Osamu_Dazai_Zatracenie_okladka

„Japończycy mają prawdopodobnie tak dużo słów na określenie samobójstwa, jak Eskimosi na określenie śniegu” [1], pisała Phyllis I. Lyons we wstępie do monografii poświęconej postaci Osamu Dazaia [2]. To całkiem trafione porównanie, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę różnorodność form, jakie w Japonii historycznie przybierało samobójstwo: samurajskie seppuku z powodu utraty honoru, straceńcze loty kamikaze w imię ojczyzny i cesarza, samobójstwa niedoszłych studentów, którzy nie dostali się na wymarzone studia, samobójstwa dyrektorów plajtujących firm i pracowników, którzy uchybili obowiązkom.

Do tej pokaźnej wyliczanki można dodać samobójstwa pisarzy, z których przynajmniej trzy odbiły się na świecie szerokim echem: samobójstwa Yukio Mishimy, Yasunariego Kawabaty i Osamu Dazaia.

Samuraj i mnich

Okoliczności pierwszego z nich znamy aż nazbyt dobrze. W 1970 r. Mishima, pisarz wymieniany już wówczas wielokrotnie jako kandydat do Nagrody Nobla i adorowany przez takich tuzów literatury jak Tennessee Williams i Marguerite Yourcenar, wdarł się w mundurze paramilitarnego Stowarzyszenia Tarcz do budynku dowództwa oddziałów piechoty japońskich Sił Samoobrony w Tokio i po wygłoszeniu płomiennej mowy do żołnierzy popełnił klasyczne seppuku. Samobójstwo to było gestem politycznego protestu przeciwko liberalizmowi, demokratyzacji kraju i zapomnieniu samurajskich cnót, a także wyrazem obsesyjnej fascynacji śmiercią. Jak pisze w posłowiu do polskiego wydania zbioru opowiadań pisarza Beata Kubiak Ho-Chi, „Mishima przez całe życie zakochany był w śmierci zabarwionej erotyzmem” i to właśnie ona „stanowiła główny motyw jego pisarstwa” [2].

Tragiczny koniec Mishimy w pewnym stopniu wiąże się ze śmiercią drugiego z trójki pisarzy, Yasunariego Kawabaty. Obaj się przyjaźnili. Kiedy w 1972 r. Kawabata zagazował się we własnym domu, jednym z podawanych motywów była rozpacz pisarza po utracie bliskiego przyjaciela. Podejrzewano też, że autor „Śpiących piękności” zdecydował się na samobójstwo z powodu nielegalnego romansu lub po prostu chciał skończyć ze sobą z powodu nadszarpniętego zdrowia – właśnie wykryto u niego chorobę Parkinsona. Jednak myśl o samobójstwie musiała u niego kiełkować znacznie wcześniej. Kiedy w 1968 r. jako pierwszy japoński autor otrzymał literacką Nagrodę Nobla (nota bene, najsilniejszym kontrkandydatem Japończyka był podówczas Witold Gombrowicz), w tradycyjnej mowie noblowskiej nie omieszkał wspomnieć również i o tym skrajnym akcie. Przypomniał samobójczą śmierć innego XX-wiecznego pisarza, Ryūnosuke Akutagawy, a następnie zacytował własny esej: „Bez względu na to, jak bardzo ktoś może być wyobcowany z tego świata, samobójstwo nie jest formą oświecenia. Bez względu na to, jak bardzo może być on godny podziwu, człowiek, który popełnia samobójstwo, pozostaje daleko od królestwa świętości”. Pomimo potępienia samobójstwa jako niezgodnego z duchem buddyzmu zen, pisarz jednym tchem przywołał również retoryczne pytanie średniowiecznego poety i mnicha Ikkyu: „Pośród tych, którzy zastanawiają się nad istotą rzeczy, czy znajdzie się choć jeden, kto nie myśli o samobójstwie?” [4]. Czy Kawabata, subtelny znawca ludzkiej psychiki, mógł kiedykolwiek być owym wyjątkiem?

