Szanowni Państwo!

Pytanie o to, jak ekonomia może ocalić świat, brzmi ciekawie, zwłaszcza przed świętami, kiedy emocje kierują nami w większym stopniu. Na ogół są one tak samo potrzebne, jak racjonalne decyzje – te pierwsze napędzają drugie. Przykładowo, najpierw porusza nas na przykład czyjeś złe położenie, a potem myślimy, jak mu pomóc korzystając z posiadanych przez nas zasobów. Jednak kluczowe jest właśnie to, by emocjom nie ulegać bardziej niż racjonalnym wpływom. Bo ostatecznie o tym, jak uratujemy swój mikroświat czy nieco poprawimy cudzy, zdecydują fakty i wyciągane z nich wnioski.

Co z tym dzieckiem?

Do tego przekonuje Erik Angner, filozof i ekonomista z Uniwersytetu Sztokholmskiego. Jego książka „Jak ekonomia może ocalić świat. Proste pomysły na rozwiązanie naszych największych problemów”, która ukazała się właśnie w wydawnictwie „Kultury Liberalnej” zawiera obietnicę skuteczności nauki w walce z najpoważniejszymi zagrożeniami takimi jak zmiany klimatyczne czy głód. 

Ale również i z tymi indywidualnymi problemami, jak choćby to, żeby małe dzieci mogły przespać całą noc. Angner dowodzi, posługując się własnym przykładem, że sprzeczne zalecenia zawarte w poradnikach dla rodziców często wynikają wyłącznie z przeświadczeń autorów. Nie są poparte wiarygodnymi badaniami. 

A nawet w tym celu, żeby nasze pociechy były wyspane, warto odnieść się do nauki. 

Dzięki tej metodzie odpowiedź na pytanie, czy lepiej odkładać dziecko do łóżeczka, by zasnęło w nim samo, czy nosić je, aż zaśnie na rękach rodziców, jest wiarygodna. I skuteczniejsza.

Naprawić świat cyferkami?

Według Angnera również o tym mówi nam ekonomia. Autor przekonuje, że nauka ta pomaga zrozumieć nam więcej niż inne, bo fizyka, medycyna czy politologia nie są w stanie samodzielnie uporać się ze stojącymi przed nami wyzwaniami. 

„Zrozumienie ich źródeł, prognozowanie przyszłości, zapobieganie przyszłym katastrofom – wszystko to należy do ekonomii” – pisze Angner. 

Dzieje się tak dlatego, że celem ekonomii zawsze było naprawianie świata. To od zawsze miał być jej główny cel.

Czas świąteczno-noworoczny sprzyja refleksjom o tym, jak naprawić świat, więc tezy Angnera są teraz szczególnie aktualne. 

Wspólnota, a nie konflikty

W rozmowie z Adamem Józefiakiem przekonuje: „Ludzie często myślą o ekonomii jako o dziedzinie skoncentrowanej na poziomach cen, bezrobociu, indeksach giełdowych – i oczekują, że ekonomiści dostarczą jakichś magicznych odpowiedzi na pytania z tym związane. Wszystkie te kwestie rzeczywiście należą do obszaru zainteresowań ekonomii, ale ekonomia to coś więcej. […] dotyczy więc każdego wyboru, wszystkiego, co wiąże się z ludzkim dobrostanem. […] Od początku swojego istnienia ekonomiści zawsze interesowali się poprawianiem świata, a nie jedynie jego opisywaniem”. I dodaje: „Ludzie często postrzegają ekonomię jako ponurą naukę, skupioną na konfliktach i sprzecznych interesach. To błąd, bo koncentruje się ona na dobrobycie i wspólnocie”. A nie na własnym interesie.

