szkola_kotow okladkaW grudniu zaginęła nasza ukochana kotka. Po kilku tygodniach bezowocnych poszukiwań zaczęliśmy dopuszczać do siebie myśl, że zimą na zewnątrz mogła sobie nie poradzić (dotąd była typowym kanapowcem). Trudno jednak, zwłaszcza dzieciom, pogodzić się z tak pesymistycznym scenariuszem. I oto z odsieczą pospieszył nam Kim Jin-kyung, koreański pisarz i miłośnik kotów.

„A może koty nie umierają, a idą tam, gdzie mogą się bawić i uczyć?” – taka wizja kocich zaświatów zdecydowanie ułatwia pogodzenie się z odejściem pupila. Kim Jin-kyung stworzył ją, by pocieszyć córki po stracie ukochanego kota.

„Szkoła Kotów” to nie jest zwykła opowieść o przygodach chłopca, jego kotów i odejściu jednego z nich. To pełna fantazji historia o kocich wybrańcach wysłanych na nauki w magiczne miejsce. Właściciel kota Saliksa, chłopiec o imieniu Mindzun, dowiaduje się o Szkole Kotów z… kocich listów pisanych ludzkim pismem (to jedna z umiejętności, którą Saliks nabył w szkole). Rodzicielska intuicja podszeptuje mi, że autor książki takie właśnie listy preparował w imieniu opłakiwanego przez córki ulubieńca, tworząc podnoszącą na duchu wersję wydarzeń: kot żyje, ale w kocim świecie. Całe szczęście, że może nas o tym informować.

Przygody uczniów kociej szkoły są pełne tajemnic, zagadek i intrygujących elementów, które powoli układają się w spójną całość. Stopniowo dowiadujemy się coraz więcej o uczniach i profesorach, o historii Szkoły, o złowrogich „Kotcieniach” i owianej nutką grozy Kryształowej Grocie. Zakończenie pierwszej części „Szkoły Kotów” intryguje i irytuje – historia zostaje przerwana w kulminacyjnym momencie, zaś na rozwiązanie zagadki Groty oraz dalsze przygody kota Saliksa i jego przyjaciół przyjdzie nam poczekać. Dobrze, że polskie wydanie drugiego tomu ma się wkrótce ukazać, bo moja 10-letnia córka wprost nie może się go doczekać. Mam nadzieję, że wydawnictwo Kwiaty Orientu uraczy polskich czytelników wszystkimi pięcioma tomami kociej sagi.

P15

Nieco mroczna i mistyczna akcja książki przeplatana jest lekkimi epizodami o kocich igraszkach. Zamiłowanie Kim Jin-kyunga do kotów jest wyczuwalne i odzwierciedlają je precyzyjne opisy różnych odmian kotów i kocich obyczajów. Nieco ponure, realistyczne ilustracje Koreańczyka Kim Jae-honga mogą na pierwszy rzut oka budzić grozę, ale przeplatane są antropomorficznymi obrazkami radosnych, baraszkujących, a nawet grających na gitarze i śpiewających zwierzaków. Zresztą cała książka opiera się na konfrontacji dobra i zła, radości i smutku, dnia i nocy, yin i yang

MH-10

Kto zna i posiada koty wie, że są to istoty intrygujące. Nadprzyrodzone moce i tajemnicze przygody jak najbardziej wpisują się w ich wizerunek. Podchwyciliśmy więc ochoczo wątek kociej szkoły, by wytłumaczyć najmłodszej córce zniknięcie naszej ulubienicy.

Zastanawiałam się nawet, czy nie spreparować listu pisanego kocią łapką. Na szczęście nie zdążyłam. Uciekinierka odnalazła się niespodziewanie po półtoramiesięcznej tułaczce. Widocznie nie przyjęto jej do Szkoły Kotów, pewnie okazała się za młoda.

 

Książka:

Kim Jin-kyung „Szkoła kotów. Tajemnica Kryształowej Groty”, il. Kim Jae-hong, przeł. E. Matejko-Paszkowska, Choi Sung Eun (Estera Czoj), Wydawnictwo Kwiaty Orientu, Skarżysko-Kamienna 2013.