Kasia Kazimierowska

Dlaczego wszyscy nienawidzą Żydów?

Chasydzi są dziwni. Nie znoszą siebie nawzajem, nie uznają Izraela za swoje państwo, bo Mesjasz się w nim jeszcze nie pojawił. Czemu chasydzi noszą takie dziwne stroje? Dlaczego dziwne, przecież to paryska moda z XVII wieku!

Takie żarty mogłyby się znaleźć w książce Eduarda Mendozy, gdyby rzecz działa się w XXI wieku. Zamiast tego, hiszpański pisarz bawi się nowotestamentową historią, w której rzymski ekwita, parając się zajęciem detektywa, pomaga małoletniemu Jezusowi rozwiązać zagadkę zabójstwa pewnego właściciela ziemskiego i jednocześnie uchronić od ukrzyżowania jego ojca, cieśli Józefa. Prosta opowieść rodem z Nowego Testamentu, opowiedziana zostaje w sposób prześmiewczy. Autor słynnego „Fryzjera damskiego”, nie stroni od swego specyficznego humoru, wykorzystując suspens historii kryminalnej po to, by ponabijać się trochę z najbardziej użalającego się nad sobą narodu na świecie. Jawnie kpi z żydów i ich fundamentalnego podejścia do niezmiennych od wieków zasad – jest tak, jak jest napisane, była zbrodnia, więc ktoś musi ponieść karę, nie ma odstępstwa. Palec sprawiedliwości, choć niesłusznie, dosięga poczciwego cieślę, Józefa i gdyby nie jego syn i nieudacznik życiowy Pomponiusz Flatus, dziś znalibyśmy zupełnie inny życiorys Jezusa Chrystusa. „Mania legislacyjna ogarnęła ich boga. Odrzucają wiele rodzajów pożywienia, potępiają, nadużywanie wina i substancji toksycznych oraz, z niewiadomych przyczyn, nie przepadają za przelatywaniem od tyłu, nawet między przyjaciółmi”, pisze Mendoza.

Nie będę oryginalna, pisząc, że „Niezwykła podróż Pomponiusza Flatusa”, poprzez swój język, stylistykę, tematykę i wszechobecny dowcip, od razu kojarzy się z „Żywotem św. Briana” według Monty Pythona. Józef struga krzyż dla samego siebie, denat trzy dni spędza w grobowcu, po czym zmartwychwstaje, – co za nawiązanie do Wielkanocy! Sacrum miesza się z profanum, a rzymska mitologia z Nowym Testamentem. Samozwańczemu detektywowi pomaga nierządnica i sam Jezus, a zniewieściały służący okazuje się boskim Apollem. Mendoza dolewa, co chwila, oliwy do ognia, kpiąc z żydowskiego fundamentalizmu, nabijając się ze znanych na całym nowotestamentowym świecie przywar: „…nie ma gorszego ludu na świecie jak Żydzi. Żydzi zawsze odwracali się plecami do swoich sąsiadów, do których żywią otwartą antypatię i których zaatakowaliby natychmiast, gdyby nie fakt, że są od nich znacznie słabsi. Prostaccy, dzicy, nieufni, zamknięci na logiczne argumenty, odporni na wszelkie wpływy, wiecznie uwikłani są w wojny….” Nie pozostawia nitki na żydowskiej martyrologii: „Za każdym razem, gdy szczęście im nie sprzyja, czyli zawsze, żydzi uznają, że to Jahwe wymierza im karę już to za bezbożność, już to za złamanie praw, które narzucił.”

Żydzi jawią się tu jako naród żyjący w ciągłym oczekiwaniu: na Mesjasza, który ukonstytuuje swoją obecnością ich ziemię obiecaną. „Żydzi co jakiś czas żądają Mesjasza, w końcu się jakiś znajduje”, komentują Rzymianie, by po chwili dodać: Chcą Mesjasza to damy im Mesjasza, chodź tu chłopcze, ty dobrze wyglądasz.”

Nawet między sobą, Izraelici pozwalają sobie na kpiny na swój temat. Zresztą to nie tajemnica, że najlepsze dowcipy o Żydach opowiadają sami Żydzi. „To ziemia obiecana, przyjacielu poganinie. Problem w tym, że nikt nie wie, na czym polega obietnica i kiedy się spełni”, mówi wuj Jezusa do Flatusa.

Ale Mendoza zagląda też w duszę swoich bohaterów. W świecie, w którym obok Jahwe pojawiają się bogowie rzymscy, nie ma łatwych odpowiedzi, a do kogo się nie zwrócić, trudno oczekiwać boskiej pomocy. „Ani Bóg, ani bogowie olimpijscy nie znają bólu po utracie ukochanej osoby, a to stawia ich niżej od nas”, stwierdza Flatus, a na oburzenie Jezusa, który zarzuca mu bluźnierstwo, reaguje ze stoickim spokojem: „Bluźnierstwo to jedyny przywilej właściwy tylko człowiekowi”. Amen.

Książka:

Eduardo Mendoza, Niezwykła podróż Pomponiusza Flatusa, Kraków 2009.

* Katarzyna Kazimierowska, sekretarz redakcji kwartalnika „Res Publica Nowa”.