Kraków. Spacer po Plantach można zacząć w dowolnym miejscu. Okrążając centrum dawnej stolicy, jest się niewątpliwie narażonym na ową szczególną monotonię, jaką jest obcowanie ze spójną estetycznie, zabytkową tkanką miasta. Planty można opuścić w dowolnym miejscu i ruszyć w stronę Rynku. Spójność trwa. Nienagannie.
Warszawa. Wędrując wokół centrum jednocześnie wytycza się jego granice. Z pewnością po drodze raz po raz trafia się na prawdziwe perły. Z pewnością trafia się też na koszmarną ich oprawę. Często ładne budowle nie sumują się w piękne ulice, bo ich poszczególne smaki łączą się jak śledź z kajmakiem. Tu i ówdzie intryguje nowoczesna pisanka, rzucona na szary obrus socrealu. Niesłychane bogactwo najróżniejszych bodźców. Przyprawia o zawrót głowy.
Festiwale. Ciekawa rzecz, jak dalece dostosowują się do kształtów miejskich przestrzeni.
Festiwale:
Kraków. Misteria Paschalia
Warszawa. 13. Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena