Dwa tygodnie temu w internecie zaczęły krążyć filmy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Izraela. W różnych wersjach językowych znajdują się na koncie YouTube izraelskiego MSZ. W wersji polskiej są dostępne na koncie Ambasady Izraela w Polsce. Skonfrontujmy ich przekaz z innymi źródłami.
Albert Camus „utopiom absolutnym” – ideologiom marksistowskiej i kapitalistycznej – przeciwstawiał utopię skromniejszą, wolną od mesjanizmu i wyzbytą nostalgii za ziemskim rajem. Polegała na żądaniu, by odrzucić świat, gdzie zabójstwo jest uprawnione, a życie ludzkie uznane za nic. I dodawał: oto pierwszy problem polityczny dzisiaj. To „dzisiaj” było 77 lat temu.
Jeden z filmów pokazuje uśmiechnięte twarze Gazańczyków i izraelską akcję humanitarną w Gazie zakrojoną na wielką skalę. Z drugiego można się dowiedzieć, że to ONZ odmawia rozdzielenia pomocy humanitarnej Gazańczykom.
To nie kryzys zaopatrzenia w żywność, to kryzys dostępu do niej
Z drugiej strony są dane międzynarodowej organizacji Save the Children, działającej do niedawna w Gazie. To międzynarodowa organizacja humanitarna non-profit pomagająca dzieciom. Istnieje od 1919 roku, działa w około stu krajach. Również w Polsce.
Na stronie Save the Children możemy przeczytać: „Ponad 930 000 dzieci w Strefie Gazy – prawie każde dziecko – jest obecnie zagrożonych głodem”. Nie jest to kryzys związany z zaopatrzeniem w żywność. Jest to kryzys dostępu i (braku) woli politycznej.
Save the Chlidren informuje, że od 2 marca 2025 roku, czyli od czasu wprowadzenia przez władze izraelskie całkowitej blokady, do Strefy Gazy nie wpuszczono żadnych, oprócz tych nielicznych organizowanych przez siebie, dostaw – żywności, wody, paliwa, lekarstw. Jednak od pomocy humanitarnej uzależnieni są niemal wszyscy mieszkańcy. „Z powodu odcięcia dostaw ludzie są zmuszeni do podejmowania desperackich kroków, aby przeżyć, podczas gdy ciężarówki z żywnością gniją na granicach. Światowy Program Żywnościowy ONZ (WFP) i kuchnie społeczne w całym pasie Gazy wyczerpały zapasy żywności i zostały zmuszone do wstrzymania działalności”.
Głód jako metoda prowadzenia wojny
Ośrodek Studiów Wschodnich opublikował z kolei trzy tygodnie temu szesnastominutowy film „Izrael wykorzystuje głód jako metodę prowadzenia wojny i wysiedleń”. Pokazuje on „rozdawanie pomocy humanitarnej” przez Izrael w Strefie Gazy. Czyli otwieranie ognia do ludzi, którzy po tę pomoc przyszli. W filmie wielokrotnie wypowiada się Marek Matusiak, koordynator projektu „Izrael–Europa” w OSW. Kilka miesięcy temu pisał w „Kulturze Liberalnej”, że powinniśmy traktować Izrael jak normalne państwo. Oznacza to, że nie godzimy się na popełnianie „zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości w Gazie, oraz używania «bezpieczeństwa» jako wytrychu pozwalającego uzasadnić dowolne działanie”.
O strzelaniu do Palestyńczyków w punktach dystrybucji utworzonych przez Gaza Humanitarian Foundation (czyli organizację izraelską) alarmuje też międzynarodowa organizacja humanitarna Lekarze bez Granic. Jest to organizacja pozarządowa, która działa od ponad pięćdziesiąciu lat i pomaga w kilkudziesięciu krajach. Jedna z nielicznych, którym Izrael pozwolił zostać w Strefie Gazy.
Postrzeleni i zabici to głównie mężczyźni. Na stronie Lekarzy bez Granic czytamy między innymi relacje dwóch rannych. Mansour Sami Abdi, ojciec czwórki dzieci: „Ludzie walczyli o pięć palet. Kazali nam wziąć jedzenie, a potem strzelali ze wszystkich stron. Przebiegłem 200 metrów, zanim zdałem sobie sprawę, że zostałem postrzelony. To nie jest pomoc. To kłamstwo”. Mohammad Daghmeh, 24-letni uchodźca z Al-Qarary w Chan Junis: „Zostałem postrzelony o 3:10 nad ranem. Byliśmy uwięzieni, a ja krwawiłem nieprzerwanie do 5:00 rano. Było tam wielu innych mężczyzn. Jeden z nich próbował mnie stamtąd wyciągnąć. Został postrzelony w głowę i zmarł na mojej piersi. Pojechaliśmy tam tylko po jedzenie, żeby przeżyć, tak jak wszyscy inni”.