Arcysamobójca

Mishima i Kawabata to pisarze już dość dobrze znani polskiemu czytelnikowi i jeśli ktokolwiek zadałby sobie trud sporządzenia rankingu najpopularniejszych XX-wiecznych pisarzy japońskich nad Wisłą (przed Murakamim), ich nazwiska na pewno pojawiłyby się na czele. Pierwsza przetłumaczona na polski powieść Mishimy ukazała się w słynnej PIW-owskiej serii „Proza współczesna” w 1972 r. – dwa lata po śmierci autora. Znacznie wcześniej w tej samej serii została opublikowana „Kraina Śniegu” Kawabaty w znakomitym tłumaczeniu Wiesława Kotańskiego (1964). Od tego czasu zarówno przekładów dzieł Mishimy, jak i Kawabaty trochę się nazbierało [5]. Trudno to samo powiedzieć o Osamu Dazaim, trzecim z trójki japońskich pisarzy, którzy brutalnie zakończyli swoje życie. Co prawda jego pojedyncze opowiadania można było przeczytać w przekładzie na polski już w połowie lat 80., ale na pierwsze tłumaczenie powieści Dazaia musieliśmy czekać aż do lat dwutysięcznych [6]. Dziś dostajemy do ręki kolejną powieść tego pisarza „Zatracenie” w tłumaczeniu Henryka Lipszyca.

Osamu Dazai. Źródło: Wikimedia Commons
Osamu Dazai. Źródło: Wikimedia Commons

W cichej obecności Dazaia na polskim rynku czytelniczym jest coś z paradoksu. To bowiem jeden z najbardziej poczytnych pisarzy w samej Japonii, który zdołał na dodatek trafić do popkulturowego mainstreamu. „Zatracenie”, ostatnie dzieło autora, zostało już wielokrotnie zekranizowane, a także zaadaptowane na potrzeby komiksu. Dazai wydaje się również o wiele bardziej zachodni, choćby w zestawieniu z Mishimą i Kawabatą. Mishima ze swoim uwielbieniem dla tradycyjnego teatru kabuki i samurajskiego etosu oraz Kawabata z buddyjską ulotnością i japońskim sensualizmem mogą sprawiać wrażenie egzotycznych ptaków. Dazai piszący wprost i bez ozdobników o wyobcowaniu, alkoholowych problemach, rodzinnych kłótniach i artystycznych niespełnieniach przypomina do złudzenia europejskie powojenne pokolenie rozczarowanych światem nonkonformistów.

Istnieje jeszcze jedna różnica. Przy odkręcającym gazowy kurek Kawabacie i rozpłatującym sobie brzuch Mishimie Dazai jawi się jako arcysamobójca. Próbę odebrania sobie życia podejmował pięć razy. Pierwszy raz w 1929 r. w wieku zaledwie dwudziestu lat. Ostatnia, udana, doszła do skutku późną wiosną 1948 r. Dazai wraz ze swoją żoną rzucił się do wypełnionego deszczówką kanału Tamagawa w Tokyo. Ich ciała znaleziono parę dni później.

Żyłem w strachu bliskim szaleństwa

Co przywiodło Dazaia do tego kroku? W przypadku zwykłego samobójcy pytamy o jego biografię. W przypadku samobójcy-pisarza zaglądamy do jego dzieł. Mishima zaprojektował swoją śmierć w słynnym opowiadaniu „Umiłowanie ojczyzny”, w którym młody porucznik Takeyama Shinji i jego żona Reiko kochają się po raz ostatni i popełniają honorowe seppuku [7]. Dazai najpełniej opowiedział o sobie w „Zatraceniu”, książce pisanej w formie tradycyjnej watakushi shōsetsu, czyli powieści konfesyjnej, w której pierwszoosobowy narrator spowiada się ze swojego życia.

Narrator nie równa się autor, autor nie równa się narrator, a jednak wiemy, że „Zatracenie” dość wiernie oddaje jeśli nie nagie fakty z życia Dazaia, to przynajmniej jego rozterki i wewnętrzne zmagania. Bohaterem tego krótkiego, trzyczęściowego utworu jest Yozo, syn zamożnego właściciela ziemskiego z północy Japonii, zaangażowanego w politykę i często odwiedzającego Tokyo. O dzieciństwie Yozo dowiadujemy się z tzw. „Dziennika pierwszego”, choć jest wątpliwe, by małoletni bohater prowadził dziennik. Są to raczej wspomnienia człowieka, który stoi u kresu życia i swoją opowieść snuje właśnie z tej perspektywy.

