Wiemy o tym z dokładnej relacji kilku ocalałych, którzy dotarli do miejscowości Tawila, kontrolowanej przez Ruch Wyzwolenia Sudanu, który pozostaje neutralny w wojnie między RSF a Sudańskimi Siłami Zbrojnymi (SAF). Wraz z nimi do Tawili uciekło około stu tysięcy ludzi, dołączając do ponad pół miliona uchodźców, którzy znaleźli tam schronienie od wybuchu w 2023 roku wojny domowej.
Sudan nie jest priorytetem dla nikogo
Tawila, wymordowana i zrównana z ziemią podczas poprzedniego ludobójstwa w Darfurze w 2004 roku, nadawała się na uchodźcze obozowisko. Pozostałe 12 milionów wypędzonych przez wojnę ludzi w większości nadal szuka jakiejś Tawili, w Sudanie czy poza jego granicami. Żeby im pomóc, ONZ zaapelowała o 6 miliardów dolarów na początku roku. Nie dostanie ich.
Gaza i Ukraina są politycznymi priorytetami, na pozostałe kryzysy nie starcza czasu, sił i pieniędzy. Tylko podczas pierwszego roku obecnej wojny w Sudanie zginęło około 150 tysięcy ludzi; od czerwca 2024 roku wiarygodnych danych brak.
Za ludobójstwo w Darfurze 20 lat temu Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze ściga byłego prezydenta Sudanu Omara al-Baszira i jego bliskich współpracowników. Jednego z nich, Alego Kuszaiba, MTK właśnie skazał, jedynie za zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości; zarzutu intencjonalnego wymordowania członków ludów Fur i Massalit za to, że są czarnoskórzy, udowodnić się nie dało, choć bojówkarze dżandżawidzi, pod jego rozkazami, wyjaśniali ofiarom, że muszą zginąć, bo są „czarnymi niewolnikami”.
Wymordowano wówczas w latach 2003–2005 od 200 do 300 tysięcy ludzi. Mimo listu gończego, Baszir podróżował po świecie. Obalony został, po 30 latach władzy, w 2019 roku. Armia (SAF) dołączyła do buntu zdesperowanej ludności; wsparli ją dżandżawidzi, przemianowani na RSF. Obie siły zbrojne następnie solidarnie podzieliły się władzą, wspólnie udaremniając obywatelskie próby budowy demokracji w zdewastowanym kraju. Al-Baszira skazali na trzy lata więzienia za korupcję (!), mamiąc Hagę możliwością jego ekstradycji.
Samozwańczy generał kontra samozwańczy prezydent
Chwiejna równowaga sił między dowódcą SAF, generałem Abdel Fattahem al-Burhanem, który ogłosił się prezydentem, i wodzem RSF, generałem Mohamedem Hamadem Dagalo, przetrwała ponad trzy lata. W końcu Burhan zażądał, by Dagalo mu się podporządkował i włączył RSF do armii. Tytuł generała Dagalo nosi równie samozwańczo co Burhan prezydenta; dla przedstawiciela sudańskich elit nieznośna była konieczność traktowania byłego poganiacza wielbłądów i rzeźnika Darfuru jako równego sobie. Gdy Dagalo odmówił, wybuchła wojna. Obie armie stronią w niej od bezpośrednich konfrontacji i skupiają się na zdobywaniu ziem przeciwnika i wyrzynaniu podejrzewanej o sprzyjanie mu ludności.
Ale Dagalo kontroluje nie tylko dawnych dżandżawidów, lecz i wielkie sudańskie kopalnie złota. Głównym odbiorcą cennego kruszcu są Zjednoczone Emiraty Arabskie. Przed wybuchem wojny domowej sprowadziły bezpośrednio z Sudanu 19 ton; w rok później, w 2024 roku, już 29 ton. Obejmuje to także oficjalny eksport państwowy, kontrolowany z kolei przez Burhana.
W 2024 roku wyeksportował on poprzez swego sojusznika – Egipt, dodatkowe 27 ton, a Dagalo, poprzez sprzymierzony Czad i Libię – 25 ton. Jest czym finansować wojnę, która odtąd trwa nieprzerwanie ze zmiennym szczęściem.
