Dodatkowo amerykański prezydent chce w drugiej połowie sierpnia wprowadzić kolejne 25-procentowe cło na indyjskie towary jako karę za utrzymywanie przez Indie kontaktów handlowych z Rosją. W sumie stawka celna może sumarycznie wzrosnąć do 50 procent. Należy oczywiście przy tym pamiętać, że zapowiedzi Trumpa to jedno, ich realizacja – coś zupełnie innego.

Indie grają na czas?

Według amerykańskiego prezydenta negocjacje z Indiami rozpoczęte w lutym bieżącego roku, ciągną się zbyt długo – nie przyniosły one dotychczas rezultatów w postaci dwustronnej umowy handlowej. Lokator Białego Domu uznał, iż należy sprawę przeciąć. Stąd decyzja o wprowadzeniu ceł.

Tyle tylko, że dopiero od rezultatów kolejnej, szóstej tury rozmów planowanych na połowę sierpnia zależeć będą losy taryf celnych w przyszłym handlu pomiędzy krajami. Może się jednak okazać, że i te rozmowy nie zakończą się podpisaniem umowy. Władze w New Delhi wyraźnie już zasygnalizowały, iż nie będą śpieszyły się z zakończeniem negocjacji. Ich zdaniem brak umowy jest lepszy aniżeli podpisanie jej w niekorzystnej formie.

Król wysokich ceł

Donald Trump od dawna krytykował politykę celną New Delhi, a indyjskiego premiera Narendrę Modiego określił jakiś czas temu „królem wysokich ceł”.

Indie rzeczywiście od lat chronią konsekwentnie swój rynek przed towarami importowanymi, stosując bardzo wysokie cła na sprowadzane produkty. Dodatkowo funkcjonują tam trudne do przełamania bariery administracyjno-biurokratyczne, które skutecznie utrudniają zagranicznym producentom uczynienie z Indii rynku zbytu dla swoich towarów.

Szczególnie silna jest w Indiach ochrona rynku rolnego i miejscowego przemysłu przetwórczego. Średnie cła na produkty rolne sięgają tam 39 procent – przy czym na oleje roślinne wynoszą 41 procent, a na jabłka i kukurydzę aż 50 procent. Polityka ta wynika z chęci ochrony milionów małych gospodarstw rolnych, które nie byłyby w stanie konkurować z wielkimi kombinatami i farmami ze Stanów Zjednoczonych czy Ameryki Południowej.

Korzystne układy z Rosją

Indie znalazły się na celowniku Donalda Trumpa również ze względu na bliskie kontakty gospodarcze tego kraju z Federacją Rosyjską. New Delhi w dalszym ciągu współpracuje z Moskwą w sferze przemysłu zbrojeniowego. Wspiera również Rosję w zakresie nowych technologii, nie respektując międzynarodowych sankcji nałożonych na reżim Władimira Putina przez wspólnotę międzynarodową.

Indie stały się ponadto jednym z największych odbiorców rosyjskich surowców energetycznych. Importują z Rosji ropę naftową, mimo iż opłaty za ten surowiec wspierają w ogromnym stopniu machinę wojenną Putina.

Tylko w pierwszym półroczu 2025 roku dostawy ropy z tego kierunku pokrywały około 35 procent indyjskiego importu. Trump zagroził, że współpraca indyjsko-rosyjska zostanie ukarana kolejnymi, bliżej jeszcze nieokreślonymi stawkami celnymi.

Reakcja Indii

Władze indyjskie przyjęły ze spokojem zapowiedzi Trumpa dotyczące 25-procentowych ceł. Minister gospodarki Piyush Goyal stwierdził, iż dopiero po analizie gospodarczych efektów ich wprowadzenia rząd Narendry Modiego podejmie decyzje o reakcji na posunięcie Amerykanów. Strona indyjska zauważa przy tym, iż jednostronne wdrożenie ceł przez Stany Zjednoczone nie oznacza przerwania negocjacji, które mają doprowadzić do podpisania umowy.

Jednocześnie władze indyjskie zapowiedziały, że nie ugną się przed amerykańską presją dotyczącą kupowania od Rosji surowców energetycznych. New Delhi jasno daje do zrozumienia, iż wybór partnerów handlowych jest elementem suwerenności państwa indyjskiego.