Yozo tylko z pozoru jest zwykłym dzieckiem. W głębi duszy pozostaje na wskroś samotny. Jego życiem rządzą poczucie wstydu i chorobliwy strach przed ludźmi, wszechogarniająca obawa o to, że nie sprosta oczekiwaniom dorosłych. „Ani razu nie zdarzyło się – zwierza się nam narrator – bym odpowiedział na uwagę dorosłych. Nawet błahe upomnienie spadało na mnie jak grom z jasnego nieba i prawie odchodziłem od zmysłów ze strachu. Przekonany, że w tych upomnieniach zawarta jest jakaś odwieczna, nienaruszalna ludzka prawda, nie śmiałem się sprzeciwić, a skoro, myślałem, nie potrafię sprostać wymogom płynącym z tych prawd, po prostu nie zasługuję, by przebywać wśród ludzi. Toteż nie umiałem ani oponować, ani bronić się. Nabrałem przekonania, że kiedy ktoś mnie ruga, to na pewno wina jest po mojej stronie, i przyjmując pokornie te ataki, żyłem w strachu bliskim szaleństwa” [8].

Co robi dziecko, które się boi? Zamyka się w sobie lub skrywa swój lęk pod płaszczykiem wesołości. Yozo receptę na swój strach znajduje w błazenadzie. Rozśmieszyć wszystkich, wszystko obrócić w żart, w coś niepoważnego – oto strategia malucha. Głupkowata wesołkowatość pozwala ukryć swoją rozpacz. Pozwala też wstrzymać się od podejmowania decyzji i od wyrażania jednoznacznych sądów. „Jeśli coś mi się podobało – czytamy dalej w «Dzienniku pierwszym» – nie umiałem tego powiedzieć, ale równie ciężkim przeżyciem było przyjęcie tego, co mi się podobało. Ogarniał mnie wtedy nieopisany lęk. I podchodziłem do tej rzeczy niepewnie, z wahaniem, jakbym miał zjeść coś okropnie gorzkiego albo jakbym coś podkradał. Inaczej mówiąc, nie umiałem dokonać najprostszego wyboru w rodzaju «czy to, czy tamto». Mam wrażenie, że była to jedna z tych przypadłości, które złożyły się na to, co po latach nazwałem «życiem przepełnionym wstydem»” [9]. Wstydem, który wiąże usta, nawet wówczas, gdy jak mały Yozo zostajesz wykorzystany seksualnie przez pokojówkę.

Outsider

Pierwsza, najkrótsza część „Zatracenia” pozostawia w ustach coś cierpkiego. Poczucie niesmaku, obrzydzenia nie tylko światem, w którym Yozo przyszło żyć, ale również samym Yozo – chodzącą niepewnością, lękiem i kłamstwem. Wszystko, co przydarza się mu później, jest konsekwencją owego pierwotnego wyobcowania. Chłopiec dostaje się do szkoły oddalonej od rodzinnego domu. Tam szkolny kolega Takeichi demaskuje jego fanfaronadę na pokaz, lecz jednocześnie pomaga mu odkryć w sobie malarski talent. Yozo maluje ekspresyjne autoportrety w stylu Modglianiego, jednak ostatecznie nikomu z wyjątkiem Takeichiego ich nie pokaże. Gdy w przyszłości zajmie się zawodowo rysowaniem komiksów, nigdy nie wróci do stylu, który pozwolił mu wyrazić siebie. Zawsze będzie krył się za konwencją, obowiązującą manierą. Po przenosinach do tokijskiego liceum poznaje Horikiego, który uczy go palić, pić sake i podrywać dziewczyny. „Nie trzeba było wiele czasu – stwierdza Yozo – bym ja także pojął, że alkohol, papierosy i kobiety to całkiem niezły, choć krótkotrwały, sposób na lęk przed ludźmi” [10]. Wkrótce zaczyna chadzać do domów publicznych. Wstępuje też do tajnego koła młodych komunistów. Pociąga go jego nielegalny charakter, tak jak i wszystko to, co pozostaje na marginesie, w cieniu, w którym można się skryć. Niedługo jednak zagrzewa miejsca między komunistami. Powoli zaczyna się staczać. Wpada w alkoholizm, notorycznie się zapożycza. Wdaje się w romans z zamężną kobietą i wraz z nią usiłuje odebrać sobie życie, rzucając się do morza. W przeciwieństwie do swojej towarzyszki nie umiera i wiedzie dalej nędzne życie z dodatkowym poczuciem winy. Próbuje wejść w związek z młodą wdową z dzieckiem, lecz i tym razem zadanie go przerasta. Ucieka, przez chwilę żyje z szefową baru w Kyobashi, jednej z dzielnic Tokyo, a następnie poślubia młodą, niewinną sklepikarkę Yishiko. Przez moment udaje mu się żyć bez picia, jednak gdy staje się świadkiem gwałtu na własnej żonie, wraca do alkoholu i dodatkowo zostaje morfinistą, lądując na koniec w szpitalu dla obłąkanych.

