Antoni Pusz: Czym zajmuje się organizacja Women for Security?

Eva Kirsteine: Naszym celem jest wzmacnianie pozycji kobiet w polityce międzynarodowej i bezpieczeństwie. Zajmujemy się również kwestiami wojskowymi – organizujemy zarówno małe, jak i większe konferencje poświęcone kobietom w siłach zbrojnych. Mogą one mieć charakter krajowy lub międzynarodowy, na przykład na szczeblu NATO. Jednak Women for Security to organizacja pozarządowa, która realizuje różne projekty. Prowadzimy program mentorski skierowany do młodych kobiet, które chcą rozpocząć karierę w dziedzinie bezpieczeństwa lub stosunków międzynarodowych. Zorganizowaliśmy trzymiesięczny program mentorski. Uczestniczki biorą udział w zajęciach dowodzenia. Program dotyczy różnych rodzajów i poziomów bezpieczeństwa – cybernetycznego, samoobrony i innych. Organizujemy również szkolenia. Obecnie prowadzimy szkolenia dyplomatyczne dla osób z Azji i Europy.

Próbujecie przekonywać kobiety, aby wstąpiły do wojska?

Raczej pokazujemy, że można robić karierę w dowolnym miejscu – także w sektorze wojskowym. Poza tym jest on bardzo męski. Kiedy myślimy o wojsku, wyobrażamy sobie mężczyzn, którzy bronią kraju, a przecież tworzą go też kobiety. Ewentualne zagrożenie, na przykład wojna, dotknie wszystkich. Wszyscy więc powinni być jak najlepiej przygotowani.

Łotwa nie jest dużym krajem pod względem liczby ludności. Nasze możliwości są poważnie ograniczone. Dlatego powinniśmy zaangażować wszystkich. Uważam, że kobiety też powinny być objęte obowiązkiem służby wojskowej. Obecnie obowiązek ten dotyczy mężczyzn, a kobiety mogą zgłaszać się na ochotnika. Jednak moim zdaniem za pięć lat, biorąc pod uwagę spadek liczby ludności, takie rozwiązanie będzie niewystarczające.

Wyobrażam sobie przeciwników takiego rozwiązania, argumentujących, że obowiązkowy pobór kobiet wpłynie negatywnie na przyrost naturalny.

Nie sądzę, by tak było. Obowiązkowe szkolenie wojskowe można odbyć po liceum, kiedy ma się 18 lub 19 lat i trwa ono 11 miesięcy. Ile kobiet zakłada rodzinę w tym wieku? Po zakończeniu szkolenia można się specjalizować. Można też wstąpić do Gwardii Narodowej, która jest rodzajem służby ochotniczej. Wtedy trzeba zgłaszać się na szkolenia na 21 dni w ciągu roku, zazwyczaj w weekendy. Można więc mieć rodzinę i pełnić tę służbę. Można też zostać zawodowym żołnierzem, to normalna praca. Podczas wojny sprawa wygląda oczywiście nieco inaczej.

Moim zdaniem oboje rodziców powinno brać odpowiedzialność za dzieci. Dlaczego tylko kobiety miałyby gotować dla nich posiłki czy prać? Jeśli kobieta służy w siłach zbrojnych, chce odbyć więcej szkoleń, aby uzyskać wyższy stopień, to mężczyzna może wykorzystać wolne weekendy, aby zająć się dziećmi. Moim zdaniem jest to całkowicie możliwe i mam wiele przyjaciółek, które służą w siłach zbrojnych w służbie zawodowej i mają dzieci. Da się to połączyć.

Ale w przypadku wojny mężczyźni będą musieli iść do wojska. Jeśli kobiety również przejdą trening i zostaną wezwane do armii, w rodzinie nie będzie nikogo, kto będzie mógł zająć się dzieckiem.

Jeśli pójście na wojnę byłoby obowiązkowe dla wszystkich przeszkolonych, uważam, że to państwo powinno znaleźć sposób, aby zająć się takimi rodzinami. W końcu idziesz na wojnę, żeby służyć państwu. 

Alternatywnie można też pozwolić jednemu z rodziców na zostanie z dziećmi.

Żołnierze są często wysyłani na półroczne misje do innych krajów. Jak to jest w przypadku rodzin, w których oboje rodziców służy w armii?

Wojsko bierze pod uwagę sytuację rodzinną. To standardowa praktyka w różnych krajach, ponieważ ważne jest, aby ktoś sprawował opiekę nad dzieckiem. Nie każdy wyjeżdża na misje międzynarodowe. Wiele czynników, takich jak procedury, terminy, obowiązki i stanowiska decyduje o tym, gdzie, kiedy i w jaki sposób dana osoba jest wysyłana.