Rywalizacja USA–BRICS

Administracja Trumpa twierdzi, że poprzez cła dąży do zrównoważenia bilansu handlowego z Indiami. Jednak nie to jest jej jedyną intencją. Trump chce przy okazji osiągnąć określone cele geopolityczne.

Poprzez cła ma on doprowadzić do osłabienia więzi Indii z krajami BRICS. Jest to grupa państw, w skład której wchodzą między innymi Chiny, Rosja, Indie, Brazylia i RPA. Stawiają one sobie za cel stworzenie alternatywy dla zdominowanego przez Stany Zjednoczone międzynarodowego handlu oraz układu geopolitycznego.

Kraje te, w tym także Indie, postrzegane są więc przez administrację Trumpa jako realizujące politykę niechętną, z nawet wrogą Stanom Zjednoczonym. Polityka celna ma być jednym z środków, by ich sojusz osłabić.

Rozczarowanie Indiami

Decyzja dotycząca nałożenia ceł ma również swoje podłoże w dążeniu administracji waszyngtońskiej do stworzenia pewnego rodzaju równowagi w relacjach z Indiami i Pakistanem. W ciągu ostatnich lat Waszyngton wyraźnie faworyzował New Delhi. Liczył na zbliżenie we wzajemnych relacjach i ożywienie współpracy w sektorze zbrojeniowym. A jednocześnie na ograniczenie powiązań handlowych oraz militarnych pomiędzy Indiami i Rosją.

Ostatnie lata pokazały jednak, że Indie – mimo iż ożywiły handel ze Stanami Zjednoczonymi, kupując między innymi amerykańską broń – nie zaprzestały współpracy z Rosją. New Delhi wciąż realizuje wieloletnie założenia swojej polityki zagranicznej polegającej na trzymaniu równego dystansu wobec największych mocarstw współczesnego świata. Próba przyciągnięcia Indii do niemal wyłącznej współpracy z krajami Zachodu i Stanami Zjednoczonymi nie przyniosła z punktu widzenia Waszyngtonu zadowalających rezultatów.

Zwrot w kierunku Pakistanu

Ze strony Donalda Trumpa odpowiedzią na taką sytuację jest chęć ożywienia współpracy z Pakistanem. Tak należy czytać zapowiedź wspólnych inwestycji tych krajów w wydobycie ropy naftowej.

Pakistan był przez lata ważnym dla USA partnerem w Azji Południowej. Współpracę osłabiły jednak wzrost wpływów fundamentalizmu islamskiego czy ukrywanie w tym kraju przywódców Al-Kaidy z Osamą bin Ladenem na czele. Pakistan stał się wówczas trwałym partnerem Chin, które weszły z nim w wielostronne relacje – od gospodarczych i politycznych po militarne. Administracja Trumpa stara się więc wbić klin w ten sojusz.

Amerykański szantaż

Zbliżenie amerykańsko-pakistańskie jest w New Delhi uznawane za próbę szantażu ze strony USA. Pakistan jest bowiem postrzegany przez Indusów jako siedlisko terroryzmu. Oskarżany jest o wspieranie ruchów separatystycznych i rebelianckich w Kaszmirze.

Zacieśnianie współpracy amerykańsko-pakistańskiej ma skłonić Indie do rezygnacji z układów handlowych z Rosją oraz ograniczenia aktywności w ramach BRICS, w obawie przed wzmocnionym przez USA sąsiadem.

Czy Stanom Zjednoczonym uda się takimi metodami zmienić priorytety geopolityczne Indii?

Indyjska reakcja może być inna od spodziewanej

Współpraca z Rosją oraz aktywność grupy BRICS są bowiem dla Indusów elementem wieloletniej polityki równoważenia wpływów i utrzymywania równego dystansu wobec światowych potęg. Ponadto antyamerykanizm odgrywa w społeczeństwie indyjskim wcale niebagatelną rolę. Mimo iż ponad pięć milionów Indusów mieszka obecnie w USA.

Donald Trump zdaje się jednak żądać od New Delhi jednoznacznych deklaracji. Paradoksalnie tego typu naciski mogą wywołać w Indiach reakcję odwrotną od tej, której oczekuje Waszyngton.