Mam graniczące z pewnością przeczucie, że o przyznaniu tegorocznej Nike Karolowi Modzelewskiemu (to chyba jedyny sensowny wybór spośród najsłabszej od lat, a wręcz kuriozalnej finałowej siódemki) wie mniej ludzi, niż o sprawie Kingi Dunin i Ignacego Karpowicza, którzy na najpopularniejszym portalu społecznościowym wylewają na siebie kubły pomyj. Przypomnijmy, krytyczka pożyczyła pisarzowi trzynaście tysięcy złotych i trochę euro. Kiedy zażądała zwrotu, on miał jej kazać „spierdalać”. Ona upubliczniła całe zdarzenie. W zamian Karpowicz opisał, jak to w domu Dunin zatrzymywał się przejazdem i za każdym razem padał ofiarą molestowania seksualnego, a na koniec znajomości nawet gwałtu. W odpowiedzi subtelna feministka stwierdziła, że Karpowicz powinien udać się do psychiatry, a tak w ogóle to oczernia ją, bo chce ukryć, że żyje w konkubinacie z sekretarzem nagrody Nike i jednym z głównych recenzentów literackich „Gazety Wyborczej”. W domyśle zawdzięcza temu związkowi liczne pozytywne oceny na łamach pisma, co więcej – może też dostać Nike. W końcu nagrody nie dostał, ale trudno nie zauważyć, że „Gazeta Wyborcza” bardzo upodobała sobie książki autora „Sońki”.

Pani wytknęła panu, że homoseksualista. Może nie sprawdził się w łóżku? Pan przyznał, że bezwolnie się jej poddawał. Brawo dla obojga!| Jacek Wakar

Zabawne, prawda? Tu pisarz, jak dla mnie bardzo mocno przeceniany, tam lewicowa krytyczka, feministyczna ideolożka, z ustami pełnymi frazesów na każdą okazję. Książki Karpowicza zawsze miałem za pretensjonalne koncepty, opinie Dunin raziły chełpliwością, narcyzmem i stopniem zideologizowania. A teraz wyznaczyli nowe standardy. Pani wytknęła panu, że homoseksualista. Może nie sprawdził się w łóżku? Pan przyznał, że bezwolnie się jej poddawał. Brawo dla obojga! Do tego jeszcze rzucone wprost, za to bez żadnych dowodów, oskarżenie o korupcję. Nie żebym Karpowicza bronił, jego postawa jest oczywiście w całej tej sprawie na wskroś żenująca, tylko czekać aż zapłacze niczym skrzywdzony dzieciak. A jednak Kinga Dunin zachowuje się jeszcze bardziej obrzydliwie. Działa w myśl zasady, że jeśli rozbryzgasz wokół siebie gówno, trochę na pewno przylepi się do adwersarza.

Najlepiej byłoby zapasy w błocie Dunin i Karpowicza przemilczeć, by nie sprawiać im cienia satysfakcji. A jednak kąsek łakomy, więc felietoniści i komentatorzy nie mogą milczeć, bo alkowa Dunin i Karpowicza stała się alkową publiczną. W „Do Rzeczy” Bronisław Wildstein kpi, tłumacząc towarzyskie gry pary naszych milusińskich prawidłami lewicowej ideologii. W „Newsweeku” Paweł Huelle tłumaczy, że się w ogóle całą historią nie przejął, bo reprezentuje ona poziom Pudelka. W tygodniku „Wprost” Karolina Korwin-Piotrowska wreszcie nazywa rzeczy po imieniu. Mówi, że przedstawiciele elit – prof. Hartman, Rafał Ziemkiewicz, Dunin i Karpowicz – to nikt więcej, jak tylko banda kretynów, która ma resztę ludzi za głupków. Nazywa ich brzydszymi bohaterami Pudelka.

Smutne to, bo Karpowicza i Dunin bardzo łatwo wykpić. Gorzej jednak, że za każdym razem, kiedy otwieram gazetę albo włączam telewizję, czuję się zapraszany do rynsztoku.| Jacek Wakar

Trudno się nie zgodzić. Opera mydlana z Dunin i Karpowiczem w rolach głównych pokazuje dobitnie kondycję rzekomych elit. Kinga Dunin próbowała ponoć wyznaczać wzorce, a teraz sama dała przykład. Karpowicz okazał się skrzywdzonym chłopaczkiem, trudno z pełną odpowiedzialnością nazywać go „prawdziwym mężczyzną”. Bardziej chyba nadawaliby się do „Warsaw Shore” – tam mogliby przy włączonych kamerach mierzyć się ze swoimi opisywanymi w sieci problemami.

Smutne to, wykpić oboje łatwo. Gorzej jednak, że za każdym razem, kiedy otwieram gazetę albo włączam telewizję, czuję się zapraszany do rynsztoku. Korwin-Piotrowska jest ostra we „Wprost”, ale najwyraźniej zapomniała zapytać, jak w tym tygodniu będzie wyglądać okładka tygodnika. A na niej fotomontaż z Hartmanem obejmującym nastolatkę i hasło „Kazirodztwo jest OK”. Prosto, konkretnie, na temat. Byle sprzedać więcej, zasady nie grają roli. W środku zaś, jeśli chodzi o kulturę, minirecenzyjki i jeden – słownie jeden – artykuł nieco większych rozmiarów. Elity upadają? Pewnie tak, ale jak sępy żerują na nich media, próbują popaść się świeżym mięsem wczorajszych autorytetów.

Bo że wczorajszych, mam pewność. Afera Dunin z Karpowiczem może zakończyć kariery obojga. Wcale nie będę myślał o nich z żalem, najwyżej z niesmakiem. No i z dość przykrym poczuciem, że oto wszyscy znaleźliśmy się w szambie.