Ana Brzezińska
Max Frisch revisited
Zgodnie z umową zawartą nieopatrznie w Krakowie, zabrałam się do re_lektury i lektury od_nowa książek z przeszłości. Wróciły książki przeczytane za szybko, zbyt dawno, nie_do_końca, za wcześnie lub wcale. Zaniechane lub zakazane (Tołstoj wpędza mnie w rozpacz, a Joyce wywołuje halucynacje) lektury przywołane stały się remedium na kłopot z organizacją czasu, który pojawił się w pierwszych tygodniach realizacji prywatnego projektu: „programowo trzeźwa”. Wygaszenie części życia towarzyskiego szybko zaowocowało wzmożoną potrzebą kontaktu z literaturą i przekazami audiowizualnymi (na „Wojnę polsko-ruską” jeszcze pół roku temu bym nie poszła, twierdząc, że z zasady nie chodzę na polskie filmy i równie zdecydowanie zakładając, że nie ma sensu tracić czasu na kino, które nie ma do zaoferowania nic prócz pretensjonalnego scenariusza, kiepskich zdjęć i ogólnego przygnębienia – które z kolei natychmiast przelewa się na naszą percepcje twórczości i zatruwa wystarczająco już ponury krajobraz lokalny). Nie do końca było też dla mnie jasne, w jaki sposób wykorzystać nadmiar energii odzyskany w wyniku gwałtownej reaktywacji kulturalnej. Od niepamiętnych czasów większość zbędnej energii pochłaniały kluczowe dla przyszłości świata barowe dyskusje o życiu i jego tragicznej nieciągłości logicznej.
Ze względu na głęboką nieufność wobec literatury rosyjskiej (jedynym wyjątkiem niezmiennie pozostaje Tołstoj), na pierwszy ogień re_lektury poszedł Max Frisch. Powrócił zatem Homo faber, budząc pełen życzliwości szacunek (zdaje sobie sprawę, że to dość niefortunne określenie) oraz niepozbawioną dreszczyku emocji sympatie, która nadeszła wraz z zakończeniem fabularnego etapu lektury, czyli wtedy, gdy skończył się potępiany przez Eco sprint po lesie fikcji.
Wówczas również dotarło do mnie, że Homo faber to w zasadzie jedyny przekaz (biorę tu pod uwagę również widziane w ostatnich latach spektakle i poznane z konieczności opracowania antropologiczne), który z tak niezwykłą subtelnością i wiarygodnością przemyca kategorie tragiczne w realia XX wieku. Skądinąd Frisch opisuje dwudziesty wiek w Europie Zachodniej w sposób, który dziś określilibyśmy jako skrajnie nostalgiczny, wręcz romantyczny. Nasyconą, odległą od nas literacko narrację autora, wieńczą diagnozy (pytanie: czy Frisch stawia wprost jakąkolwiek diagnozę?), które domknęły się na wiele lat przed atakiem na WTC – tak niechętnie uznawanym przez nas za początek nowej epoki. Wdzięk jego opisu rzeczywistości, którą my (zarówno jako pokolenie, jak i społeczeństwo postkomunistyczne) znamy jedynie z Kojaka, być może dałoby się sprowadzić do sztandarowych atrybutów epoki (swoboda obyczajowa, brak telefonów komórkowych, samolot, w którym wolno palić). Jednak zatrważająca niedostępność jego narracji postrzeganej JAKO OBRAZ EPOKI uświadamia nam, jak wiele wysiłku wkładamy dziś w zawarcie najmniejszego nawet kompromisu z własnymi czasami.
Do osobistego starcia z lekturą (czyli do tego, co najbardziej interesuje nas w idei re_czytania) doszło dopiero przy Montauk, którego nota bene wcześniej w ogóle nie znałam. Obwoluta poinformowała mnie o autobiograficznych elementach fabuły. Szczerze mówiąc, spodziewałam się bardziej stylistyki Gantenbeina niż Fabera, lecz moje niedoszacowanie Frischa okazało się znacznie poważniejsze niż się spodziewałam.
Na tyle poważne, ze przerywam lekturę Ameryki Franza Kafki (tu z kolei mamy do czynienia z powrotem do powieści w celu odszukania dawnego wspólnego korzenia) i zastanawiam się, co zrobić z tym zbyt bliskim mi doświadczeniem, na które w systemie dzisiejszych przetworzeń kulturowych brakuje miejsca. Homo faber jako powieść był zagadnieniem społecznym, światopoglądowym, filozoficznym, Montauk, powieść – prowokacja (do samookreślenia, do sprawdzenia, jakiej jakości jest nasze widzenie świata, na ile jesteśmy szczodrzy, a na ile skąpi lub zepsuci w kontakcie z drugim człowiekiem) to temat tak osobisty i tak nieunikniony, że wszelka konfrontacja z nim, musi okazać się traumatyczna…
Cdn.
Książki:
Max Frisch, „Homo Faber.
Max Frisch, „Montauk”.
Max Frisch, „Powiedzmy, Gantenbein…”.
Franz Kafka, „Ameryka”.
* Ana Brzezińska, wydawca i redaktor TVN24. Studentka MISH UW oraz PWST w Krakowie.