W numerze znajdą Państwo też fragment całej lektury:

„Ta książka opowiada o tym, jak ekonomia może nam pomóc zbudować świat, w którym ludzie wiodą bogatsze, pełniejsze życie. Ekonomia spełnia swoje obietnice. Oferuje realne, praktyczne, oparte na twardych danych rozwiązania poważnych problemów, które mogą pomóc nam w życiu prywatnym, społecznym, biznesowym i politycznym. Rozwiązania te bywają idiomatyczne, innowacyjne i często nieintuicyjne. Odbiegają od innych, na przykład oferowanych przez pozostałe nauki społeczne i behawioralne. Nie oczekuję, że uwierzycie mi na słowo. Każdy rozdział poświęcony jest wielkiemu wyzwaniu, przed którym stoimy jako jednostki i społeczności. Przedstawia również propozycje ekonomistów, jak sobie z nim poradzić: jak położyć kres ubóstwu i nierównościom, jak stać się lepszym rodzicem, nie robiąc sobie krzywdy, jak zapobiec socjopatycznym zachowaniom, jak ocalić życie, jak stać się szczęśliwym, pokornym i bogatym, jak zbudować społeczność i oszczędzać zasoby itd.

Rozwiązania te bynajmniej nie sprawią, że w czarodziejski sposób świat nagle sam z siebie stanie się lepszym miejscem. Kto oczekuje magicznych zaklęć lub kryształowych kul, powinien skierować się do półki z literaturą fantastyczną (w której oczywiście nie ma nic złego). Najbliższym, a zarazem najbardziej praktycznym działaniem, na jakie możemy liczyć, jest zatem poszukiwanie rozwiązań na gruncie nauki. I tę właśnie obietnicę spełnia ekonomia. Twarde dane dają nam powód do podjęcia działania i oczekiwania zmiany. Rady ekonomistów oczywiście należy wdrażać ostrożnie i przede wszystkim z należytą etyką. Dotyczy to również wizji dobrego życia i społeczeństwa. Powiedziałbym, że należy je stosować również z myślą o estetyce. Skoro i tak buduje – my lepszy świat, równie dobrze możemy go przy tym upiększyć – z pomocą poetów, malarzy i innych artystów. Podsuwane wskazówki mogą okazać się zaskakujące. 

Niektórzy ludzie oczekują od ekonomistów «rozwiązania» każdego problemu poprzez prywatyzację, deregulację lub liberalizację. Owszem, niekiedy istotnie proponują oni tego typu środki. Zdarza się jednak, że je aktywnie zwalczają. Konkretna rada będzie zależeć od problemu i jego kontekstu – nie wyłączając przy tym wartości, jakimi kierują się ludzie, których on dotyczy. Niektóre problemy ekonomiści woleliby rozwiązywać poprzez podniesienie podatków, przekazanie pieniędzy biednym, promowanie równości, nakłanianie do większej pokory lub umacnianie społeczności. Wspólną cechą tych wskazówek dotyczących sposobów postępowania jest to, że są one dalekie od konserwatyzmu rozumianego jako obrona status quo. Propozycje, które wysuwają ekonomiści, są niepozorne, lecz radykalne – a nierzadko wyzwalające. Często mają one na celu dobro tych najgorzej sytuowanych, nie tych bogatych i wpływowych. Można pokusić się o pytanie: «Czy to naprawdę ekonomia?».

Zakres problemów, którymi zajmują się ekonomiści – oraz sugerowanych przez nich rozwiązań – jest naprawdę szeroki. Odpowiedzią na to pytanie będzie zatem entuzjastyczne «Tak!». Warto sobie przypomnieć, że ekonomia obejmuje wszystko, co wiąże się z dobrostanem człowieka. Czasami ludzie narzekają na «imperializm» ekonomistów – zawsze muszą oni wcisnąć swoje trzy grosze, mimo że nikt ich o to nie prosił. W znacznej mierze to domniemane szarogęszenie się wynika po prostu z szerokiego zakresu tematycznego ekonomii. To nie błąd; ekonomia po prostu tak ma. Zresztą najbardziej fascynujące są właśnie zagadnienia interdyscyplinarne. Ekonomia (i nie tylko ona) pełnymi garściami czerpie z psychologii, neuronauki i innych dziedzin, aż po literaturę i teologię”.

Zapraszamy do czytania książki Erika Angnera oraz nowego, świątecznego numeru.

Życzymy Państwu wesołych, a przede wszystkim spokojnych Świąt. 

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin,

zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”