Czy sam Yozo jest obłąkany? Kim jest? Jaki typ człowieka reprezentuje? I czy nadal jest człowiekiem? Sam Yozo pisze o sobie per „śmieć”. „Utraciłem prawo do nazywania się człowiekiem. Definitywnie przestałem już nim być” [11]. Czy jest to również konstatacja Dazaia? Czy tak mógłby o sobie powiedzieć?

Fakty mniej więcej się zgadzają. Tak jak Yozo, Dazai pochodził z północy. Podobnie jak Yozo na krótko związał się z komunistami. Pił dużo i zachłannie, walcząc pod koniec swojego krótkiego życia z alkoholizmem. Nigdy nie ukończył studiów. Trzy razy próbował się zabić wraz z kobietą, z którą aktualnie był. „W pierwszym przypadku kobieta umarła, w drugim przeżyła, w trzecim oboje, Dazai i jego partnerka, umarli” [12]. Żył na krawędzi. Był outsiderem, który zupełnie świadomie dążył do autodestrukcji.

Wielka fikcja

To ciążenie Dazaia ku samozniszczeniu można oczywiście próbować wytłumaczyć społecznie. O „Zatraceniu” pisano na przykład w duchu powojennej traumy. Jak wspomina tłumacz, Henryk Lipszyc: „Redakcja pisma «Tembo», zapowiadając rozpoczęcie publikacji powieści, określiła ją jako «jaskrawy do bólu snop światła rzucony na naszą rzeczywistość po przegranej wojnie»” [13]. Yozo i sam Dazai mogli być zatem straconym wojennym pokoleniem, ofiarami tej blisko dziesięcioletniej [14] zawieruchy, która pozostawiła jedynie zgliszcza – w przenośni i dosłownie. W latach 40. „Tokio przedstawiało dziwny widok. Pierwszą rzeczą, która rzucała się w oczy, były układające się w kaligraficzne zawijasy kable telefoniczne i elektryczne, ciągnące się we wszystkich kierunkach ponad pokrytymi czerwoną rdzą blaszanymi dachami ruder. […] Tylko nieliczne budynki nie zostały spalone albo zrównane z ziemią” [15]. Jednak podobne w duchu powieści i opowiadania Dazai pisał także przed wojną, zaś akcja „Zatracenia” rozgrywa się w latach 30.

Innym wytłumaczeniem jest przedstawienie Dazaia i Yozo jako ofiar rodziny – jej konserwatywnych, sztywnych reguł, które tłamszą jednostkę, dominującego ojca, a później starszego brata, który choć pojawia się w „Zatraceniu” akcydentalnie, odegrał dużą rolę w życiu autora, autorytarnie decydując o jego losie. Jednak, jak pisze Phyllis I. Lyons, „jeśli brat Dazaia wywierał dużą presję na to, by ten przerwał swoje lewicowe zaangażowanie i przez lata zakazywał mu wstępu do rodzinnego domu, to wspomagał Dazaia nawet po tym, gdy ten nie miał jakiegokolwiek prawa się tego spodziewać” [16]. Rodzina Dazaia może i była konserwatywna, ale nie ponad obowiązującą miarę. I była dość cierpliwa wobec jego późniejszych wyczynów.

Ostatecznie jedyne w pełni przekonujące wytłumaczenie skomplikowanego losu Dazaia, jego samobójczych myśli i autodestrukcyjnych zachowań, kryje się w nim samym. Nie na zewnątrz, tylko wewnątrz. W głębi pielęgnowanego skrycie przekonania, że to nie poszczególne elementy tego życia skłaniają ludzi do samobójstwa, lecz że całe życie jest samobójstwem – jedną wielką fikcją, w której nic nie jest prawdziwe, a każdy ludzki gest podszyty jest fałszem. Siłą powieści Dasaia jest to, że podobnie jak czytelnik „Notatek z podziemia”, podczas lektury „Zatracenia” mamy ochotę wykrzyczeć: „Niechże pan, z łaski swojej, mówi o sobie tylko i o swoich niedolach w podziemiu, ale niech się pan nie waży mówić: «my wszyscy»” [17]. Wiemy bowiem doskonale, że nicości może kiedyś doświadczyć każdy z nas.