Drony na wagę złota
Burhan odbił w końcu stolicę, Chartum, ale miasto jest zbyt zniszczone i urzędy przeniosły się do Port Sudan. Z kolei zwycięstwo Dagalo w El-Faszer oznacza, że niemal cały Darfur znalazł się pod kontrolą RSF. Umożliwi to kontynuowanie ludobójstwa, i jego finansowanie – to właśnie w Darfurze znajdują się potencjalnie największe sudańskie złoża. Za złoto Emiraty płacą Dagalo bronią, sprzętem i zapewne też personelem do jego obsługi: drony, które zbombardowały Port Sudan, wymagały specjalistycznego personelu. Współpraca wojskowa stron ma długą historię: tysiące najemników z RSF walczyły po stronie Emiratów podczas ich udziału w saudyjskiej interwencji w wojnie domowej w Jemenie.
ZEA są z kolei militarnie mocno obecne we wszystkich krajach Rogu Afryki. Abu Dhabi zaprzecza jednak kategorycznie, jakoby zbroiło RSF. Na początku roku rząd sudański, czyli Burhan, podał jednak Emiraty do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (odrębnego od MTK), oskarżając je o wspieranie swoją bronią ludobójstwa popełnianego przez RSF. Po kilku miesiącach MTS odrzucił sudański pozew, stwierdzając, że skoro ZEA, podpisując konwencję o ludobójstwie, zastrzegły, że nie uznają jurysdykcji MTS w tej sprawie, to nie mogą być na mocy tej konwencji ścigane. Także i organizacje praw człowieka są chwalebnie wstrzemięźliwe w słowach: Human Rights Watch mówi jedynie o „możliwości ludobójstwa”, komisja śledcza Rady Praw Człowieka też nie stwierdziła, by ludobójstwo miało miejsce.
Studium sojuszniczej sprzeczności
O ludobójstwo oskarżyły RSF wprawdzie Stany Zjednoczone, które też jako pierwsze uznały poprzednie ludobójstwo w Darfurze – ale niewielkie są szanse, by lewicowa opinia i rzecznicy „globalnego Południa”, oskarżający Izrael o ludobójstwo w Gazie, chciały znaleźć się po tej samej stronie, co administracja Trumpa. No chyba, żeby można było powiązać Izrael i RSF: prasa w Egipcie, popierającym Burhana, zwraca uwagę, że w wojnie w Jemenie i Emiraty, i Izrael, zwalczają Hutich. Sugerując połączenie Izraela, poprzez aktywność Emiratów, ze zbrodniami Dagalo. Kłopot w tym, że Egipt także jest wrogo nastawiony do Hutich, których napady na statki na Morzu Czerwonym zdruzgotały dochody z Kanału Sueskiego. Słowem oskarżenia RSF o ludobójstwo raczej nie będzie.
Wzajemne relacje sojuszników obu stron stanowią zresztą studium sprzeczności. Rosja wspierała Burhana, licząc na możliwość założenia bazy morskiej w Port Sudan, ale po ostatnim nalocie dronów odłożyła te plany. Za to grupa Wagnera, być może na własną rękę, popierała RSF, co sprawiło, że Ukraina poparła Burhana, a więc znalazła się po tej samej stronie, co Rosja. Tymczasem popierany przez nią w Libii generał Khalifa Haftar wspiera z kolei Degalo z powodu swojego konfliktu z Egiptem, popierającym SAF.
Zbrodniarze mogą spać spokojnie
Skonfliktowana z Egiptem z powodu zapory na Nilu Etiopia także popiera Degalo – ale podobnie czyni Erytrea, która znajduje się obecnie z Etiopią na krawędzi wojny o port w Assabie. Patron Hutich, Iran, ze względu na wrogość wobec Emiratów także wspiera Burhana, a więc znajduje się po tej samej stronie, co USA.
Nie zanosi się też na to, by MTK zainteresował się Sudanem. Trybunał jest zbyt zajęty sprawą Gazy, co z kolei po części jest reakcją na krytykę Trybunału, że nadmiernie się skupia na zbrodniach popełnianych w Afryce.
Dagalo – ale i Burhan, którego wojska też są winne zbrodni, choć zapewne nie ludobójstwa – mogą spać spokojnie. A póki nic nie zakłóca dopływu złota z Sudanu do Emiratów, nic też nie będzie zakłócać wojny.