Uważasz, że w armii powinno być więcej kobiet?

Nie chodzi tylko o liczbę, ale także o stanowiska. Na przykład w Gwardii Narodowej kobiety stanowią około 18 procent personelu, ale pytanie brzmi, jakie stanowiska zajmują? Zazwyczaj najmniej ważne, rzadko kierownicze. Z różnych badań wynika, że jeśli grupy decyzyjne są zróżnicowane, decyzje te są lepsze, skuteczniejsze i uwzględniają ryzyko. 

Chodzi również o reprezentację, o pokazanie problemów. Coraz więcej kobiet wstępuje do wojska. Ważne jest więc, aby były one również reprezentowane na wyższych szczeblach. Jeśli środowisko pracy jest bardziej integracyjne, chętniej się w nim pracuje, chętniej poświęca się swoją energię i czas. W rezultacie wojsko będzie bardziej skuteczne, a celem jest posiadanie skutecznego wojska, które może walczyć.

Jakie są bariery dla kobiet, które chcą wstąpić do wojska?

Z formalnego punktu widzenia nie ma żadnych barier. Jednak zaledwie kilkanaście procent osób zgłaszających się do wojska to kobiety. Prawdopodobnie nie postrzegają tego środowiska jako integracyjnego. Nie widzą siebie w nim. Bo jeśli coś widzisz, to w to wierzysz. Wciąż silne są stereotypy dotyczące tego, gdzie jest miejsce kobiety, co powinna robić. To kwestia społeczna.

Czy kobiety w armii są dyskryminowane? Czy żołnierki są traktowane inaczej?

Nie wynika to z mojego osobistego doświadczenia, bo nie należę do wojska, ale napisałam pracę licencjacką na ten temat i przeprowadziłam wiele wywiadów z kobietami w armii, z których wynika, że dyskryminacja istnieje. Przy czym nie dla każdej jest oczywiste, że to jest dyskryminacja. Kiedy pytałam kobiety, czy kiedykolwiek doświadczyły dyskryminacji lub seksizmu, odpowiadały, że nie. Ale kiedy zaczęłam drążyć temat, pojawiały się odpowiedzi typu: „Nie czuję się tam sobą”, „Czasami jestem traktowana gorzej niż inni”, „Czasami jestem molestowana” i tak dalej.

To jest dyskryminacja. Czasami tak bardzo znormalizowana, że nie mówi się o tym i próbuje się po prostu myśleć: „Muszę być taka jak oni. Muszę być męska”. A nie chodzi o to, że masz być męska, tylko o pracę, którą wykonujesz. Ponieważ służba zawodowa to praca.

Ta praca może być dobra, jeśli wiąże się z dyskryminacją?

Niektóre z moich przyjaciółek, żołnierki, dostrzegają dyskryminację, ale kochają to, co robią. Niektóre kobiety miały bardzo złe doświadczenia. Ogólnie rzecz biorąc, podoba im się ta praca. Ale potrzebna jest zmiana w społeczeństwie. Zmiana sposobu postrzegania ról płciowych.

Jak zmieniło się postrzeganie kobiet w wojsku?

W listopadzie pułkownik Antonina Blodone – komandorka batalionu sztabowego narodowych sił zbrojnych – poprowadziła paradę z okazji naszego Święta Niepodległości. Był to pierwszy przypadek w naszej historii, kiedy robiła to kobieta. Jest to też jedyna kobieta w łotewskiej armii zajmująca tak wysokie stanowisko. Im więcej widzimy kobiet na wysokich stanowiskach, tym bardziej zmienia się nasze postrzeganie ich w tej roli. Wiele osób nadal wyobraża sobie armię tak, jak wyglądała w czasach Związku Radzieckiego. Teraz już tak nie jest. Oczywiście nie jest idealna, ale nic nie jest idealne. Sektor wojskowy jest bardzo konserwatywny, więc trudniej w nim o zmiany.

Myślałaś o tym, żeby dołączyć do armii?

Od dwóch lat zastanawiałam się nad wstąpieniem do rezerw. Interesuję się tym, ale nigdy nie widziałam siebie w tej roli. Jednak przez ostatni rok, podczas różnych wydarzeń i programów, pracowałam z wieloma kobietami, które pełnią służbę zawodową i pokazały mi, że ja też mogę to robić. Zdałam sobie sprawę, że mogę być częścią tego świata. Wojsko to nie tylko ludzie, którzy biegają i strzelają z broni, jest tak wiele innych możliwości pracy, które można wykonywać.

Czy da się zachować kobiecość w męskim środowisku, jakim wciąż jest wojsko?

