Szanowni Państwo!

Eskalacja zbrodni rosyjskich w Ukrainie po tym, jak Donald Trump zabrał się za negocjacje mające prowadzić do zatrzymania wojny, nie dziwi. Również w „Kulturze Liberalnej” przewidywaliśmy taki scenariusz. Amerykański prezydent jest tak potężny, że nie powinien zbyt często się mylić, bo konsekwencje jego decyzji mają globalną moc. Jednak Trump myli się często.

Po niedzielnej masakrze, jaką Rosja urządziła mieszkańcom ukraińskich Sum (35 ofiar śmiertelnych, w tym dzieci), europejscy przywódcy od prawa do lewa wyrazili oburzenie wobec działań Władimira Putina. Prezydent USA dostrzegł w niej „błąd”. Wcześniej w Putinie dostrzegał wolę, by zakończyć wojnę. Tragedia Ukraińców i reakcja Europy na nią nie otrzeźwiła jednak Trumpa, tylko sprowokowała do obarczenia odpowiedzialnością za rzeź Joe Bidena, który sprawował władzę w wyniku, jak powtórzył Trump, „sfałszowanych wyborów”.

Ta niechęć do publicznej autorefleksji Trumpa każe obawiać się o to, jak szybko zmieni się jego polityka wobec Putina. A może nie zmieni się w ogóle, skoro jawne, uporczywe łamanie zobowiązań do zawieszenia broni pozostaje bez zdecydowanej publicznej reakcji z jego strony? To, niestety, ma fundamentalne znaczenie, dopóki Ameryka jest najpotężniejszym militarnym sojusznikiem Ukrainy.

Od decyzji Trumpa zależy też światowa gospodarka. To kolejny powód, dla którego amerykański prezydent jest za wielki, aby się mylić – tak jak instytucje, które w 2008 roku wywołały światowy kryzys finansowy, były za wielkie, by upaść. Jednak Trump się myli, ostatnio w sprawie ceł. 

Najpierw nakłada je na kraje Europy, Afryki, Azji, by potem z części z nich się wycofać na 90 dni albo wyłączyć z nich niektóre podzespoły i urządzenia elektroniczne. Konsekwencje każdej kolejnej decyzji celnej są od razu widoczne na światowych giełdach. W dodatku nowe zapowiedzi trudno traktować poważnie, bo amerykański przywódca wycofuje się z tego, co określa jako „nieodwołalne”. Jest więc odpowiedzialny za życie i śmierć Ukraińców, a także za poziom życia Europejczyków i Amerykanów na poziomie podstawowych potrzeb, na które wpłynie globalny kryzys. 

Tego, że prezydentura Trumpa będzie nieprzewidywalna, spodziewało się tak wielu, że to słowo przylgnęło już do amerykańskiego przywódcy niemal jak imię. Jednak Trump zafundował światu więcej niż za swojej pierwszej kadencji. Tak jak w Polsce PiS 1.0 nie dorównywało rozpędowi PiS-u 2.0, tak druga kadencja Trumpa przyćmiła tę pierwszą już po kilku miesiącach. A globalne problemy do rozwiązania również są nieporównywalnie większe niż wtedy.

W nowym numerze „Kultury Liberalnej” publikujemy wywiad z Martinem Wolfem brytyjskim publicystą gospodarczym i autorem wydanej przez nas książki „Kryzys demokratycznego kapitalizmu” – o tym, jaki jest Trump 2.0. Wolf, który napisał swoją książkę jeszcze przed wyborami w USA, przewidział, że Ameryka Trumpa będzie chciała przewodzić światu, w którym mocarstwa atomowe siłą biorą to, co mogą wziąć. Teraz mówi: „Jest nawet gorzej, niż pisałem”.

Co się zmieniło? „Trump chce wprost wprowadzić w Ameryce dyktaturę i tego nie ukrywa” – odpowiada Wolf w rozmowie z Adamem Józefiakiem. „Jego polityka to powrót do myślenia w kategoriach stref wpływów. Wyraźnie czuje się bliżej niektórych dyktatorów, przede wszystkim Władimira Putina, którego zdaje się podziwiać – z wzajemnością. Trump jest kapryśny. Nie tylko pragnie zostać dyktatorem – on ma osobowość, charakter i moralność kogoś pokroju Nerona. Są dyktatorzy tacy jak Xi Jinping, którzy potrafią się kontrolować, a my jesteśmy w stanie określić ich cele polityczne. Trump jest zupełnie inny. […] W historii było wielu despotów, którzy robili szalone rzeczy nie dlatego, że miało to sens, ale po prostu dlatego, że mogli. Mnie osobiście przypomina to nieco strategię polityczną Mussoliniego – podobna osobowość. Trumpowi chodzi głównie o to, by móc rządzić strachem”.

Chaos i lęk, który pojawił się w Europie wraz z prezydenturą Trumpa, widać chociażby po liczbie newsów czy analiz na jego temat w mediach. W Polsce codziennie pojawiają się nowe, nawet wtedy, kiedy media żyją debatami przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi. Nasza polityka może stać się równie chaotyczna, jak ta amerykańska, z tą różnicą, że jej konsekwencje będą miały znacznie mniejszy zasięg. Mimo to – pomyłki polskiego prezydenta będą miały znaczenie w Europie.

Zapraszam państwa do lektury tego wywiadu, a także innych tekstów w nowym numerze. Polecam kolejną odsłonę dyskusji o udziałach autorów w zyskach ze sprzedaży ich książek, którą publikujemy w dziale „Czytając” – Sylwia Góra rozmawia z członkinią zarządu Unii Literackiej Joanną Gierak-Onoszko.

Życzę dobrej lektury, 

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”