Zamiast choinki, lukrowanych pierniczków i Świętego Mikołaja w „Na ratunek Gwiazdce” autorka proponuje narrację zanurzoną w mroku zimowego folkloru, bliższą klasycznej baśni spod znaku „Dziewczynki z zapałkami” H.Ch. Andersena niż popkulturowej opowieści familijnej. Bohaterami książki jest trójka rodzeństwa – Anders, Stina i Mała Marta, dzieci gajowego, żyjące w świecie, gdzie zima nie jest jedynie świąteczną dekoracją, lecz realnym zagrożeniem. Ich spokojna codzienność zostaje zakłócona w momencie, gdy znajdują Gwiazdkę – magiczną, zantropomorfizowaną istotę, ściągniętą na ziemię przez podłego czarnoksiężnika Corviusa Craxusa. Gwiazdka nie jest jedynie symbolem świąt, lecz nośnikiem równowagi, ciepła i nadziei, a jej uwięzienie powoduje zachwianie porządku świata. Aby ją uratować, dzieci, wraz z pomocą pewnego ogromnego czarnego kozła, muszą wyruszyć w niebezpieczną wyprawę i odnaleźć serce maga, co staje się zarówno dosłownym celem fabularnym, jak i metaforą przywracania harmonii w świecie dotkniętym mrokiem.

Elfgren konsekwentnie buduje atmosferę opowieści, rezygnując z oczywistych świątecznych rekwizytów. Boże Narodzenie (nie w sensie religijnym) jest tu raczej stanem emocjonalnym czy też etycznym niż zestawem rozpoznawalnych symboli spod znaku Coca-Coli. Zima pełni podwójną funkcję: z jednej strony tworzy baśniowy, świąteczny pejzaż, z drugiej zaś jest bezwzględną siłą, która potrafi odebrać życie. Głód i chłód stają się niemal pełnoprawnymi bohaterami powieści, napędzając akcję i podkreślając wagę sprawy, o którą walczą dziecięcy bohaterowie. W tle tej historii wyraźnie zarysowuje się także problem społeczny – hierarchiczność świata i nierówny dostęp do dóbr gwarantujących przetrwanie. Przeżyć mogą tylko ci najbardziej uprzywilejowani, co nadaje opowieści zaskakującą głębię i aktualność również w znaczeniu globalnym. 

Szczególnie udanie wypada warstwa grozy, rzadko spotykana w literaturze dziecięcej o tematyce świątecznej. Zamek Corviusa Craxusa nie jest jedynie miejscem akcji, lecz organicznym przedłużeniem jego mrocznej natury. „Kiedy [Anders] wkroczył w otwartą paszczę bramy, miał wrażenie, że zamek go połyka” [s. 32] – ten obraz doskonale oddaje sposób, w jaki przestrzeń zostaje tu podporządkowana psychologii antagonisty. Sługi maga, czarne ptaszyska przypominające gawrony, stworzone z „włosów i plwocin”, wzmacniają poczucie obrzydzenia i zagrożenia. Groza nie jest tu celem samym w sobie, lecz narzędziem narracyjnym, pozwalającym młodemu czytelnikowi oswoić lęk i zrozumieć, że zło może mieć realny, namacalny wymiar.

Interesującym elementem jest także postać samej Gwiazdki. Choć tytuł sugeruje, że to ona wymaga ratunku, w praktyce często pełni funkcję opiekunki i wybawicielki dziecięcych bohaterów, niczym klasyczny baśniowy pomagier. Niejednokrotnie działa na zasadzie deus ex machina, co może budzić ambiwalentne odczucia. Z jednej strony osłabia to dramaturgię niektórych scen, z drugiej jednak wpisuje się w tradycję baśniowej figury dobra, które interweniuje w kluczowych momentach. Trudno nie dostrzec również podobieństw do Gwiazdki z filmu „Życzenie” Disneya, choć Elfgren unika bezpośrednich nawiązań. Jej Gwiazdka jest mniej popkulturowa, bardziej eteryczna i zakorzeniona w baśniowej symbolice – choć wciąż siostrzanie podobna do swojej mainstreamowej przyjaciółki, co może stanowić ciekawy punkt wyjścia do analizy porównawczej i spojrzenia na postaci „gwiazdek spełniających życzenia” w szerszej perspektywie. 

Na osobną uwagę zasługuje postać czarownicy, którą dzieci spotykają podczas swojej wyprawy. Jej prawdziwa tożsamość, dla dobra historii, niech pozostanie tajemnicą. Choć na pierwszy rzut oka może przywodzić na myśl Białą Czarownicę Jadis z „Opowieści z Narnii” C.S. Lewisa jako władczynię zimowej krainy, szybko okazuje się postacią o zupełnie odmiennych poglądach i motywacjach. Praktykuje magię blisko związaną z naturą, dba o swoich gości i wyraźnie sprzeciwia się czarnej magii Craxusa, postrzegając ją jako siłę destrukcyjną. Jej decyzja, by pomóc rodzeństwu, wpisuje się w feministyczny wzorzec wiedźmy – kobiety obdarzonej wiedzą i władzą, która nie wykorzystuje ich do niecnych celów, lecz działa w imię równowagi i sprawiedliwości.

Jedynym elementem, który może pozostawiać pewien niedosyt, jest momentami zbyt wyraźna ostrożność autorki. Czasem ma się wrażenie, że Elfgren świadomie powstrzymuje się przed pójściem o krok dalej w stronę mroku, jakby pamiętając, że jej odbiorcą są dzieci. Jest to zrozumiałe, lecz jednocześnie warto mieć na uwadze, że młodzi czytelnicy potrafią przetwarzać znacznie trudniejsze i bardziej niepokojące treści, niż często zakładają dorośli. Groza – szczególnie ta bożonarodzeniowa, osadzona w baśniowej konwencji – nie musi być czymś, czego należy się obawiać. 

Mimo tej zachowawczości książka i tak wyraźnie wyróżnia się na tle innych świątecznych opowieści, które często popadają w przesłodzenie i schematyczność. „Na ratunek Gwiazdce!” to powieść sprawnie napisana, przemyślana i konsekwentna w swojej estetyce. Łączy baśniową strukturę z elementami grozy i refleksją społeczną, oferując młodemu czytelnikowi coś więcej niż tylko chwilową rozrywkę. To świąteczna opowieść, która nie boi się chłodu, ciemności i niepokoju – bo wie, że tylko na ich tle światło Gwiazdki może naprawdę zabłysnąć.

Książka: 

Sara B. Elfgren, „Na ratunek Gwiazdce”, il. Johan Egerkrans, przeł. Agata Teperek, wyd. Kropka, Warszawa 2025. 

Proponowany wiek odbiorcy: 6+ (wskazanie wydawcy)

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.