76 dolarów za kilogram cukru
Lekarze bez Granic piszą też, że ceny żywności w Gazie wzrosły do tego stopnia, że nawet podstawowe produkty są poza zasięgiem większości mieszkańców. Powołując się na dane Światowego Programu Żywnościowego ONZ (WFP), podają przykłady: kilogram cukru kosztuje średnio 76 dolarów amerykańskich (to około 280 złotych), a kilogram ziemniaków lub mąki prawie 30 dolarów (około 110 złotych).
W innym tekście na stronie Lekarzy bez Granic czytamy: „Ponad 700 kobiet w ciąży i karmiących piersią oraz prawie 500 dzieci z ciężkim i umiarkowanym niedożywieniem jest obecnie objętych opieką w ambulatoryjnych ośrodkach żywieniowych w obu przychodniach. Liczba pacjentów w placówce Lekarzy bez Granic w mieście Gaza wzrosła z 293 przypadków w maju do 983 przypadków na początku lipca. Wśród pacjentów z lipca 326 to dzieci w wieku od 6. do 23. miesięcy”. Czyli większość przyjętych dzieci z niedożywieniem jest poniżej 2. roku życia. W tym samym tekście jedna z lekarek bez granic, Joanne Perry, mówi, że kobiety w 6. miesiącu ciąży ważą często nie więcej niż 40 kilogramów. Na skutek niedożywienia rodzą przedwcześnie. W inkubatorach dla wcześniaków jest po 4–5 dzieci. A niedożywieni rodzice oddają posiłki i suplementy diety, które otrzymują w przychodniach swoim dzieciom.
Głód
Izraelską narrację można również skonfrontować z danymi The Integrated Food Security Phase Classification (IPC). To organizacja, która zajmuje się klasyfikacją faz bezpieczeństwa żywnościowego na świecie. Stworzony przez nią system jest powszechnie stosowanym globalnym standardem. Zagrożenie opisywane jest w nim za pomocą pięciostopniowej skali: od minimalnego do głodu.
Według IPC w okresie od kwietnia do maja tego roku w Gazie 1,95 miliona osób (93 procent) zostało sklasyfikowanych jako znajdujące się w sytuacji kryzysowej lub gorszej (faza 3 lub wyższa IPC), w tym 925 tysięcy (44 procent) w fazie 4 IPC (stan wyjątkowy) i 244 tysięcy osób (12 procent) w fazie 5 IPC (katastrofa).
Faza czwarta to sytuacja, gdy z powodu ostrego niedożywienia występuje nadmierna śmiertelność. Albo gdy zdobywa się żywność, wyprzedając majątek domowy.
Faza piąta jest wtedy, gdy gospodarstwa domowe nie są w stanie zdobyć żywności żadnymi sposobami. „Widoczne są głód, śmierć, nędza i skrajnie krytyczne poziomy ostrego niedożywienia. Aby sklasyfikować sytuację jako głód, obszar musi charakteryzować się skrajnie krytycznym poziomem ostrego niedożywienia i śmiertelności”.
Tak sytuacja przedstawiała się dwa miesiące temu.
Jak wygląda głód, opisała Hanna Krall w książce „Zdążyć przed Panem Bogiem”, która powstała na podstawie jej rozmów z Markiem Edelmanem.
„Czarni i brzydcy leżą osłabli z głodu w wilgotnej pościeli i czekają, aż ktoś przyniesie im owies na wodzie albo coś ze śmietnika. Wszystko jest tam szare – twarze, włosy, pościel. Oszczędnie palą karbidówkę. Ich dzieci wyrywają na ulicy przechodniom paczki z rąk w nadziei, że tam jest chleb, i natychmiast wszystko pożerają. W szpitalu dają spuchniętym z głodu dzieciom po pół jajka w proszku i po pastylce cebionu dziennie – to już dzielą lekarze, bo nie można narażać salowej, która też jest spuchnięta, na mękę dzielenia. […] Waga wynosiła przeciętnie od 30 do 40 kg i była niższa o 20–25 proc. od wagi przedwojennej. Najniższa waga wynosiła 24 kg u kobiety trzydziestoletniej. Skóra jest blada, nieraz bladosina. Paznokcie, szczególnie u rąk, są szponowate.”
