
Powieść Aubrey Hartman, utrzymana w konwencji grozy, kusi czytelników i czytelniczki głośną ciszą i trudnymi emocjami wypełniającymi tytułowy Martwy Las. Głównym jej bohaterem jest lis Bazyl, przewodnik po świecie umarłych zwierząt. Sam pozostaje zawieszony pomiędzy istnieniem a nieistnieniem – jest „nieumarłym”, pełniącym funkcję Przewodnika między światami. Jego zadanie to odnajdywanie zbłąkanych dusz, które nie potrafią trafić do właściwego im kręgu Zaświatów: Przyjemności, Postępu, Pokoju lub Płaczu. Porządek Martwego Lasu zostaje jednak zakłócony, gdy Bazyla odwiedza borsuczyca Coniemiara, a wraz z nią pojawia się przepowiednia mogąca zburzyć dotychczasowy ład tej osobliwej rzeczywistości. A jej zistoczenie, jak na złość, ma mieć miejsce w wigilię Wszystkich Świętych.
Równolegle z fabularnym wątkiem przygodowym rozwija się historia samego Bazyla – pełna smutku, czułości i tragizmu. Jako szczenię został porzucony przez matkę i zginął w dramatycznych okolicznościach (jak się później okaże – kluczowych dla powieści), pozostając w przekonaniu, że nikt go nie kochał ani w świecie żywych, ani w świecie zmarłych. Jego rola przewodnika staje się zatem formą kompensacji – sposobem na odnalezienie sensu w egzystencji pozbawionej miłości i przynależności. Choć jego wygląd, naznaczony rozkładem (między innymi nie ma jednego oka, pusty oczodół zasłania starym monoklem, co staje się jego znakiem rozpoznawczym), budzi lęk i odrazę niektórych bohaterów, wewnętrznie pozostaje postacią pełną empatii i łagodności. Hartman niezwykle trafnie ukazuje emocjonalne rozdarcie bohatera, a opisy jego samotności i tęsknoty posiadają niemal fizyczną intensywność, wywołując u czytelnika autentyczny, cielesny ból współczucia.

Bazyl bardzo zgrabnie wpisuje się również w nurt tak zwanych„śmieciowych zwierząt” w literaturze dziecięcej – bohaterów reprezentujących gatunki marginalizowane, niechciane i postrzegane jako nieczyste. Lisy, szczury czy gołębie, często utożsamiane z miejskimi szkodnikami, stają się tu figurami inności i wykluczenia. Jako lis-zombie Bazyl zajmuje w tej symbolicznej hierarchii miejsce najniższe: martwy, zdeformowany, a jednak najbardziej wrażliwy i zdolny do współodczuwania. Jego przyjaźń ze szczurami – równie „śmieciowymi” – stanowi metaforę wspólnoty tych, których świat odrzuca. Powieść, wykorzystując konwencję grozy, podejmuje w istocie refleksję etyczną: ukazuje, że prawdziwe dobro może wyrastać z tego, co pogardzane, a troska i solidarność stają się możliwe właśnie na obrzeżach społecznego i biologicznego porządku.

Umieszczenie zwierząt w świecie pozagrobowym nie jest pomysłem zupełnie nowym. Jedną z wcześniejszych realizacji tego motywu stanowi książka Grzegorza Gortata „Miasteczko ostatnich westchnień” (2014). Zwierzęta zamieszkujące tytułowe miasteczko żyją w azylu za Rzeką – miejscu bezpiecznym, bo oddalonym od ludzkich siedlisk, będących niegdyś źródłem cierpienia i zagrożenia. Harmonia tego świata zostaje zaburzona, gdy do ich domu trafia ludzkie niemowlę, a nieludzcy bohaterowie decydują się ocalić je przed śmiercią. W „Lisie” obserwujemy podobną dynamikę. Choć pozornie człowiek nie odgrywa tu tak istotnej roli, jego obecność jest znacząca – świat Zaświatów staje się w pełni zwierzęcy, rządzony przez prawa natury, które są bezwzględne, ale zarazem sprawiedliwe – również względem człowieka. Ciekawy pozostaje sam koncept organizacji pozagrobowego porządku według zasad przyrody, a nie ludzkiej moralności czy religii.
Największą wartością powieści Hartman jest jednak wyjątkowo zgrabne splecenie opowieści o emocjach i stracie z konwencją horroru. Tak jak w klasycznej literaturze gotyckiej natura odzwierciedlała wewnętrzne przeżycia bohaterek i bohaterów, tak tutaj to właśnie emocje porządkują przestrzeń Martwego Lasu i wyznaczają jego rytm. Autorka w sposób niemal dydaktyczny – w najlepszym znaczeniu tego słowa – pokazuje, że żałoba i żal są procesami o głębokim, transformacyjnym charakterze. W jednym z najpiękniejszych fragmentów powieści czytamy:
„Uważacie, że żal to dziura. Pustka. Nieobecność. Ale to nieprawda. Żal jest czymś ciężkim i masywnym – być może czymś najcięższym. Naciska na krawędzie duszy, zmuszając ją do zmiany kształtu… […]. Żal będzie istniał zawsze, zawsze będzie zajmował miejsce. I właśnie to jest piękne w duszy. Jest w niej nieskończona przestrzeń” [s. 321–322].
Te słowa stanowią nie tylko emocjonalny finał historii Bazyla, lecz także swoisty manifest egzystencjalny powieści – przesłanie o konieczności pogodzenia się z utratą i o miłości, która nie kończy się wraz ze śmiercią.

Hartman tworzy więc narrację głęboko humanistyczną – paradoksalnie właśnie poprzez rezygnację z człowieka jako centrum świata przedstawionego. To zwierzęta, nie-ludzie i nieumarli, stają się nośnikami uniwersalnych prawd o emocjach, pamięci i utracie. Ich doświadczenia są tym bardziej poruszające, że pozbawione ludzkiej retoryki heroizmu czy moralizatorstwa. Autorka udowadnia, że literatura dla młodszych czytelników może być zarazem wymagająca i metafizyczna, że potrafi mówić o śmierci w sposób poważny, ale nie przygnębiający.
Powieść „Lis z Martwego Lasu” w towarzystwie ujmujących czarno-białych ilustracji Marcina Minora, w świetnym tłumaczeniu Adama Pluszki, łączy w sobie elementy baśni, gotyckiego horroru i filozoficznej przypowieści o miłości silniejszej niż śmierć. Dzięki temu wymyka się prostym klasyfikacjom gatunkowym i czytelniczym. Dla młodszych odbiorców może być emocjonalnym przewodnikiem po trudnym doświadczeniu straty, dla dorosłych – głęboko symboliczną opowieścią o etyce troski, empatii i współistnienia wszystkich istot. To książka, która zostaje w czytelniku na długo po lekturze, ponieważ – niczym jej bohater – każe nam spojrzeć w oczy temu, co odrzucone i zapomniane, i dostrzec w tym źródło czułości.
Książka:
Aubrey Hartman, „Lis z Martwego Lasu”, il. Marcin Minor, przeł. Adam Pluszka, wyd. Kropka, Warszawa 2025.
Proponowany wiek odbiorcy: 9+ (wskazanie wydawcy)
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.