Euro 2012 minęło, stadion pozostał, nadszedł zatem teraz czas, żeby go otworzyć. To oczywiście bardzo zabawne, że zaczyna się o tym myśleć dopiero teraz, kiedy obiekt już stoi i nagle zagroziła mu nieopłacalność.

zdjecie 1
źródło: portal o.pl

Wszystkiemu ma zaradzić prężna inicjatywa „Wspólny Narodowy”, której przewodzą cztery organizacje: Stowarzyszenie Obywatelskie Saska Kępa, „Sie-Je w mieście”, a także Stowarzyszenie Badawczo-Animacyjne „Flâneur” oraz Fundacja Na Rzecz Wspólnot Lokalnych „Na miejscu”. Jednym z działań była konferencja zorganizowana w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, w ramach której odbyła się debata wokół Narodowego z udziałem Saschy Haselmayera z Ashoki, twórcy Citymartu – portalu zbierającego problemy, z jakimi borykają się burmistrzowie miast. W trakcie dyskusji można było zadać pytania osobom ze spółki PL.2012, która zarządza Stadionem, a także wypowiedzieć się na temat swoich odczuć wobec samego budynku. Haselmayer zwrócił uwagę, że problemy generowane przez współczesną architekturę w przestrzeni publicznej nie są zazwyczaj winą architektów, ale władz, które nieumiejętnie określają swoje cele. Dla władzy ważne jest przeprowadzenie inwestycji, architekt ma zaś skonstruować budynek. Nikt nie myśli jednak o tym, jakie są potrzeby lokalnych mieszkańców – w efekcie czego informacje, którymi architekci kierują się przy projektowaniu bryły, bardzo często obarczone są grzechem braku konsultacji społecznych. Czy można coś na to poradzić?

Odpowiedzią mogą być działania wokół Narodowego, które są właśnie podejmowane. W ostatni weekend na Stadionie przeprowadzono warsztaty dla organizacji pozarządowych, w ramach których ich przedstawiciele mogli przyjrzeć się okolicy Narodowego i wspólnie pomyśleć nad jej przemianą (wcześniej przeprowadzono odpowiednie warsztaty dla sportowców, w planach są również konsultacje z mieszkańcami).

Tym, co obecnie zwraca uwagę w całym otoczeniu Stadionu jest dojmująca pustka i zupełny brak pomysłu na funkcjonowanie ogrodzonego terenu. Nieśmiałe próby zmiany widać po porozstawianych tu i ówdzie siedziskach, które wyglądają całkiem zachęcająco. O niewykorzystanym potencjale przypominają jednak równie mocno gołe trawniki oraz rzeźby porozrzucane bez pomysłu między drzewami i ścieżkami dla pieszych. Póki co nieźle się tu podobno biega, nawet lepiej niż w pobliskim Skaryszaku, ponieważ wieczorami jest oświetlenie. Nie wierzę, że nie można byłoby tutaj prowadzić większej ilości działań.

Okres narzekań na Narodowy powinniśmy uznać za zakończony i zastanowić się, co można zrobić, by okolica przybrała na atrakcyjności. By zawitało tu więcej życia, powinno przede wszystkim pojawić więcej miejsc siedzących z możliwością podłączenia się do internetu czy mobilnych food-trucków, które stanowiłyby dobrą alternatywę dla drogich restauracji wewnątrz Stadionu. Mądrą inwestycją byłoby stworzenie ciekawych, tymczasowych – wiem, że słowo to w Polsce skażone jest złymi konotacjami, ale trzeba jakoś je „odzyskać” – instalacji, które mogłyby przyciągać mieszkańców także jesienią i zimą. Warto także pomyśleć, czy na wzniesieniu wokół Narodowego nie dałoby się stworzyć tras saneczkowych. Jestem przekonany, że byłby to hit tegorocznej zimy!

zdjęcie 2
zdjęcie własne autora.

Na zakończenie uwaga ogólna: casus Narodowego pokazuje, że dziś to budynek musi zabiegać o użytkownika. Budowla nie jest celem samym w sobie. Musi być atrakcyjna, posiadać bezprzewodowy Internet, a także być dostępna dla niepełnosprawnych i rodziców z dziećmi. Powoli do zarządców miast dociera informacja, że inwestycje niezachęcające do ich odwiedzenia są strzałem w stopę.

Rozmowa z Sashą Haslemayerem już wkrótce na stronach „Kultury Liberalnej”!