„Stan psychiczny charakteryzuje się ubóstwem myśli. Z czynnych, energicznych, ludzie zmieniają się w apatycznych i ospałych. Są prawie zawsze senni. O głodzie nie pamiętają, nie zdają sobie sprawy z jego istnienia, jednakże na widok chleba, słodyczy lub mięsa stają się nagle agresywni, pożerają go łapczywie, mimo że narażają się na bicie, od którego nie umieją się bronić ucieczką. […] Przejście od życia do śmierci jest powolne, prawie niedostrzegalne. Śmierć jest podobna do śmierci fizjologicznej ze starości”.
Głód jest zawsze tym samym. Niezależnie od czasu, miejsca i narodowości. Będzie tym samym dla palestyńskiej kobiety i izraelskiego zakładnika.
Dystans przygodnego widza
Hannah Arendt pisała o figurze „przygodnego widza”. Taki widz z dystansu przygląda się zbrodni. Dystans sprawia, że to, co widzi, nie obciąża jego sumienia. Tę figurę przywołuje w swojej najnowszej książce „Trudny wiek” Anda Rottenberg. Przygodnego widza nazywa zaplątanym w widowisko śmierci gapiem. „Taki obserwator nie zbliża się do ofiary, pozostaje na zewnątrz”. Ta figura i te zbrodnie dotyczyły oczywiście drugiej wojny światowej. Zastanawiam się jednak, jak bardzo za sprawą mediów sami przybieramy postawę przygodnego widza. Wstajemy, sprawdzamy liczbę zabitych, w Gazie, w Ukrainie, gdziekolwiek indziej, podajemy tę liczbę dalej, oburzamy się?
Można zrobić kolejny krok. Wesprzeć finansowo organizację pomocową lub działać na jej rzecz. Naciskać na polityków. Chodzić na demonstracje. Rozmawiać z innymi o tym, co dzieje się w Strefie Gazy, walcząc przy tym z dezinformacją i propagandą, której przykładem są filmy opisane na początku.
Ani zbrodnia, ani kłamstwo nie są uprawnione
Simone Weil. Słowa sprzed ponad osiemdziesięciu lat. „Demokracja, władza większości, nie są dobrem. Są tylko środkiem służącym dobru, trafnie czy nietrafnie uznanym za skuteczny. Gdyby zamknięcie Żydów w obozach koncentracyjnych i uśmiercanie ich za pomocą wyrafinowanych tortur było zarządzone nie przez Hitlera, lecz przez Republikę Weimarską, i to mocą postanowień jak najbardziej parlamentarnych i legalnych – tortury te nie byłyby przez to ani o jotę więcej uprawnione niż są dzisiaj. Nie można zaś wcale uznać, że rzecz taka była nie do pomyślenia. Uprawnione jest tylko to, co jest słuszne. Ani zbrodnia, ani kłamstwo nie są nimi nigdy”.
To, co robi Izrael w Gazie, nie jest uprawnione. Nawet jeśli Hamas przechwytywał część pomocy humanitarnej dostarczanej przez organizacje międzynarodowe.
Sytuację, w której intencjonalnie pozwala się cierpieć (a w skrajnych przypadkach – umierać) z głodu drugiemu człowiekowi, nazywam zbrodnią.
Nie ma znaczenia, kim jest ten człowiek. I nie ma tu pola do dyskusji, co jest dopuszczalne (czy uprawnione), a co nie, w walce z terroryzmem, w walce o ziemię, o prawdę, o cokolwiek innego.
To wszystko mnie nie interesuje, kiedy mamy przed sobą człowieka cierpiącego głód. A kiedy tym człowiekiem jest dziecko, dziesiątki, setki tysięcy dzieci, to tym bardziej nie widzę przestrzeni na jakąkolwiek dyskusję inną niż o faktach. I o tym, co możemy zrobić, by tę sytuację zmienić.
A pierwszy, podstawowy krok to skierowanie wzroku na to, co dzieje się w Gazie. Na jednym z muranowskich murów ktoś namazał: „Gdzie kierujesz wzrok, tam patrzysz”. Patrzmy na to, nie jak przygodny widz u Hannah Arendt, ale uważnie, bo jesteśmy uczestnikami tej tragedii, nie jej widzami.