Wstyd się przyznać, ale na koncert Mariusza Kwietnia na Zamku Królewskim w Warszawie szedłem z gotowym bon mot`em:
„Pieśń, jak powiada poetka, to wiersz ubrany w muzyczny garnitur. Gwiazda Met śpiewała pięknie, ale wiersz odziała w operowy kostium”.
Gdy Kwiecień zaczął swój występ, bon mot szybko okazał się mal à propos. I chociaż w „Dichterliebe” Schumanna upiór z opery dawał znać o sobie, zakłócając intymność poetyckiej sceny, chociaż Beethoven i Goethe nie stali się dźwięcznymi braćmi w tęsknocie, a Don Kichot bohatersko oparł się szaleństwu, koncert udał się bez wątpienia.
Pieśni Mieczysława Karłowicza Kwiecień zaśpiewał pięknie i czysto. Bez rzęsistej wibracji i rozłzawionej histerii. W burych kolorach nadwiślańskiej wiosny. Pokazał, że i one są piękne. A to sztuka nie lada.
Koncert:
Schumann / Beethoven / Karłowicz / Ravel
Mariusz Kwiecień baryton
Howard Watkins fortepian
Sala Wielka Zamku Królewskiego w Warszawie
29 marca 2009, godz. 16.00