Przypomnijmy, Tomasz Mraz – były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości – nagrywał rozmowy, z które pokazywały, jak politycy Suwerennej Polski wykorzystywali Fundusz Sprawiedliwości do partyjnych celów.

Afery ujawniane za czasów rządów PiS-u nie szkodziły nadmiernie tej partii. Jako powody wymieniano to, że były nagłaśniane przez media niezależne od partii, a media PiS-owskie nie poświęcały aferom czasu. Po drugie, prokuratura podporządkowana Zbigniewowi Ziobrze nie prowadziła śledztw w sprawie afer. Były więc one zbywane milczeniem i ignorowane przez śledczych.

Jest też trzeci powód aferoodporności PiS-u – polaryzacja. Wyborcy tej partii wybaczają jej wiele, w imię tego, by któraś z partii ówczesnej opozycji nie przejęła władzy. Również więc ignorowali kolejne skandale, bo znacznie większe zagrożenie niż w nich, widzą w przeciwnikach PiS-u.

Teraz jest inaczej

Teraz okoliczności się zmieniły. Media PiS-owskie nadal istnieją i bagatelizują nadużycia poprzedniej władzy, jednak TVP nie jest już kanałem propagandowym Jarosława Kaczyńskiego. O aferach tam się mówi, a jeśli chodzi o Fundusz Sprawiedliwości, nawet ujawnia fragmenty nagrań.

Prokuratura nie jest podporządkowana politycznie PiS-owi i rozpoczyna śledztwa, kiedy dostaje sygnały o nieprawidłowościach.

Nie zmienili się wyborcy, co można wnioskować po notowaniach PiS-u w sondażach i wynikach wyborów do samorządów. Rozliczenia, dowody na wykorzystywanie publicznych pieniędzy dla partyjnych celów, kolejne informacje o podsłuchach Pegasusem nie szkodzą partii. Najwyraźniej zasada, że naszym się wybacza, byle nie wzmocnić tamtych, wciąż działa.

Al Capone poszedł siedzieć za podatki

Co z tego wynika? Politycznie PiS-owi rozliczenia i afery nie szkodzą. Jednak przełom może nastąpić w związku z Funduszem Sprawiedliwości. Jeden z najbardziej znanych mafiozów świata, Al Capone, nie został skazany za swoją działalność gangsterską, bo na to nie udało się zebrać dowodów – tylko za oszustwa podatkowe. Czyli za coś, co się dało wykazać w tabelkach. Znane są też przypadki zatrzymania poszukiwanych gangsterów przez drogówkę za łamanie przepisów drogowych.

Zachowując proporcje porównania, podobną odpowiedzialność może ponieść PiS za swoją działalność podczas dwóch kadencji rządów. Trudno spodziewać się odpowiedzialności polityków na łamanie praworządności; za osłabianie pozycji Polski w Unii Europejskiej; za szkodliwe działanie w oświacie i szkolnictwie wyższym; za przedkładanie efektownych decyzji typu „trzynasta emerytura” czy 500 plus nad prowadzenie skutecznej i odpowiedzialnej polityki społecznej; za obsadzanie swoimi państwowych stanowisk czy tworzenie instytutów po to, by swoi mogli tam pracować i prowadzić prawicową agendę itd.

Można natomiast spodziewać się konkretnych wyroków w sprawie nieprawidłowego wydawania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. To się da wykazać, a dzięki nagraniom Tomasza Mraza – w pełni udowodnić.

Szkody PiS-u

A konkretny wyrok ma podwójne znaczenie. Oczywiste – pociągnięcie do odpowiedzialności za wydawanie publicznych pieniędzy na działalność partyjną zamiast na rzecz ofiar przestępstw (do czego fundusz został stworzony). A po drugie – jeśli ktoś zostanie skazany, nie będzie już pełnił funkcji publicznych i wycofa się z polityki. W tym sensie, zupełnie konkretnie, afera związana z Funduszem Sprawiedliwości może zaszkodzić PiS-owi.

W ostatnich dniach pojawiła się jeszcze jedna możliwa konsekwencja poczucia bezkarności polityków związanych ze Zbigniewem Ziobrą. Jeśli PKW stwierdzi, że kampania wyborcza polityków Suwerennej Polski była finansowana z Funduszu Sprawiedliwości, PKW może pozbawić PiS części subwencji partyjnej, bo politycy związani z Ziobrą startowali z list PiS-u. A różnych funduszy czy budżetów było przecież więcej, więc groźba poniesienia konsekwencji nie ogranicza się tylko do Ministerstwa Sprawiedliwości. I chociaż politycy mogą nie ponieść odpowiedzialności za swoją główną działalność, to mogą za zbyt szybką jazdę czy przysłowiowe podatki – czyli konsekwencję poczucia absolutnej bezkarności. I tego partia Jarosława Kaczyńskiego może się bać.

 

* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: www.deviantart.com