Jutro Włodzimierz Czarzasty ma wygłosić w Sejmie orędzie. Ale już w pierwszych dniach zdążył zaznaczyć swoją obecność jako nowy marszałek – zarówno decyzjami, które podjął, jak i reakcjami na nowe zaszczyty i obowiązki.

Zakaz sprzedaży alkoholu

W Sejmie od poniedziałku nie będzie można sprzedawać alkoholu. Czarzasty uzasadnił to rozporządzenie czymś w rodzaju sprawiedliwości społecznej. Skoro Sejm pracuje nad ograniczeniem sprzedaży alkoholu dla wszystkich obywateli, między innymi nad zakazem sprzedawania go na stacjach benzynowych, to powinien świecić własnym przykładem.

Poseł Marek Jakubiak z koła Wolnych Republikanów już wyraża wątpliwości. Podobnie uwagi czynił niedawno Sławomir Mentzen z Konfederacji. Alkohol ich zdaniem w Sejmie bywa przydatny.

A sytuacja przypomina tę z warszawskiej rady miasta, gdzie z kolei na nienaruszalne prawo mieszkańców miasta do picia powoływała się Platforma Obywatelska. Po gorączkowych grach zakulisowych i burzliwej debacie na posiedzeniu rady w głosowaniu wygrali radni przeciwni zakazowi sprzedaży alkoholu w nocy. Miejska lewica była za.

Wygrana nie przyniosła PO jednak spodziewanego tryumfu, tylko wstyd. Partia musiała tłumaczyć się z uporu i obiecać, że wycofa się ze swojego postulatu. Moralnie więc przegrała. Wygrała za to szeroko pojęta miejska lewica, twardo trzymająca się swojego stanowiska. Teraz sejmowa lewica odebrała alkohol posłom na terenie ich miejsca pracy.

Decyzja o zakazie sprzedaży alkoholu w Sejmie jest nie tylko nośna medialnie ze względu na to, że sam alkohol jest głośnym tematem. Jest też ważna społecznie.

Alkohol dostępny w sejmowym barze wpisuje się w swoiście pojmowaną kulturę picia niewielkiej ilości alkoholu w oficjalnych sytuacjach. Jest to kultura z długą tradycją, ale w większości miejsc już nieaktualna. W starych amerykańskich filmach prezesi częstują innych prezesów szklanką whisky. Jednak we współczesnych salach konferencyjnych dominuje raczej kawa i woda, a na rautach wino zero procent. Lewica, która promuje kulturę sober, promuje więc nowoczesny styl życia. A wpuszczanie do społeczeństwa nowych trendów to przecież specjalność lewicy na całym świecie.

Ideowa ofensywa antyalkoholowa

Dlatego decyzja Czarzastego może mieć też wymiar polityczny. Straceńcza obrona prawa do picia w wykonaniu warszawskiej PO przypomina „wolnościowe” hasła Konfederacji. A decyzja Czarzastego stoi w kontrze do tak pojmowanej wolności. Jakkolwiek groteskowo by to nie brzmiało w kontekście alkoholu, lewica jako pierwszą stawia sprawiedliwość i równość.

To z kolei przywołuje zadawane od kilku dni w mediach pytania o lewicową agendę Czarzastego jako marszałka. Czy jego nowe stanowisko będzie dla lewicy jakkolwiek przydatne w ciągu tych dwóch lat przed wyborami? Wydaje się, że Czarzasty może zrobić to, co uniemożliwiła mu przed poprzednimi wyborami Koalicja Obywatelska – odbić lewicowe postulaty. A właściwie odzyskać je i stworzyć nowe. Jest to możliwe, tym bardziej że po 2023 roku KO zabrała się za odbijanie postulatów Konfederacji i na tym nadal się skupia.

Czarzasty jako marszałek może więc zwrócić uwagę na to, że w Polsce jest jeszcze lewica i można na nią głosować.

Oczywiście to samo mogłaby zrobić przedstawicielka młodszego pokolenia lewicy, które wciąż nie może w partii Czarzastego przejąć sterów, ale marszałkiem jest akurat on.

