Szanowni Państwo!

„Pierwsze dwa lata realizacji programu Mieszkanie Plus można uznać za stracone”. To nie kolejna krytyka pod adresem rządu ze strony opozycji, ale wnioski z raportu przygotowanego przez… stronników PiS-u dla premiera Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego.

Tymczasem niedawno władze partii zapewniały, że wszystko idzie znakomicie, a ambicje były ogromne. Jeszcze w maju 2018 roku Jarosław Kaczyński pisał, że „w ramach programu Mieszkanie Plus chcielibyśmy wybudować w najbliższych latach od 2,5 do 3 mln tanich mieszkań. To śmiały cel, ale wykonalny”. Dokładnie tyle samo mieszkań obiecywał Jarosław Kaczyński 12 lat temu, kiedy obejmował urząd premiera. Wówczas się nie udało.

Ile czasu dziś potrzebuje PiS na realizację tych śmiałych planów? Tego prezes dokładnie nie określił. Przyjmijmy jednak, że – jak twierdził Mateusz Morawiecki w rozmowie z tygodnikiem „Sieci” – PiS będzie rządziło do 2031 roku. Od roku 2018 daje nam to 13 lat. Aby w tym czasie zbudować 2,5 miliona mieszkań na wynajem, trzeba by ich oddawać 192 tysiące rocznie (żeby zbudować 3 miliony trzeba by rocznie oddawać 230 tysięcy mieszkań). Czy to możliwe? Jak obliczyła „Rzeczpospolita”, do tej pory wybudowano… 480 lokali.

A nawet i ta liczba może być zawyżona! Obecne władze za element programu Mieszkanie+ uznają bowiem nawet te mieszkania, na które fundusze zabezpieczył jeszcze poprzedni rząd, a które realizowały chociażby Towarzystwa Budownictwa Społecznego (TBS). Tak było na przykład w Jarocinie i w Białej Podlaskiej, twierdził na antenie Tok FM dr Adam Czerniak z Szkoły Głównej Handlowej.

Zjawisko „upychania” rozmaitych inwestycji pod jeden szeroko rozumiany program potwierdza Marek Wielgo, dziennikarz od lat zajmujący się rynkiem nieruchomości, w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim. „Pamiętam w zeszłym roku telefon od dyrektora TBS-u w Płocku, który wściekły skarżył się, że na budynku zbudowanym przez TBS każą mu powiesić tabliczkę, że to z programu Mieszkanie Plus”, mówi Wielgo. „Naprawdę zbudowano go dzięki preferencyjnym kredytom, z których mogą korzystać TBS-y”. Ten problem będzie się jeszcze nasilał. Rząd jako „mieszkania plus” może bowiem zaliczać na przykład te zbudowane przez prywatnych deweloperów, lecz z wykorzystaniem specustawy mieszkaniowej przyspieszającej niektóre procedury.

Ale nawet przy tak przyjaznych obliczeniach obietnice budowy 3 milionów „tanich mieszkań” składane przez Jarosława Kaczyńskiego można włożyć między bajki. Dość powiedzieć, że w roku 2017 w Polsce oddano do użytku łącznie (!) nieco ponad 178 tysięcy mieszkań. Nawet gdyby jedna trzecia z nich, czyli 59 tysięcy, należała do programu Mieszkanie+, spełnienie obietnicy prezesa PiS-u zajęłoby… ponad 50 lat!

Dlatego Mirosław Barszcz, prezes PFR Nieruchomości, spółki odpowiedzialnej za realizację programu Mieszkanie+, zdecydowanie odcina się od obietnic milionów mieszkań i wyznacza znacznie skromniejsze cele. „Ambitnym, ale realnym celem jest 100 tysięcy mieszkań przed końcem przyszłego roku”, mówi Barszcz w rozmowie z Jakubem Bodzionym. Nie będą to jednak mieszkania ukończone, ale „po decyzjach inwestycyjnych”. „To będą mieszkania, których budowa będzie miała zapewnione finansowanie, zlecone będzie tam wykonanie projektów budowlanych i rozpoczęcie procesu uzyskiwania zgód i zezwoleń”, twierdzi Barszcz. Kiedy faktycznie mogłyby być oddane do użytku, nie wiadomo.

Tymczasem problem mieszkaniowy w Polsce jest ogromny. Nasz kraj znajduje się na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej pod względem liczby mieszkań na tysiąc mieszkańców (około 365). Dobicie do unijnej średniej (około 435) wymagałoby zbudowania właśnie 3 milionów mieszkań, wylicza prezes Barszcz. A to nie koniec kłopotów.

„Mieszkalnictwo w Polsce jest w stanie alarmowym”, mówi Magdalena RuszkowskaCieślak z fundacji Habitat for Humanity Poland w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem. Nie tylko mamy niewiele mieszkań, ale w dodatku niewiele w nich miejsca. W Unii Europejskiej „bijemy się o przedostatnie miejsce z Bułgarią i Rumunią, jeśli chodzi o przeludnienie mieszkań. Mieszkania są często także w złym stanie technicznym. Chociaż 20 procent osób o najniższych dochodach kwalifikuje się do mieszkalnictwa komunalnego, to takich mieszkań brakuje, w związku z czym powstają bardzo długie kolejki oczekujących na lokal”. Z kolei około 40 procent społeczeństwa zarabia za dużo, żeby ubiegać się o lokal komunalny, a za mało, żeby ubiegać się o kredyt, twierdzi Ruszkowska-Cieślak. Takie wyliczenia przedstawiał także rząd.