Przypisy:

[1] Phyllis I. Lyons, „The Saga of Dazai Osamu: A Critical Study With Translations”, Stanford University Press, 1985, s. 10.

[2] W języku japońskim, podobnie jak w języku węgierskim, nazwisko piszemy przed imieniem. W polskiej literaturze można spotkać dwa porządki zapisu japońskich imion i nazwisk: japoński (nazwisko i imię) oraz europejski (imię i nazwisko). W niniejszym tekście zastosowano tę drugą formę.

[3] Beata Kubiak Ho-Chi, „Mishima znany i nieznany”, [w:] Yukio Mishima, „Zimny płomień”, z japońskiego przeł. Henryk Lipszyc, wyd. Świat Książki, Warszawa 2008, s. 232.

[4] Dostępne w internecie: http://www.nobelprize.org/nobel_prizes/literature/laureates/1968/kawabata-lecture.html. Dostęp: 28 września 2015 r.

[5] Utwory Yukio Mishimy w przekładzie na język polski:

– „Na uwięzi. Ballada o miłości”, przeł. z ang. Ariadna Demkowska-Bohdziewicz, PIW, Warszawa 1972;

– „Literatura na świecie” (numer monograficzny poświęcony Mishimie), nr 3 (212), 1989;

– „Złota pagoda”, przeł. z jap. Anna Zielińska-Elliott, Wilga, Warszawa 1997;

– „Zimny płomień”, przeł. z jap. Henryk Lipszyc, Świat Książki, Warszawa 2008;

– „Pawilon ryczącego jelenia: tragedia w czterech aktach”, przeł. z jap. Beata Bochorodycz, IIEOS, Stęszew 2003;

– „Mishima Yukio (1925-1970). Mała antologia dramatu japońskiego”, przeł. z jap. Beata Bochorodycz, Estera Żeromska, Wydawnictwo Trio, Biblioteka Fundacji im. Takashimy, Warszawa 2008.

Utwory Yasunariego Kawabaty w przekładzie na język polski:

– „Kraina Śniegu”, przeł. z jap. Wiesław Kotański, PIW, Warszawa 1964;

– „Głos góry”, przeł. z jap. Ewa Szulc, PIW, Warszawa 1982;

– „Śpiące piękności. Tysiące Żurawi”, przeł. z jap. Mikołaj Melanowicz, PIW, Warszawa 1987;

– „Meijin – mistrz go”, przeł. z jap. Henryk Lipszyc, ELAY, Bielsko Biała 2004.

[6] Osamu Dazai, „Zmierzch”, przeł. z jap. Mikołaj Melanowicz, Wyd. Dialog, Warszawa 2001.

[7] Yukio Mishima „Umiłowanie ojczyzny”, [w:] tenże, „Zimny płomień”, dz. cyt., s. 87-117.

[8] Osamu Dazai, „Zatracenie”, przeł. z jap. Henryk Lipszyc, Wyd. Czytelnik, Warszawa 2015, s. 12.

[9] Tamże, s. 14.

[10] Tamże, s. 39.

[11] Tamże, s. 117.

[12] Phyllis I. Lyons, dz. cyt., s. 11.

[13] Henryk Lipszyc „Od tłumacza”, [w:] Osamu Dazai, dz. cyt., s. 124.

[14] Wojna w Azji rozpoczęła się w 1937 r. Por. Jakub Polit, „Gorzki triumf. Wojna chińsko-japońska 1937-1945”, Wyd. Avalon, Kraków 2013 oraz Jakub Polit, „Zapomniana zbrodnia. O «Rzezi Nankinu» Iris Chang”, „Kultura Liberalna” z dn. 5 marca 2013, nr 217 (9/2013).

[15] Edmund de Waal, „Zając o bursztynowych oczach. Historia wielkiej rodziny zamknięta w małym przedmiocie”, przeł. Elżbieta Jasińska, Wyd. Czarne, Wołowiec 2013, s. 323.

[16] Phyllis I. Lyons, dz. cyt., s. 9.

[17] Fiodor Dostojewski, „Notatki z podziemia”, przeł. Gabriel Karski, Wyd. Puls, Londyn 1992, s. 105.

 

Książka:

Osamu Dazai, „Zatracenie”, przeł. z jap. Henryk Lipszyc, Wyd. Czytelnik, Warszawa 2015.