evy Frantz jest dwunastoletni Viktor, który przeprowadza się z Paryża do Helsinek, do domu babci i dziadka. Jego ojciec uciekł do Ameryki, jest więc wychowywany wyłącznie przez matkę, co w roku 1912 przysparza wielu problemów, tym bardziej że Margareta jest odnoszącą sukcesy śpiewaczką operową. Właśnie otrzymała rolę Królowej Nocy w „Śnie nocy letniej” w miejscowym teatrze i ma nadzieję, że angaż pozwoli jej stanąć finansowo na nogi, uniezależnić się od widzimisię toksycznej matki oraz zerwać z alkoholowym nałogiem. Niestety szybko się okaże, że ów teatr to miejsce nawiedzane przez duchy, w dodatku najwyraźniej spętane dawną klątwą, a primadonnie grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Tę ponurą prawdę Viktor odkrywa, gdy pozostawiony sam sobie snuje się po teatrze i widzi oraz słyszy rzeczy, których inni nie dostrzegają lub nie chcą dostrzec. Chłopiec postanawia zrobić wszystko, by uratować matkę. Staje do walki z demonami, i to nie tylko tymi, które snują się po teatrze w bezcielesnej postaci – również z tymi jak najbardziej realnymi, z krwi i kości.

Przeklęta karuzela

Walkę z upiorem z przeszłości toczy także Heidi, bohaterka „Diabelskiego młyna” Kristiny Ohlsson. Dziewczynka mieszka z tatą i jego partnerką w szwedzkim miasteczku Hovenäset. Właśnie wyremontowali dom, bo niebawem na świat ma przyjść przyrodni brat Heidi. Pod podłogą w pokoju dziewczynki stolarz zajmujący się remontem odkrył dziwne znalezisko: bucik dziecięcy i niemowlęcą grzechotkę. Tuż po tym do miasteczka przyjeżdża tajemniczy właściciel objazdowego diabelskiego młyna i decyduje się wynająć pokój akurat w domu Heidi. To rozpoczyna ciąg dramatycznych i przerażających zdarzeń, groźnych dla całej rodziny, przede wszystkim jednak dla mającego się narodzić dziecka. Heidi odkrywa mrożące krew w żyłach zdarzenia, które rozegrały się w przeszłości murach domu i zamierza stawić czoła złu. Ma jednak bardzo mało czasu…

Zupełnie inna groza

Pozornie mamy tu dwie powieści dla młodzieży o duchach, upiorach i zmarłych powracających zza grobu. Ale każda dobra historia ma to do siebie, że sięga głębiej i pod zewnętrzną powłoką skrywa kilka kolejnych warstw, których istnienie czytelnik uświadamia sobie stopniowo w trakcie lektury. Te warstwy też mogą być przerażające i straszne, ale ich groza ma zupełnie inny charakter. W obu przedstawionych tu książkach mamy do czynienia z grozą porzuconego dziecka, z całym jego strachem i lękami, jakie przeżywa, gdy jest osamotnione i czuje się niekochane. 

Bohaterka „Diabelskiego młyna” czuje, że została porzucona przez matkę, która po rozstaniu z ojcem wyjechała do Niemiec i nie daje znaku życia. Lada moment na świat przyjdzie nowe dziecko taty i choć Heidi cieszy się, że zostanie starszą siostrą, odnosi wrażenie, że została odsunięta na bok. Zepchnięty na margines z całą pewnością może czuć się Viktor, bo nie dosyć, że jego własna rodzina traktuje go jak źródło wszelkich problemów, to jeszcze doświadcza brutalnego nękania przez kolegę w szkole. Chłopiec nie ma żadnej bratniej duszy, nikogo, komu mógłby się wyżalić – czuje się niekochany, niepotrzebny i głupi. Jedyna bliska mu osoba, pomoc domowa Helmi, zostaje odprawiona przez babcię, ponieważ odważyła się jej sprzeciwić. Samotność Viktora jest porażająca. Chłopiec często chodzi przemoczony, przemarznięty i głodny, a przede wszystkim pobity! Ukrywa bolesne, źle gojące się rany, żeby nikt ich nie zauważył, ale tak bardzo nikt nie zwraca na niego uwagi, że nawet jego pokiereszowane ciało nie przykuwa niczyjego spojrzenia.

Samotne dzieci, egoistyczni dorośli

Dziecięcy bohaterowie prezentowanych tytułów walczą więc nie tylko z duchami i marami. Ich codzienność to także zmaganie się z obojętnością dorosłych, tak mocno skupionych na sobie, swoich problemach, bolączkach i układaniu sobie życia na nowo, że nie zauważają, jak mroczne zdarzenia stają się udziałem ich dzieci. 

Obie autorki znakomicie budują napięcie i potrafią kreować atmosferę grozy (obie piszą również powieści kryminalne dla dorosłych). Nie pierwszy zresztą raz. Eva Frantz jest autorką dobrze przyjętej przez polskich czytelników „Tajemnicy Dworu Helmersbruk” [1], zaś Kristina Ohlsson – znakomitej trylogii „Szklane dzieci” [2]. Sięgają po sprawdzone, klasyczne motywy – nawiedzony teatr, klątwa rzucona przez niewinną duszę, potępiona dusza, która nie może zaznać spokoju, oraz rekwizyty – kołyska, która sama się kołysze w pustym pokoju, trumny, straszne zdjęcia, stare listy, unosząca się w powietrzu tęskna melodia itd., przeplatając je umiejętnie z tematami istotnymi dla młodych odbiorców, takimi jak relacje w coraz częściej patchworkowych rodzinach, w tym trudne tematy chorób i uzależnień, przemoc rówieśnicza, trudności w wyrażaniu emocji, walka ze swoimi słabościami.

Obie książki są ciekawym przykładem na to, że tak zwana proza gatunkowa może być po pierwsze dobrą literaturą, a po drugie – obok funkcji czysto rozrywkowej pełnić z powodzeniem funkcję terapeutyczną. 

Przypisy:

[1] O książce pisała w numerze 781. „KL” Anna Mik

[2] O serii pisałam tutaj 

 

Książki:

Eva Frantz, „Królowa Nocy”, przeł. Agata Teperek, il. Ada Augustyniak, wyd. Widnokrąg, Piaseczno 2024.

Proponowany wiek odbiorcy: 11+

Kristina Ohlsson, „Diabelski młyn” (tom I planowanej trylogii), przeł. Natalia Kołaczek, wyd. Media Rodzina, Poznań 2024.

Proponowany wiek odbiorcy: 11+

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.