Krzyż

Kolejny temat, który podbił media, to sprawa krzyża. Zapytany o to przez dziennikarza, Czarzasty odpowiedział, że nie zamierza zdjąć krzyża z sali obrad. Uzasadnił, że lewica jest za świeckim państwem, ale nie przeciw ludziom wierzącym.

To sprytna odpowiedź. Nowy marszałek uniknął w ten sposób etykiety, którą politycy PiS-u przypięli Rafałowi Trzaskowskiemu, kiedy walczył o prezydenturę kraju. Jako prezydent Warszawy i będąc jeszcze wówczas bliżej lewicy niż prawicy, nakazał zdjęcie krzyży ze ścian urzędu miejskiego. PiS-owcy ogłosili, że Trzaskowski walczy z wiarą. Czarzastemu nie będą mogli przypiąć takiej etykiety do pleców.

Ale Czarzasty nadal zachowa przestrzeń i moralne prawo głoszenia świeckich, antyklerykalnych poglądów na państwo.

I to też bardzo się przyda lewicy przed wyborami. Koalicja Obywatelska wykonała w ciągu ostatnich dwóch lat liczne światopoglądowe wolty. Nośna, świecka agenda również może wrócić do lewicy jako jej atut i ponieść ją ku wyborcom.

Czarzasty komunista

Pozostaje trzecie skojarzenie, które miało Czarzastego pogrążyć, czyli komuna, a więc wyzwisko lansowane przez Jarosława Kaczyńskiego.

Kaczyński wypomina Czarzastemu PZPR-owską przeszłość, jakby zapomniał o istnieniu aktywnego w stanie wojennym prokuratora Stanisława Piotrowicza. Gwiazdy PiS-u w kadencji 2015–2019, następnie wybranego przez partię do Trybunału Konstytucyjnego.

W polityce, a zwłaszcza w jej demagogicznej odsłonie, nikt nie zwraca uwagi na to, czy jest konsekwentny. Nie robi tego zwłaszcza Jarosław Kaczyński. Ogłosił więc Czarzastego komunistą i czeka.

Tu nie wiadomo, jak się sprawa potoczy. Czarzasty rzeczywiście należy do starego pokolenia Lewicy i od dawna zarzuca się mu, że blokuje drogę do władzy młodszym od siebie. Wybory na nowego przewodniczącego partii, które odbędą się niedługo, mogą nic w tym wizerunku nie zmienić – wszystko wskazuje na to, że Czarzasty ponownie w nich wystartuje. I prawdopodobnie je wygra, bo bardzo starał się o to, żeby zdobyć poparcie wśród aktywu.

I choć o komunie pamiętają dziś już tylko dinozaury, a na młodym pokoleniu nie robi ona wrażenia, to Czarzasty jako przewodniczący ożywi starą dyskusję o blokowaniu zmiany pokoleniowej w Lewicy.

A, że będzie też marszałkiem i to, jak można się spodziewać, wywołującym emocje, przeciwnikom tym łatwiej będzie tę dyskusję kierować na abstrakcyjne dziś, ale nośne i łatwe skojarzenia z komuną.

Jarosław Kaczyński na pewno będzie próbował wszelkich sposobów na podtrzymanie tej emocji, bo notowania jego partii spadają.

Co dalej z Lewicą?

Czy z tego wszystkiego można wyciągnąć wnioski na temat szans Lewicy w najbliższych wyborach? W całym równaniu trzeba jeszcze rozważyć jedną zmienną – Donalda Tuska. A ten współkoalicjantów potrzebuje jak tratwy. Jednocześnie ich jednak topi. Ich notowania spadają w zawrotnym tempie – gdyby wybory odbyły się dziś, do Sejmu samodzielnie weszłaby tylko Lewica.

Jednak KO bez partnerów nie mogłaby rządzić. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi Tusk zrozumiał, że aby zdobyć i utrzymać władzę, musi stać się częścią szeroko pojętego obozu demokratycznego. A jednocześnie odebrał Lewicy (na krótko) jej agendę.

Czy teraz będzie grał razem z Czarzastym, czy tylko na siebie? Od tego zależy przyszłość Lewicy i przyszłość KO. A przejęcie stanowiska marszałka przez Czarzastego ma wpływ na rozwój tej sytuacji.