To środowisko sprawia, że jeśli chcesz tam być i odnieść sukces, czasami musisz się zmienić. Musisz się dostosować. W tym przypadku – do męskości. Pojawia się wtedy pytanie, czym jest męskość, czym jest kobiecość? Czy jest to potrzebne? Gdzie leży granica? Jak się identyfikujesz, co dodaje ci kobiecości? Wiem, że niektóre kobiety mają symboliczne rytuały, żeby pamiętać, kim są, na przykład noszą konkretną bieliznę, ale to naprawdę zależy od osoby.

Jak wygląda sytuacja osób LGBTQ+ w armii?

W Łotwie prawie wcale o tym nie rozmawiamy. Mam przyjaciela, który pisze pracę magisterską na temat społeczności LGBT i poboru do wojska. Jednak nie jest to tutaj popularnym tematem dyskusji.

Ale w armii muszą być takie osoby.

Tak. W większości przypadków się ukrywają. Boją się ujawnić lub pokazać. Kiedy myślisz o wojsku, wyobrażasz sobie heteroseksualnych, męskich mężczyzn. Tak to postrzegamy, prawda? Jeśli więc jesteś inny, to jak otwarty i gotowy jesteś, aby wyrazić siebie w bardzo surowym środowisku? Znam dwie takie osoby. Nigdy o tym nie mówią. Jeśli ktoś ich zapyta i poczują, że mogą mu zaufać, nie będą tego ukrywać, ale nigdy nie powiedzą tego sami z siebie.

Co zainspirowało cię do zajęcia się tematyką obronności i bezpieczeństwa?

Zaczęło się to, kiedy byłam na studiach. Potem zainteresowałam się kobietami w instytucjach związanych z pokojem i bezpieczeństwem, więc połączyłam te dwie rzeczy. Teraz jest to temat poruszany na całym świecie, w tym w Łotwie, więc przeprowadziłam więcej badań i spodobało mi się to. Pracowałam nad tym i zrozumiałam, że skoro o tym mówię, przeprowadziłam badania, to muszę też zobaczyć to na własne oczy, dlatego latem idę do rezerwy.

Czy była jakaś konkretna historia żołnierki, która cię zainspirowała?

Tak, są dwie kobiety. Jedna jest z kanadyjskich, a druga z amerykańskich sił zbrojnych. Pokazały mi, że ja też mogę to zrobić. Obie zostały wysłane do Łotwy. Romesh pracowała dla grupy zadaniowej, w marcu wróciła do Kanady. Razem zorganizowałyśmy w bazie wojskowej konferencję „Czy siły zbrojne są gotowe na więcej kobiet?”. Tak się poznałyśmy. Amerykanka Katie pracuje w dziale stosunków cywilno-wojskowych. Jest bardzo silną, uroczą i miłą kobietą. Ma trójkę dzieci. Niezwykle inspirująca kobieta. Od dziewięciu miesięcy stacjonuje w Łotwie.

Czy uważasz, że sytuacja kobiet w armii się poprawia, skoro z roku na rok jest ich coraz więcej?

Mam taką nadzieję. Więcej kobiet w wojsku to więcej głosów. Podejście powoli się zmienia. Na przykład słowo „żołnierz”. W języku łotewskim mamy rodzaje gramatyczne. Słowo „żołnierz” ma rodzaj męski, ale używa się go dla obydwu płci. Niedawno się to zmieniło i teraz mamy również wersję dla kobiet. To nie dużo, ale takimi małymi krokami wpływamy na postrzeganie kobiet w wojsku. Teraz będziemy mieli też specjalne damskie mundury z nieco innym krojem. Wcześniej dla obu płci ubrania były identyczne i nie do końca pasowały kobietom. Im więcej jest nas w armii, tym skuteczniej możemy walczyć o swoje potrzeby.

Myślę, że będzie coraz lepiej. Coraz więcej kobiet zajmuje też stanowiska kierownicze. Wierzę więc, że zmiany następują nie tylko w społeczeństwie, lecz także w strukturach wojskowych. Nie będzie to łatwe i zajmie dużo czasu, ale nie mamy innej opcji, zwłaszcza w tym regionie. Musimy wykorzystać potencjał ludzki, który mamy. Musimy zaangażować wszystkich.

 

This issue was published as part of PERSPECTIVES – the new label for independent, constructive and multi-perspective journalism. PERSPECTIVES is co-financed by the EU and implemented by a transnational editorial network from Central-Eastern Europe under the leadership of Goethe-Institut. Find out more about PERSPECTIVES: goethe.de/perspectives_eu.

Co-funded by the European Union. Views and opinions expressed are, however, those of the author(s) only and do not necessarily reflect those of the European Union or the European Commission. Neither the European Union nor the granting authority can be held responsible.