Na tym tle ciekawie wygląda inna statystyka. Aż 83,5 procent Polaków mieszka w lokalach, które są ich własnością, choć średnia dla Unii Europejskiej to zaledwie 70,1 procent! To zjawisko charakterystyczne dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Wyższy niż w Polsce odsetek obywateli w mieszkaniach własnościowych znajdziemy między innymi na Słowacji, Litwie i w Rumunii (aż 96,1 procent). Najmniej jest ich w… Niemczech, gdzie aż 47,5 procent populacji żyje w wynajmowanych lokalach.

Polacy jednak do wynajmowania podchodzą bardzo sceptycznie. „Własność to konieczność”, mówi dr Marta OlcońKubicka, socjolog, autorka badań analizujących podejście Polaków do decyzji o kupnie mieszkania, w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim. Obserwowany od lat wzrost cen mieszkań sprawia, że wydaje się ono dobrą inwestycją na rzecz dzieci lub zabezpieczeniem na starość. Własność daje też poczucie bezpieczeństwa, którego nie mają najemcy. Co ciekawe jednak, mówi Olcoń-Kubicka, to podejście zmienia się natychmiast wśród tych Polaków, którzy zdecydowali się na emigrację, na przykład do Wielkiej Brytanii. Tam długotrwały najem mieszkania nie jest niczym nadzwyczajnym, także dla rodzin z dziećmi.

To wszystko rodzi jednak poważne problemy dla rządu w Polsce, który przez program Mieszkanie+ chce zachęcać Polaków właśnie do wynajmu. Co więcej, od przyszłego roku rusza program „Mieszkanie na Start”, w ramach którego władze będą dopłacać do wynajmu nowych lub zrewitalizowanych mieszkań. Nie są to małe kwoty: czteroosobowa rodzina może otrzymać 500 złotych miesięcznie przez 15 lat! W największych miastach dopłaty mogą być jeszcze wyższe. W 2019 roku koszt programu szacowany jest na 400 milionów złotych, ale nakłady mają rosnąć aż do 2 miliardów złotych w roku 2023. Pieniądze trafią jednak nie do najemców, ale bezpośrednio do inwestorów, najemca zaś będzie po prostu opłacał niższy czynsz.

Czy ten program zmieni stosunek Polaków do długotrwałego najmu, to okaże się w najbliższych latach. Z pewnością warto pochwalić rząd za dostrzeganie problemu niedoboru mieszkań, ale rozbuchane obietnice i sposób walki z problemem budzą poważne wątpliwości.

Wspomniany na początku krytyczny raport na temat programu Mieszkanie+, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, został przygotowany przez zespół pod kierownictwem Józefa Orła, szefa Klubu Ronina i wieloletniego zwolennika Prawa i Sprawiedliwości. Autorzy zwracają uwagę, że wykreowano nierealistyczne oczekiwania, zakładając budowę mieszkań za zaledwie 2,5 tysięcy złotych za metr, dzięki czemu czynsze w nowych lokalach miały wynosić zaledwie kilka złotych za metr w mniejszych miastach i kilkanaście w tych największych. Dziś już wiadomo, że to niemożliwe.

I to nie koniec kłopotów programu. Niskie ceny chciano uzyskać między innymi dzięki pozyskiwaniu gruntów od spółek skarbu państwa, takich jak Poczta Polska czy PKP, ale i ten proces idzie opornie. Jak podało radio RMF FM, w połowie listopada premier Mateusz Morawiecki w specjalnym liście zrugał prezesa PKP za zbyt wolne przekazywanie gruntów, oskarżając go o „sabotowanie” programu. Trudno się jednak kolejom dziwić. Oddając swoje tereny za bezcen, spółki skarbu państwa działają przecież na własną szkodę. Zadaniem kolei jest świadczenie usług transportowych, a nie mieszkaniowych.

Czy to oznacza, że program Mieszkanie+ zostanie w pełni zastąpiony programem Mieszkanie na Start? Jeśli tak się stanie, będziemy mieli do czynienia z sytuacją podobną do tej, którą opisywaliśmy w numerze o drugiej fali prywatyzacji.

Oto rząd, niezdolny do zapewnienia usług publicznych na wysokim poziomie, daje ludziom pieniądze, by swoje potrzeby zaspokoili na rynku prywatnym. Dwa miliardy złotych publicznych pieniędzy z programu Mieszkanie na Start popłynie przecież właśnie do prywatnych inwestorów. Jak na taki zastrzyk gotówki zareaguje rynek i kto na tym ostatecznie zyska, przekonamy się już niedługo. Niestety, będzie to po raz kolejny eksperyment na żywym organizmie, bo o programach pilotażowych nic nie wiadomo.

Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”

 

Stopka numeru:
Koncepcja Tematu Tygodnia: Łukasz Pawłowski.
Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Jakub Bodziony, Tomasz Sawczuk.
Ilustracje: Paulina Wojciechowska.