Brak komiksów dla dzieci jest jednym z największych braków polskiego światka opowieści obrazkowych. Ci z nas, którzy posiadają własne zbiory ze szczęśliwych (pod tym względem) lat 80. i początków 90., mogą swojemu potomstwu serwować owe zapasy, ale nowości ukazuje się jak na lekarstwo, bo rodzimy rynek komiksów zmonopolizowała grupa docelowa 30+ zarabiająca powyżej średniej krajowej (co łatwo poznać po cenach często zbiorczych i wyrafinowanych edytorsko albumów). A jednak – jak brzmi tytuł pewnego wyspecjalizowanego bloga i strony facebookowej – „są komiksy dla dzieci” i kilka z nich ukazało się w ciągu ostatnich miesięcy.
Naturalna potrzeba czytania na wakacjach „czegoś lżejszego” skłaniać może do sięgania właśnie po komiksy i podsuwania tychże naszym nieletnim podopiecznym. Chciałem jednak uniknąć typowej sytuacji, w której dorosły i odchowany na „kajkach” i „tytusach” czytelnik dzielić się będzie wrażeniami z lektury albumów nie do niego adresowanych, dlatego zrezygnowałem z klasycznego omówienia i przeprowadziłem wywiad z dwoma czytelnikami – Matyldą (lat 7) i Antkiem (lat 11) – na temat komiksowych nowości i czytania komiksów w ogóle.
Tomasz: Czytacie i komiksy, i książki?
Antek: Tak, ja czytam i to, i to.
Matylda: Ja też.
Czym się różni komiks od książki?
M: W książce są linie do czytania, w komiksach takie kwadraty.
A: Książka to przede wszystkim tekst i rysunki, a komiks to rysunki i tekst.
Jakie nowe komiksy czytaliście ostatnio?
M: Ja „Hildę” – no i tyle [1].
A: Ja „88/89” [2].
Matyldo, to już trzecia część „Hildy”. Co myślisz o tej serii?
M: Jest fajna. Opowiada o dziewczynce, która w pierwszej części spotyka liska… a właściwie jelonka…
A: Lisko-jelenia!
M: …i spotyka różne trolle. W trzeciej części jest parada ptaków i Hilda się gubi.
Czy to komiks dla dziewczyn, chłopaków, czy wszystko jedno?
M: Obojętne. Wszystko jedno.
Antek, ty czytałeś „Hildę”?
A: Tak, pierwsze dwie części.
I co myślisz?
A: Bardzo fajne komiksy, ale chyba dla młodszych dzieci.
[M. ma wątpliwości]
Mówiłeś, że czytałeś „88/89”. Jak wrażenia?
A: Uważam, że to bardzo fajny komiks, ale za krótki.
O czym jest?
A: O upadku komunizmu, wszystko widziane oczami dziecka.
Przypomina jakoś „Marzi”?
A: Nooo… Tak, tylko że w „88/89” głównym bohaterem jest chłopiec, a tam dziewczynka. Są inne obrazki i w „88/89” jest więcej tekstu.
A co myślisz o albumie „Gucek i Roch” [3]?
A: Ciekawy, podoba mi się.
Możesz to rozwinąć?
A: Nie.
Co to za typ komiksu?
A: No przygodowy.
Matyldo, „Łaumy” nie czytałaś jeszcze [4]?
M: Nie, ale przeglądałam.
I co myślisz?
M: Myślę, że fajne!
Trzeba tu oczywiście zaznaczyć, że wszystkie te albumy są interesujące także dla czytelnika dorosłego, być może czasem z nieco innych względów niż dla dziecka i nie tylko dlatego, że pewne sprawy można dziecku za pomocą tych komiksów pokazać.
„88/89” jest rzeczywiście opowieścią o upadku komunizmu, ale tak naprawdę poprowadzoną z zupełnie osobistej strony – wielkie wydarzenia dzieją się gdzieś w tle, mimochodem. Znacznie poważniejsze i dramatyczne dla głównego bohatera jest to, co spotyka jego dziadka – i jest to perspektywa uczciwa, bo daleka od wszelkiego „kombatanctwa”, z jakim można się czasem spotkać, rzecz kuriozalna, nawet w relacjach roczników z lat 70. „Łauma” porusza się w podobnych obszarach – punktem wyjścia jest tu de facto to, co w „88/89” było punktem dojścia, czyli – uwaga, spojler! – śmierć bliskiej osoby, ale tło jest już zupełnie inne: Karol „KRL” Kalinowski podejmuje próbę pokazania polskich realiów wiejskich w magicznej optyce. Wychodzi to znakomicie i wydaje mi się bardzo atrakcyjne i celne, zwłaszcza w kontekście masowej obecności wątku ucieczki z miasta na wieś eksploatowanego niemal wyłącznie przez obyczajową literaturę popularną.
„Hildę” łączy z „Łaumą” obraz niesamowitego dzieciństwa upływającego w świecie zaludnionym przez magiczne stwory, tyle że bohaterka komiksów Pearsona jest „po drugiej stronie”, czyli w świecie nierealnym, nie naszym, a przez to wyjątkowo atrakcyjnym, z elementami eskapizmu. Czysto już eskapistyczne – w sensie nieskrępowanej rozrywki i zabawy przygodową konwencją – są dwie części cyklu o Gucku i Rochu, tym cenniejsze, że stanowią kolejny krok w absolutnie słusznym dziele ocalenia od zapomnienia twórczości być może naszego największego komiksiarza Janusza Christy. Podsumowując to wszystko: dobra twórczość dla dzieci zawsze okazuje się bardzo interesująca, także dla dorosłych.
Przypisy:
[1] L. Pearson, „Hilda i ptasia parada”, Centrala 2014 – trzecia część cyklu o przygodach tytułowej bohaterki, adresowanego do młodszych czytelników i rysunkowo nawiązującego wyraźnie do stylistyki Tove Jansson.
[2] M. Rzecznik, P. Surma, „88/89”, Widnokrąg 2014 – narysowany w dziecięcej konwencji album opowiadający o przemianach w Polsce, ukazanych z perspektywy chłopca-narratora. Epizody rysunkowe przeplatane są krótkimi tekstowymi komentarzami.
[3] Wznowione właśnie w jednym tomie przez Egmont dwie części realistycznego komiksu Janusza Christy ‒ „Tajemniczy rejs” i „Kurs na półwysep Jork”, oryginalnie rysowane na przełomie lat 70. i 80.
[4] Karol „KRL” Kalinowski, „Łauma”, Kultura Gniewu – biało-czarny album z 2009 r., obecnie wznowiony w wersji poprawionej. Wyjątkowo rzadki przypadek polskiego komiksu współczesnego dla dzieci. Bohaterką jest mała Dorotka, która wraz z rodziną przeprowadza się na Suwalszczyznę i odkrywa niesamowity świat żyjących tu fantastycznych stworzeń.